Czar Podlasia

Tegoroczny urlop spędziliśmy w kraju z przyczyn obiektywnych i od nas niezależnych. Nie to żebym biadolił, ale po pracowitym roku nadszedł upragniony czas resetu. Po pozytywnych doświadczeniach na Roztoczu w 2018 roku, postanowiliśmy popełnić kolejną objazdówkę, ale tym razem na północno-wschodnie rubieże naszego jakże pięknego kraju. Nigdy nie byliśmy na Podlasiu, zatem czas najwyższy poznać, a może raczej liznąć ten region. Klasycznie urlop podzieliliśmy "po równo", aby nie było płaczu i zgrzytania zębami. Pierwsza część, to jak wspomniałem Podlasie, natomiast drugi tydzień padło na samotne szlajanko o czym później w innym dziale. Spakowani ruszamy w kierunku Białowieży, nie ma na co czekać. 

12.09.2020 

 Wrocław - Hajnówka, hotel "Bartnik"

Postanowiliśmy pójść na całość, czyli wybierając się na urlop nie planowaliśmy noclegu. Stwierdziliśmy, po co? Droga przebiega spokojnie, stery naszego wozu bojowego przejęła Dagmara, a ja jako "pasażer na krzywy ryj" zająłem się obserwacją drogi i torby z przekąskami na tylnym siedzeniu. Nie wiedzieć kiedy, z Wyszkowa zjeżdżamy w kierunku Siemiatycz i powoli kierujemy się do naszego pierwszego punktu programu. Święta Góra Grabarka, bywa nazywana prawosławną Częstochową. Jedno z najważniejszych miejsc kultu prawosławia w Polsce. Cerkiew pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego. Należy wspomnieć że jest kopią, 12 lipca 1990 roku spłonęła ponad 100-letnia świątynia. Obecna została wyświęcona w 1998 roku:

Początki kultu to data 1710 rok i epidemia cholery panująca wówczas w okolicy Siemiatycz, Drohiczyna i Mielnika. Jeden z mieszkańców Siemiatycz podobno doznał objawienia, że miejscem wolnym od zarazy jest wzgórze, ówcześnie zwane Sumieńszczyzna i należy pić wodę z bijącego poniżej źródełka. W 1910 r., w dwusetną rocznicę cudu zbudowano nad źródełkiem okrągłe zadaszenie. Obecnie studnia otoczona jest nową kapliczką z 2001 r.:
Swiątynię otacza "las krzyży", które tworzą niesamowity klimat tego miejsca:
Są to krzyże wotywne. Przynoszone przez pielgrzymów przybyłych na święto Przemienienia Pańskiego. Mówi się, że jest ich ponad 7000 i corocznie dostawia kolejne. Na wielu krzyżach widnieje napis "NIKA", czyli Zwycięzca:
W pobliżu cerkwi znajduje się żeński monaster Świętych Marty i Marii. Zbieramy się, głód w oczy zagląda. Czas na coś regionalanego, wbijamy do Szumiłówki:
Jak się okazuje, trafiamy może do skromnej a sezonowej, ale za to bardzo swojskiej "jadłodajni", która serwuje genialną babkę ziemniaczaną z pieca:
Jak się później okaże, "Smak Podlasia" to dla nas jedno z lepszych miejsc serwujących kuchnię tego regionu. W oczekiwaniu na potrawę, chwila na obcinkę okolicy:
Po pysznym posiłku chwilę pogadaliśmy z właścicielem i powoli zaczynamy się zbierać do wyjazdu. Myślimy również o noclegu. Kulamy w kierunku Białowieży, Hotel Białowieski oferuje w ramach "uciech" m.in. saunę, to będzie dobry pomysł. Chwilę na rozprostowanie kości robimy obok przydrożnych krzyży:
Gdzieś czytałem, że mają one chronić wieś i mieszkańców od wszelakiej napaści. Ruszamy, po drodze mijamy wioskę Jelonka. Uwagę moją zwrócił znajdujący się przy drodze prawdopodobnie prawosławny, opuszczony cmentarz:
Podjechaliśmy trochę się pokręcić. W tym miejscu został rozstrzelany 70-letni mieszkaniec wsi Dobrowoda 1.05.1943 r. przez Niemców:
Uwagę moją zwraca kapliczka z prawosławnym krzyżem:
Jak i pochowany na tutejszym cmentarzu nieznany żołnierz Armii Radzieckiej:
W 2015 roku ukończono budowę nowej drogi przy której znajduje się cmentarz:
I jeszcze taki motyw:
Tutaj także znajdują się krzyże chroniące od złego:

