Posłuchaliśmy pana Zdenka

Z Frankiem ponownie przybywamy z wizytą do Teplic nad Metují.

Sezon wakacyjny trwa w najlepsze, zatem imprezę w popularne rejony Sudetów wykreślamy na obecny łyk-end. Franek ma rękę do zakątków Czech. Skutkuje to tym, że nie będę mu bruździł przy marszrucie. Poza tym, wspólnik częstuje mnie fraszką, że trafił na jakąś opinię "lokalnego przewodnika", tym mianem określa się niejaki pan Zdenek :)). Z uśmiechami do ósemek stwierdzamy, że damy szansę opinii z internetu :)).

13.07.2024

 Wrocław - Teplice nad Metují - Maršovské údolí

Tradycyjnie ustawkę robimy na Dworcu Głównym i mkniemy KD-kiem do Teplic nad Metují. Trasa mija bezproblemowo i w zdrowiu docieramy do strefy zrzutu. Po drodze mieliśmy nawet jakiś przelotny opad, ale na miejscu jest już ok. Teplice nad Metují witają:
Oczywiste jest, że zanim ruszymy na szlak, wizyta w spożywie się należy celem uzupełnienia braków. Poza tym, głupio by było nie rozpocząć tego jakże ciepłego poranka od op*******nia jakiegoś smakołyku w ramach dobrego dnia:
Po krótkim przerywniku startujemy. Zaczyna się nawet przejaśniać:
Odwiedzamy jeszcze jeden sklep bo coś tam nam zabrakło i obieramy szlak niebieski => żółty, ale tym razem kierunek płd, płd. -  zch. Opuszczamy Teplice n/Metují i za chwilę delektujemy się widokami na Góry Kamienne:
Zostawiamy także szlak niebieski, wtaczamy się do lasu:
Będąc już na szlaku żółtym kulamy do źródełka św. Huberta. Przy wodopoju mamy oczywiście czas dla drużyny:
Opici jak bąki ruszamy dalej. Mijamy Mariańską kapliczkę:
Za chwilę dotrzemy do skrzyżowania szlaków, przerzucamy się na szlak czerwony:
Przez chwilę obcinamy na trasę naszej poprzedniej imprezy
Chwilę powspominaliśmy i kulamy do osady Javor. Wcześniej jednak szlak wyprowadza nas...z nerw!
Buszujący w zbożu :)) z widokiem na Szczelińce:
Zbliżamy się do Javor-a, mijamy kapliczkę:
Uwalamy się na "małe 5":
Pamiątka z osady tejże:
A przed nami Dědov. Dumni i bladzi wkraczamy do wioski:
Korzystamy z wodopoju uzupełniając zapasy:
Wtaczamy się w bardzo malownicze miejsce, czyli dolina Klučanky. Ponoć najpiękniej jest tutaj wczesną wiosną. Przez dolinę przepływają potoki Klučánka i Pelegrínka. Dobrze trafiamy. To pierwszy obóz, który spotykamy na trasie:
Przez chwilę przemieszczamy się lasem. Niebawem spotykamy kolejne wigwamy:
Pot z czoła otrzemy przy drogowskazie turystycznym, Údolí Klučanky 513 m n.p.m.:
Kontynuujemy czerwony szlak. Sprawa jest poważna, operujemy na północnej stronie mocy czeskiego szlaku Via Czechia. Odwiedzimy za chwilę Labirynt dolny tylko dotrzemy do szlaku zielonego :). Grotę braci czeskich zostawimy na jutro, dzisiaj Kocie Skały i kulminacja na Kocim Zamku:
Nazwa ma podobno związek ze żbikami, czyli dzikimi kotami, które podobno miały tu występować do XVIII wieku. Zawijamy się do osady domków Ostasz. Odwiedzimy bufet, coś tam zarzucimy na ząb i odbijemy na chwilę na szlak niebieski. Chcemy odwiedzić Samarytankę. Idąc niebieskim szlakiem z osady Ostasz, w kierunku Czeskiej Metui (Česká Metuje) dojdziemy do źródła Samarytanka. To magiczne miejsce w lesie, około 1 km od osady, jest ozdobione piaskowcową płaskorzeźbą samarytanki, podającej wodę siedzącemu Jezusowi. Relief wykonał w 1856 r. kamieniarz Celestýn Šolc:
Oczywiście zdroju ze źródła golnęliśmy, no bo jak inaczej :)). Po kolejnej chwili przerwy kulamy do mieściny Police nad Metují. Wracamy ponownie do osady Ostasz i kierujemy się szlakiem zielonym z widokiem na Bukovice:
Cały czas rządzimy w zbożu :), klimacik jest przecudny:
Przed nami kolejne chwila na odpoczynek. Uwalamy się przy posągu Chrystusa, to będzie chyba modlitwa w Ogrójcu?
My natomiast obok podziwialiśmy widok na Ostasz:
Od tych odpoczynków zgłodnieliśmy, czas na obiad :)). Wcześniej jednak mijamy takie cudeńko:
Zbliża się 18-sta, wbijamy do miasta! Kroki kierujemy do restauracji, z głodem nie wygramy:
Po dobrym posiłku to i z głodnym można pogadać :). Czas powoli myśleć o noclegu, zbieramy się. Police nad Metují na odchodne:
Kulamy cały czas niebieskim szlakiem. Przed nami Velké Petrovice, przerzucamy się na szlak zielony wkraczamy w piękną Dolinę Marszowa/Maršovské údolí. Przed nami kolejny obóz, uzupełniamy tutaj wodę:
Nie poddajemy się, mamy upatrzony pewien lokal. Łoimy do celu:
Naszym oczom ukazuje się bardzo kameralnie usytuowana chatynka. Jeszcze o tym nie wiemy, ale tutaj będziemy kimać:
Tymczasem my, jako najtwardsi z twardych :)) łoimy dalej. Niecały kwadrans dalej docieramy na miejsce. Okazuje się, że działa tutaj kolejny obóz:
A tuż za obozem znajduje się nasza kwatera:
Kimanie w tej wiatuni mija się z celem, nie pośpimy. Decydujemy, że wracamy do chatki. Jednak tam jest nasze miejsce :). Klasyczny wycof i po niecałym kwadransie meldujemy się na miejscu:
Póki jesteśmy na chodzie zbieramy drzewo na wieczorne ognisko. Ogień mamy zapewniony, czas na kąpiel w Metuji. Moce wracają! Naturalnie wieczorne pogaduchy przy ognisku z kubanem gorącej herbaty, barłóg ogarnięty, pora spać...