Niestety, w 2004 roku przez wieś przeszła trąba powietrzna powodując ogromne straty. Na szczęście obyło się bez ofiar. A na nas pora, czas myśleć o noclegu. Jedziemy do Białowieży. Dumni i bladzi wtaczamy się do hotelu. Musimy obyć się smakiem, brak wolnych miejsc. Zdziwienie maluje się na naszych twarzach, tym bardziej że pokój 2-osobowy jest oferowany w cenie z "trójką" z przodu. Jak niepyszni wracamy do Hajnówki, gdzie logujemy się w hotelu "Bartnik". Czas na odpoczynek. 

 13.09.2020 

Hajnówka, hotel "Bartnik" - Kruszyniany, agroturystyka "Na Końcu Świata"

Odespaliśmy wczorajszy dzień. Zbieramy się na śniadanie, które mamy w cenie pokoju. Po posiłku opuszczamy hotel i kierujemy się do hajnowskiego Soboru Świętej Trójcy. Kamień węgielny pod budowę położono 14.10.1973 r. a całą świątynię wyświęcono 11.10.1992r. Projekt soboru opracował poznański architekt prof. Aleksander Grygorowicz:
Trafiamy na niedzielne nabożeństwo. Zwróciłem uwagę na kobiety, których głowy nakryte były regionalnym chustami. Nie wypadało robić zdjęć. Po nabożeństwie mieliśmy okazję pochodzić trochę po świątyni. Wrażenie robi ceramiczne obramowanie ikon i drzwi. Wnętrze soboru pokrywają polichromie, które wykonał Dymitrios Andonopulos z Grecji. Tworzył w latach 1986-1990 i swoją robotę traktował jako ofiarę na rzecz hajnowskiej parafii. Zwraca uwagę panikadiło, czyli żyrandol projektu prof. Grygorowicza w kształcie równoramiennego krzyża greckiego ozdobiony witrażami Bogarodzicy i słowiańskich świętych. To jedyne w Polsce panikadiło o takiej formie. Opuszczamy sobór:
Z parkingu podziwiamy budowlę i ruszamy do Rezerwatu Pokazowego Żubra:
Połaziliśmy po kompleksie. Chwilę spędziłem przy żubroniu, krzyżówka żubra z bydłem domowym. Podobno pierwsze żubronie na ziemiach polskich otrzymano w połowie XIX wieku. Uzyskano zwierzę mało wymagające odnośnie paszy, dające mięso wysokiej jakości, ale jest jeden mankament, samce są niepłodne:
Opuszczamy rezerwat i wracamy do "furmanki". Na parkingu rozstawieni lokalni sprzedawcy, daliśmy się namówić na pieprz ziołowy białowieski i sól ziołową lokalnego producenta Runo. Wyjeżdżamy. W Zwierzyńcu zatrzymujemy się na chwilę przy Pomniku Żubra, zyrknąłem na lokal:
Ruszamy do Narwi. Po drodze zatrzymujemy się przy cerkwi pw. Zaśnięcia Matki Bożej w Dubinie:
Na terenie cerkwi prowadzone są roboty remontowe. Kolejny postój robimy w Łosince. Odwiedzamy cerkiew p.w. św. Apostoła Jakuba syna Alfeusza:
W związku z pandemią cerkwie zamknięte dla zwidzających. Pokręciliśmy się zatem:
Przydrożny krzyż oraz kapliczka, po prostu cudeńko:
Na krzyżu wyryta data w dolnej jego części: 1845. Wyjeżdżając w kierunku wsi Kutowa oryginalna skrzynka:
Zanim dotrzemy do Narwi, mój skorumpowany wzrok dostrzega kolejne cudeńko. Przydrożna kapliczka, która od razu skojarzyła mnie się z Roztoczem:
Być może "żółte nakrycie" przywołało wspomnienia roztoczańskie. Poza tym, przyglądając się bliżej, na słupku wyryte są napisy cyrlicą. Niestety, nie do odczytania. Jako, że droga przy której znajdują się te "cuda" jest w remoncie a ruch kierowany sygnalizacją w opcji wahadło, przy kolejnej zmianie świateł ruszamy w dobrych humorach do Narwi. Dojeżdżamy na parking przy cerkwi, na którym znajduje się kilka aut. Nie jesteśmy sami podczas objazdówki. Przed nami cerkiew prawosławna p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego z lat 1881 - 85. Budowniczym cerkwi jest Izydor Iwacik, on również budował cerkiew w Łosince:
Ubolewamy, że wnętrza świątyń, które odwiedzamy są zamknięte:
W pobliżu można dostrzec pustostan:
Ruszamy "parę metrów dalej" do kolejnego obiektu. Tym razem kościół rzymsko-katolicki p.w. Świętego Stanisława Biskupa Męczennika i Wniebowzięcia NMP z 1728 r.