14.07.2024 

Maršovské údolí - Lachov - Teplice nad Metují - Wrocław

Mieliśmy farta, w nocy padało. Mieliśmy miejscówkę znakomicie usytuowaną, także żadnych przykrych konsekwencji. Ranek mamy przedni. Zwlekamy nasze truchła, ogarniamy śniadanko następnie pakowanko i...czas na fotkę:
Ruszamy. Jako, że z czasem stoimy dobrze wracamy do osady Ostasz. Mamy prawie po drodze. Odwiedzimy z całą stanowczością Grotę braci czeskich. Zatem w drogę:
Ostasz nam towarzyszy:
Z Marszowa n/M odbijemy na szlak żółty. Z kolei od Žďár nad Metují pykniemy się szlakiem rowerowym. Chwila odpoczynku na wyrównanie oddechu:
Jeszcze odrobina wysiłku i osiągamy osadę Ostasz, czyli do Labiryntu dolnego rzut beretem. Pominęliśmy pewien wątek w Grocie braci czeskich. Już nadrabiamy, o tym zapomnieliśmy :))
Bawimy w skalnej szczelinie:
I ponownie w punkcie wyjścia:
Teraz to już fraszka, wracamy do Údolí Klučanky szlakiem czerwonym, przy drogowskazie turystycznym odbijamy na szlak żółty do Lachova. Ostatnie tankowanie :)/fot. Franek/
I koniec wędrówki w zasięgu wzroku:
Teplice nad Metují, lądujemy na stacji kolejowej. Mamy chwilę czasu, zatem czas na relaks w oczekiwaniu na wehikuł czasu:

Kończymy wspólną imprezę z zadowoleniem, czeskie zakamarki są dla mnie znakomitym wyborem na krótkie wakacyjne wędrówki. A że Franek ma nosa do takich miejsc więc z przyjemnością korzystam z oferty :)). Z podziękowaniem dla Franka za wspólny wyjazd i oby do rychłego.

Dziękuję za uwagę.

Komentarze

  1. Super nocleg - a gdzie zdjęcie z kąpieli ;) ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajno. :) Kolejna część Broumovskej vrchoviny, która uzależnia. Okolice Ostasza wspominam bardzo ciepło. Szkoda że pobliską Hejdę tak zmasakrowali wycinkami, bo ma bardzo zbliżony klimat, a do komercji jej daleko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypadałoby w końcu odwiedzić Ostasz. Pewnego ranka nie obejrzę teleranka... 😎

      Usuń

Prześlij komentarz