Na terenie kościoła znajduje się:
W czerwcu 1999 roku dokonano nieudanego włamania do świątyni. Nie mogę przejść obojętnie obok tej kapliczki:
Kończymy wizytę i ruszamy do Krainy Otwartych Okiennic. Do Trześcianki wjeżdżamy z wiatrem we włosach. Jak "mówi" tablica informacyjna to satroruska wieś z piękną drewnianą zabudową. Zachowała ona rozplanowanie z XVI wieku. Zabytkowy układ przestrzenny wsi jest pod ochroną konserwatorską. Przed nami kolejna piękna cerkiew prawosławna p.w. Świętego Michała Archanioła z lat 1864 – 1867. W latach 2014-15 poddana remontowi:
Początki cerkwi w Trześciance to wiek XVI. Problematyczne jest miejsce jej ustalenia gdyż miejscowość wówczas znajdowała się w innym miejscu. Najstarszy dokument odnośnie cerkwi pochodzi z 1773 roku i mówi o drewnianej cerkwi p.w. Św. Apostołów Piotra i Pawła. W roku 1835 cerkiew strawił pożar co skutkowało likwidacją parafii i przeniesieniem wiernych do sąsiedniej w Puchłach. W 1864 roku zebrane zostały potrzebne środki na budowę nowej świątyni, która została wzniesiona na miejscu tej spalonej. Konsekracja cerkwi p.w. Archanioła Michała z bocznym ołtarzem ku czci Narodzenia Bogurodzicy odbyła się w 1867 roku. Natomiast w roku 1884 zbudowano dookoła cerkwi ogrodzenie z kamienia polnego:
Podczas remontu 2014 roku przy fundamencie odsłonięto kamień z napisem potwiedzającym datę powstania cerkwi, na którym widnieje rok 1864. Zanim ruszym do kolejnej wioski, kilka zdjęć okiennic:
Żegnamy Trześciankę "swojskim" akcentem:
Podlasie będzie mnie się kojarzyć m.in. z drogami, tego trzeba zaznać. Jedziemy do kolejnej wsi Soce. Wyjeżdżając z Trześcianki za chwilę kończy się asfalt i zaczyna piaszczysta droga, rzecz niesamowita. Tego tematu nie da się podrobić, wjeżdżamy do wsi Soce:
Do tego dochodzą takie smaczki jak przydrożne krzyże wotywne:
Ten dom w 2011 roku zdobył nagrodę w konkursie na Najlepiej Zachowany Zabytek Wiejskiego Budownictwa Drewnianego w woj. podlaskim:
Po drodze:
Zbliżamy się do Kaplicy pod wezwaniem św. Proroka Eliasza:
W niedużej odległości znajduje się sławojka w znakomitym stanie sanitarnym:
Podlasie to moc...i magia:
Oczywiście podlaski pejzaż w pakiecie:
Czas na wizytę w Puchłach:
Słoneczniki...menela :)
Przed nami kolejna cerkiew p.w. Opieki Matki Bożej:
Wokól cerkwi znajdują się kamienne krzyże, natomiast w murze okalającym cerkiew znajduje się grobowiec proboszcza Grzegorza Sosnowskiego zm.1893 r. oraz jego żony Leoniły zm. 1895 r. Przepiękna cerkiew:
Jak wcześniej wspomniałem, ze zwiedzania nici:
Zanim opuścimy Puchły należy wspomnieć o mniej chlubnej historii. Otóż 5 marca 1946 roku 30-osobowy zbrojny oddział powojennego podziemia pod dowództwem Romualda Rajsa „Burego” zamordował czteroosobową rodzinę Galickich oraz dwóch innych mieszkańców wsi:
Wszystkie ofiary były wyznania prawosławnego. Tylko dwie osoby należały do partii. Zbrodnia nosi znamiona czystki etnicznej. Jedziemy dalej. Po drodze mamy do czynienia również z drogą brukowaną:
Dojeżdżamy do Gródka, cerkiew p.w. Narodzenia Najświętszej Marii Panny:
Następnie dojeżdżamy do DK 65...i "Bobrowniki stoją":
Za chwilę odbijamy do Kruszynian przez "piachy Podlasia":
Na miejsce dojeżdżamy po godzinie 16-tej. Skutkuje to tym, że zastępczy lokal "Tatarskiej Jurty" kończy pracę i niniejszym jesteśmy bez obiadu. Dajemy sobie zatem jeszcze zwiedzenie meczetu tatarskiego, a tutejszy mizar zwiedzimy jutro:
Na nocleg idziemy zlec do agro "Na Końcu Świata". Niestety, były to najgorzej wydane pieniądze podczas naszego urlopu.
Zanim poszliśmy na pokoje zamówiliśmy coś na ząb. Pasza jest po prostu słaba, a niektóre dania są z pupy. Z zewnątrz miejsce robi wrażenie i to by było na tyle. Nasz pokój:

Jeszcze "mała interwencja" w temacie ciepła woda i idziemy w kimę. Jesteśmy zmęczeni.

 14.09.2020

   Agroturystyka "Na Końcu Świata" - Goniądz "Bartlowizna"

Rześki poranek budzi nas. Ogarniamy barłóg, nasz pokój był szykowany po łebkach, za łóżkiem pajęczyny. Jest po prostu brudno i nieświeżo. Nie ma się co rozwodzić, schodzimy na śniadanie. Jest z nami kilka osób. Po śniadaniu szybko wybywamy, nic tu po nas. Zdążyłem zrobić rundkę po placu. Miejsce jest fantastyczne, tylko co z tego skoro gospodarza brak:
O ile nie zaglądamy w zakamary miejsce wydaje się w porzo. Jednak przyglądając się uważniej posesji stwierdzam, że to rupieciarnia. Byłem, widziałem. Wyjeżdżamy. Wracamy na parking koło meczetu. Kruszyniany jako jedna z dwóch gmin wyznaniowych na terenie Polski, która posiada zabytkowy meczet i mizar/cmentarz/. Z przyjemnością idziemy odwiedzić nekropolię Tatarów polskich:
Napisy na nagrobkach, kamieniach nagrobnych wyryte są w językach polskim, rosyjskim, arabskim. W wielu przypadkach trudne do odczytania:
Pora się zbierać. Opuszczamy Kruszyniany, oczywiście na odchodne:
Kolejna perełka na wylocie z Kruszynian:
Kulamy do Supraśla. Wcześniej jednak zjeżdżamy z trasy i odwiedzamy Miejsce Pamięci Narodowej w Kopnej Górze. Wizytę w Arboretum darujemy sobie. Znajduje się tutaj nekropolia 46 żołnierzy powstańczych oddziału płk. Józefa Zaliwskiego. "Żołnierze zabici 7 lipca 1831 roku podczas bitwy z carskim wojskiem zostali wrzuceni przez wroga do przydrożnego rowu. W bezimiennym grobie, szczątki 46 powstańców listopadowych spoczywały przez blisko 2 stulecia":
Docieramy w zdrowiu do Supraśla. Obcinka obowiązkowa na rzekę Supraśl:
Mamy w planie odwiedzić prawosławny Monaster. Niestety pech, w poniedziałek nieczynne. Oprócz nas jest jeszcze chętnych 6 osób. Widząc jadącego duchownego na rowerze, "zaczepiamy brata". Celnie pozbawił nas nadziei :) Postaliśmy jeszcze chwilę pod wrotami i ruszyliśmy nasze marne tyłki w dalszą przejażdżkę:
W Wasilkowie "małe 5", cerkiew w stylu neorosyjskim p.w. św. Apostołów Piotra i Pawła:
Przed nami Goniądz, malownicze miasteczko w sercu Biebrzy. Z racji, że nie mamy ciśnienia podjeżdżąmy na taras widokowy. Krajobraz zmienia nam się diametralnie:
Skoro trafia nam się tak malownicza okolica, zjeżdżamy na obiad do "Dworu Bartla" a po posiłku zobaczymy co dalej:
W oczekiwaniu na posiłek "rzuciliśmy okiem" na teren nas otaczający. Nie ma mowy o dalszej podróży, zostajemy:
Po obiedzie udajemy się zalogować do hotelu. "Bartlowizna" będzie naszą bazą wypadową. Ruszamy do Osowca - Twierdzy, Docieramy na miejsce niefortunnie, już jest zamknięte. Cofamy się zatem i zaglądamy w okolice Fortu II "Zarzeczny":
Zajrzeliśmy rownież na punkt widokowy:
Jeszcze Kanał Rudzki:
I wracamy do hotelu. Jako że czas mamy dobry, stać nas, aby zajrzeć do kaplicy p.w. św. Floriana:
Wzgórze na którym usytuowana jest kaplica stanowi niezły punkt widokowy:
Schodząc, spoglądam na kościół p.w. św. Agnieszki:
Trza odpocząć, ukoić skołatane nerwy :)
Dzień się chyli ku końcowi, wszelakiej maści ptactwo rządzi, w szuwarach wrze. Ja kołuję na most podsumować dzień:

Wracam do hotelu. Sen mnie łamie. 

 15.09.2020 

Goniądz "Bartlowizna"

Kolejny piękny dzień przed nami. Pogodę trafiliśmy w "dyszkie". Schodzimy na śniadanie. Nasza impreza objazdowa chyli się ku końcowi, przed nami jeszcze dwa tematy. Posileni ruszamy, kierunek Jedwabne. Po drodze mijamy przeróżne kapliczki przydrożne:
Zbliżamy się do Jedwabnego, pierwsze co nas uderza, to brak jakiegokolwiek wskazu do pomnika upamiętniającego Pogrom w Jedwabnem. Stoi jedynie taka bździna/innego nie spotkaliśmy/ na uboczu:
Pierwsze co nam przyszło na myśl, to chęć wymazania tego faktu z historii Polski? Docieramy na miejsce:
Chwilę spędziliśmy w miejscu pamięci, po czym ruszamy na ostatni etap naszej objazdówki, kierunek Tykocin. Po drodze spotykamy kapliczkę w Zawadach, posatnowiłem chwilę się przy niej pokręcić:
Wnętrze wypełnia m.in. figura św. Jana Chrzciciela i to ona bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła:
Kwadrans później meldujemy się na miejscu, Tykocin wita:
Idziemy zwiedzić Wielką Synagogę:
Tykocin robi wrażenie:
Przed nami kościół św. Trójcy, niestety wewnątrz prowadzone są prace remontowe:
Nawet pomnik hetmana Stefana Czarnieckiego był "zasłonięty", poszliśmy zatem na lody. Po słodkiej uczcie jedziemy do zamku:
Zamek w Tykocinie został zrekonstruowany na fundamentach XVI wiecznego zamku królewskiego Króla Polski i Wielkiego Księcia Litwy - Zygmunta Augusta. Jest własnością prywatną. Pierwszymi historycznymi właścicielami zamku była bogata rodzina litewskich możnowładców, Gasztołdowie. Warto zaznaczyć, że to na zamku w Tykocinie August II Mocny ustanowił Order Orła Białego. Duże wrażenie zrobił na mnie piec zamkowy. Dzięki prof. Marii Dąbrowskiej odtworzony został z odnalezionych skorup kafli:
Kończymy zwiedzanie zamku:
Pozostaje nam jeszcze jeden punkt, czyli miejsce pochówku Łukasza Górnickiego, zmarły 22 lipca 1603r. Wielki polski poeta, pisarz, kronikarz renesansu oraz sekretarz króla Zygmunta Augusta, właściciela pobliskiego zamku. Jego synowie ufundowali pomnik/krzyż z epitafium w języku łacińskim:
Obok krzyża poświęconemu Łukaszowi Górnickiemu znajduje się miejsce ku pamięci Włodzimierza Puchalskiego. Był to nasz ostatni dzień objazdówki, wracamy do hotelu. Wieczorem ostatnia wieczerza, uraczyliśmy się hamburgierami z dziczyzną:
Po czym w dobrych humorach udaliśmy się na pokoje.
 
 16.09.2020 
 
Goniądz, "Bartlowizna" - Kazimierz Dolny
Zasadniczo to jest koniec naszej objazdówki po Podlasiu. Ranek wita nas ponownie wybornie, czyli porannymi mgłami. Po śniadaniu ruszamy do Kazimierza Dolnego, ale bez żadnych planów. Ot tak, czekolady się napić:
Na do widzewa miejsce, do którego wrócimy przy następnym pobycie na Podlasiu:
Rozważę zakup roweru, zdecydowanie pod kątem zwiedzania Podlasia, uważam że ten "przyrząd" jest optymalny do tej formy turystyki w tym regionie. Z buta? Trochę za płasko, nie wiem co by było np. po czwartym dniu? Dzień spędziliśmy w Kazimierzu, kolejny w Sandomierzu, mieliśmy smaki posiedzieć w Ryneczku, utytłać się pysznym jedzeniem w "Starej Piekarni". 17.09.2020 Dagmara odstawia mnie do Rzesza, czeka na mnie...ta, taka...impreza:)) o czym niebawem w dziale "karpackim". A Podlasie? To temat do którego wrócę. Polska to piękny kraj, zawsze tak twierdzę. 
 
 Dziękuję za uwagę.

Komentarze

  1. Brakuje mi tu kilku zdjęć ze zwiedzania Kazimierza dolnego i okolic ;)

    A ostatni akapit aż zmusił mnie do napisania komentarza pod tym wpisem. Rozważanie roweru?! Aż nie wierzę ;) Ale kierunek dobry, polecam zagłębić temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Red, Podlasie na rowerze widzę bardzo pozytywnie. Innymi słowy, ma to sens :)

      Usuń
  2. "Rozważę zakup roweru" - aż mnie zatkało, śledząc od lat Twoje relacje z nieistniejącego już forum npm i teraz na Twoim blogu. :) Zgadzam się z Arturem, kierunek dobry :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podlasie ma coś w sobie, co przyciąga :) Choć ja je znam od pieszej i stopowej strony ;) Kilka znajomych miejsc - Osowiec oraz Goniądz, z którego w 2013 roku zaczynalismy spływ tratwą po Biebrzy. To była przygoda!
    Jakie ceny noclegów, jeśli można spytać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajazd Bartnik, Hajnówka - 170 pln
      Agro "Na Końcu Świata", Kruszyniany - 180 pln
      "Bartlowizna", Goniądz - 240 pln
      To są ceny za pokój i oczywiście w cenę wliczone śniadanie

      Usuń
    2. Przed tegorocznym latem obstawiałem różne opcje na wyjazd, jedną z nich była Polska. Tylko, że od razu stwierdziłem, że mnie na to nie stać, głównie z powodu cen noclegów. Niby te 170-180 to nie jest tragicznie, ale człowiek jest przyzwyczajony do stawek o połowę mniejszych ;)

      Usuń
    3. Zgadza się. Jak to się mówi, raz w roku i księdzu nie zaszkodzi :)

      Usuń
  4. Osowiec zwiedziłem, jak ktoś lubi militaria to nie będzie zawiedziony. O to żelastwo ledwo wtedy utrzymałem do zdjęcia a słaby tom nie był:
    https://photos.app.goo.gl/4pk7AefnmA6H5CJu6
    zaś reszty trasy zazdroszczę i podeślę żonie, co by jej smaka narobić. Może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podlasiem jestem zachwycony, za jakiś czas z pewnością tam zajrzymy.

      Usuń
  5. Tournée po nizinach, lokale wczasowe kategorii Agro 5*****, rower (no szkoda, że od razu nie... kajak?), o braku 'szafy' a kaszanki już nawet nie wspomnę...

    Nie bójmy się tego powiedzieć: "co tu się wyrabia?" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardziej by pasowała tratwa zamiast kajaka :) , Hanys Pudelek podsuwa znakomity pomysł. A "kawior" będzie w innym dziale :)

      Usuń
  6. Co prawda na temat Podlasia niczego mądrego nie jestem w stanie od siebie dodać, ale jako mieszkaniec nizin nie wyobrażam sobie nie mieć roweru - pomysł nabycia naprawdę godny uwagi. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię takie objazdówki. Widać ciągnie nas do prawosławnego... ;-) Wiele miejsc dużej urody i trzeba zobaczyć je samemu.

    Słowa Lapetti'ego...trafione w punkt ;-)

    Pozdro Ludzie z Północy!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz