12.09.2020
Wrocław - Hajnówka, hotel "Bartnik"
Postanowiliśmy pójść na całość, czyli wybierając się na urlop nie planowaliśmy
noclegu. Stwierdziliśmy, po co? Droga przebiega spokojnie, stery naszego wozu
bojowego przejęła Dagmara, a ja jako "pasażer na krzywy ryj" zająłem się
obserwacją drogi i torby z przekąskami na tylnym siedzeniu. Nie wiedzieć
kiedy, z Wyszkowa zjeżdżamy w kierunku Siemiatycz i powoli kierujemy się do
naszego pierwszego punktu programu. Święta Góra Grabarka, bywa nazywana
prawosławną Częstochową. Jedno z najważniejszych miejsc kultu prawosławia w
Polsce. Cerkiew pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego. Należy wspomnieć że
jest kopią, 12 lipca 1990 roku spłonęła ponad 100-letnia świątynia. Obecna
została wyświęcona w 1998 roku:
Niestety, w 2004 roku przez wieś przeszła trąba powietrzna powodując ogromne straty. Na szczęście obyło się bez ofiar. A na nas pora, czas myśleć o noclegu. Jedziemy do Białowieży. Dumni i bladzi wtaczamy się do hotelu. Musimy obyć się smakiem, brak wolnych miejsc. Zdziwienie maluje się na naszych twarzach, tym bardziej że pokój 2-osobowy jest oferowany w cenie z "trójką" z przodu. Jak niepyszni wracamy do Hajnówki, gdzie logujemy się w hotelu "Bartnik". Czas na odpoczynek.
13.09.2020
Hajnówka, hotel "Bartnik" - Kruszyniany, agroturystyka "Na Końcu Świata"
Odespaliśmy wczorajszy dzień. Zbieramy się na śniadanie, które mamy w cenie pokoju. Po posiłku opuszczamy hotel i kierujemy się do hajnowskiego Soboru Świętej Trójcy. Kamień węgielny pod budowę położono 14.10.1973 r. a całą świątynię wyświęcono 11.10.1992r. Projekt soboru opracował poznański architekt prof. Aleksander Grygorowicz: Trafiamy na niedzielne nabożeństwo. Zwróciłem uwagę na kobiety, których głowy nakryte były regionalnym chustami. Nie wypadało robić zdjęć. Po nabożeństwie mieliśmy okazję pochodzić trochę po świątyni. Wrażenie robi ceramiczne obramowanie ikon i drzwi. Wnętrze soboru pokrywają polichromie, które wykonał Dymitrios Andonopulos z Grecji. Tworzył w latach 1986-1990 i swoją robotę traktował jako ofiarę na rzecz hajnowskiej parafii. Zwraca uwagę panikadiło, czyli żyrandol projektu prof. Grygorowicza w kształcie równoramiennego krzyża greckiego ozdobiony witrażami Bogarodzicy i słowiańskich świętych. To jedyne w Polsce panikadiło o takiej formie. Opuszczamy sobór: Z parkingu podziwiamy budowlę i ruszamy do Rezerwatu Pokazowego Żubra: Połaziliśmy po kompleksie. Chwilę spędziłem przy żubroniu, krzyżówka żubra z bydłem domowym. Podobno pierwsze żubronie na ziemiach polskich otrzymano w połowie XIX wieku. Uzyskano zwierzę mało wymagające odnośnie paszy, dające mięso wysokiej jakości, ale jest jeden mankament, samce są niepłodne: Opuszczamy rezerwat i wracamy do "furmanki". Na parkingu rozstawieni lokalni sprzedawcy, daliśmy się namówić na pieprz ziołowy białowieski i sól ziołową lokalnego producenta Runo. Wyjeżdżamy. W Zwierzyńcu zatrzymujemy się na chwilę przy Pomniku Żubra, zyrknąłem na lokal: Ruszamy do Narwi. Po drodze zatrzymujemy się przy cerkwi pw. Zaśnięcia Matki Bożej w Dubinie: Na terenie cerkwi prowadzone są roboty remontowe. Kolejny postój robimy w Łosince. Odwiedzamy cerkiew p.w. św. Apostoła Jakuba syna Alfeusza: W związku z pandemią cerkwie zamknięte dla zwidzających. Pokręciliśmy się zatem: Przydrożny krzyż oraz kapliczka, po prostu cudeńko: Na krzyżu wyryta data w dolnej jego części: 1845. Wyjeżdżając w kierunku wsi Kutowa oryginalna skrzynka: Zanim dotrzemy do Narwi, mój skorumpowany wzrok dostrzega kolejne cudeńko. Przydrożna kapliczka, która od razu skojarzyła mnie się z Roztoczem: Być może "żółte nakrycie" przywołało wspomnienia roztoczańskie. Poza tym, przyglądając się bliżej, na słupku wyryte są napisy cyrlicą. Niestety, nie do odczytania. Jako, że droga przy której znajdują się te "cuda" jest w remoncie a ruch kierowany sygnalizacją w opcji wahadło, przy kolejnej zmianie świateł ruszamy w dobrych humorach do Narwi. Dojeżdżamy na parking przy cerkwi, na którym znajduje się kilka aut. Nie jesteśmy sami podczas objazdówki. Przed nami cerkiew prawosławna p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego z lat 1881 - 85. Budowniczym cerkwi jest Izydor Iwacik, on również budował cerkiew w Łosince: Ubolewamy, że wnętrza świątyń, które odwiedzamy są zamknięte: W pobliżu można dostrzec pustostan: Ruszamy "parę metrów dalej" do kolejnego obiektu. Tym razem kościół rzymsko-katolicki p.w. Świętego Stanisława Biskupa Męczennika i Wniebowzięcia NMP z 1728 r. Na terenie kościoła znajduje się: W czerwcu 1999 roku dokonano nieudanego włamania do świątyni. Nie mogę przejść obojętnie obok tej kapliczki: Kończymy wizytę i ruszamy do Krainy Otwartych Okiennic. Do Trześcianki wjeżdżamy z wiatrem we włosach. Jak "mówi" tablica informacyjna to satroruska wieś z piękną drewnianą zabudową. Zachowała ona rozplanowanie z XVI wieku. Zabytkowy układ przestrzenny wsi jest pod ochroną konserwatorską. Przed nami kolejna piękna cerkiew prawosławna p.w. Świętego Michała Archanioła z lat 1864 – 1867. W latach 2014-15 poddana remontowi: Początki cerkwi w Trześciance to wiek XVI. Problematyczne jest miejsce jej ustalenia gdyż miejscowość wówczas znajdowała się w innym miejscu. Najstarszy dokument odnośnie cerkwi pochodzi z 1773 roku i mówi o drewnianej cerkwi p.w. Św. Apostołów Piotra i Pawła. W roku 1835 cerkiew strawił pożar co skutkowało likwidacją parafii i przeniesieniem wiernych do sąsiedniej w Puchłach. W 1864 roku zebrane zostały potrzebne środki na budowę nowej świątyni, która została wzniesiona na miejscu tej spalonej. Konsekracja cerkwi p.w. Archanioła Michała z bocznym ołtarzem ku czci Narodzenia Bogurodzicy odbyła się w 1867 roku. Natomiast w roku 1884 zbudowano dookoła cerkwi ogrodzenie z kamienia polnego: Podczas remontu 2014 roku przy fundamencie odsłonięto kamień z napisem potwiedzającym datę powstania cerkwi, na którym widnieje rok 1864. Zanim ruszym do kolejnej wioski, kilka zdjęć okiennic: Żegnamy Trześciankę "swojskim" akcentem: Podlasie będzie mnie się kojarzyć m.in. z drogami, tego trzeba zaznać. Jedziemy do kolejnej wsi Soce. Wyjeżdżając z Trześcianki za chwilę kończy się asfalt i zaczyna piaszczysta droga, rzecz niesamowita. Tego tematu nie da się podrobić, wjeżdżamy do wsi Soce: Do tego dochodzą takie smaczki jak przydrożne krzyże wotywne: Ten dom w 2011 roku zdobył nagrodę w konkursie na Najlepiej Zachowany Zabytek Wiejskiego Budownictwa Drewnianego w woj. podlaskim: Po drodze: Zbliżamy się do Kaplicy pod wezwaniem św. Proroka Eliasza: W niedużej odległości znajduje się sławojka w znakomitym stanie sanitarnym: Podlasie to moc...i magia: Oczywiście podlaski pejzaż w pakiecie: Czas na wizytę w Puchłach: Słoneczniki...menela :) Przed nami kolejna cerkiew p.w. Opieki Matki Bożej: Wokól cerkwi znajdują się kamienne krzyże, natomiast w murze okalającym cerkiew znajduje się grobowiec proboszcza Grzegorza Sosnowskiego zm.1893 r. oraz jego żony Leoniły zm. 1895 r. Przepiękna cerkiew: Jak wcześniej wspomniałem, ze zwiedzania nici: Zanim opuścimy Puchły należy wspomnieć o mniej chlubnej historii. Otóż 5 marca 1946 roku 30-osobowy zbrojny oddział powojennego podziemia pod dowództwem Romualda Rajsa „Burego” zamordował czteroosobową rodzinę Galickich oraz dwóch innych mieszkańców wsi: Wszystkie ofiary były wyznania prawosławnego. Tylko dwie osoby należały do partii. Zbrodnia nosi znamiona czystki etnicznej. Jedziemy dalej. Po drodze mamy do czynienia również z drogą brukowaną: Dojeżdżamy do Gródka, cerkiew p.w. Narodzenia Najświętszej Marii Panny: Następnie dojeżdżamy do DK 65...i "Bobrowniki stoją": Za chwilę odbijamy do Kruszynian przez "piachy Podlasia": Na miejsce dojeżdżamy po godzinie 16-tej. Skutkuje to tym, że zastępczy lokal "Tatarskiej Jurty" kończy pracę i niniejszym jesteśmy bez obiadu. Dajemy sobie zatem jeszcze zwiedzenie meczetu tatarskiego, a tutejszy mizar zwiedzimy jutro: Na nocleg idziemy zlec do agro "Na Końcu Świata". Niestety, były to najgorzej wydane pieniądze podczas naszego urlopu. Zanim poszliśmy na pokoje zamówiliśmy coś na ząb. Pasza jest po prostu słaba, a niektóre dania są z pupy. Z zewnątrz miejsce robi wrażenie i to by było na tyle. Nasz pokój:Jeszcze "mała interwencja" w temacie ciepła woda i idziemy w kimę. Jesteśmy zmęczeni.
14.09.2020
Agroturystyka "Na Końcu Świata" - Goniądz "Bartlowizna"
Rześki poranek budzi nas. Ogarniamy barłóg, nasz pokój był szykowany po łebkach, za łóżkiem pajęczyny. Jest po prostu brudno i nieświeżo. Nie ma się co rozwodzić, schodzimy na śniadanie. Jest z nami kilka osób. Po śniadaniu szybko wybywamy, nic tu po nas. Zdążyłem zrobić rundkę po placu. Miejsce jest fantastyczne, tylko co z tego skoro gospodarza brak: O ile nie zaglądamy w zakamary miejsce wydaje się w porzo. Jednak przyglądając się uważniej posesji stwierdzam, że to rupieciarnia. Byłem, widziałem. Wyjeżdżamy. Wracamy na parking koło meczetu. Kruszyniany jako jedna z dwóch gmin wyznaniowych na terenie Polski, która posiada zabytkowy meczet i mizar/cmentarz/. Z przyjemnością idziemy odwiedzić nekropolię Tatarów polskich: Napisy na nagrobkach, kamieniach nagrobnych wyryte są w językach polskim, rosyjskim, arabskim. W wielu przypadkach trudne do odczytania: Pora się zbierać. Opuszczamy Kruszyniany, oczywiście na odchodne: Kolejna perełka na wylocie z Kruszynian: Kulamy do Supraśla. Wcześniej jednak zjeżdżamy z trasy i odwiedzamy Miejsce Pamięci Narodowej w Kopnej Górze. Wizytę w Arboretum darujemy sobie. Znajduje się tutaj nekropolia 46 żołnierzy powstańczych oddziału płk. Józefa Zaliwskiego. "Żołnierze zabici 7 lipca 1831 roku podczas bitwy z carskim wojskiem zostali wrzuceni przez wroga do przydrożnego rowu. W bezimiennym grobie, szczątki 46 powstańców listopadowych spoczywały przez blisko 2 stulecia": Docieramy w zdrowiu do Supraśla. Obcinka obowiązkowa na rzekę Supraśl: Mamy w planie odwiedzić prawosławny Monaster. Niestety pech, w poniedziałek nieczynne. Oprócz nas jest jeszcze chętnych 6 osób. Widząc jadącego duchownego na rowerze, "zaczepiamy brata". Celnie pozbawił nas nadziei :) Postaliśmy jeszcze chwilę pod wrotami i ruszyliśmy nasze marne tyłki w dalszą przejażdżkę: W Wasilkowie "małe 5", cerkiew w stylu neorosyjskim p.w. św. Apostołów Piotra i Pawła: Przed nami Goniądz, malownicze miasteczko w sercu Biebrzy. Z racji, że nie mamy ciśnienia podjeżdżąmy na taras widokowy. Krajobraz zmienia nam się diametralnie: Skoro trafia nam się tak malownicza okolica, zjeżdżamy na obiad do "Dworu Bartla" a po posiłku zobaczymy co dalej: W oczekiwaniu na posiłek "rzuciliśmy okiem" na teren nas otaczający. Nie ma mowy o dalszej podróży, zostajemy: Po obiedzie udajemy się zalogować do hotelu. "Bartlowizna" będzie naszą bazą wypadową. Ruszamy do Osowca - Twierdzy, Docieramy na miejsce niefortunnie, już jest zamknięte. Cofamy się zatem i zaglądamy w okolice Fortu II "Zarzeczny": Zajrzeliśmy rownież na punkt widokowy: Jeszcze Kanał Rudzki: I wracamy do hotelu. Jako że czas mamy dobry, stać nas, aby zajrzeć do kaplicy p.w. św. Floriana: Wzgórze na którym usytuowana jest kaplica stanowi niezły punkt widokowy: Schodząc, spoglądam na kościół p.w. św. Agnieszki: Trza odpocząć, ukoić skołatane nerwy :) Dzień się chyli ku końcowi, wszelakiej maści ptactwo rządzi, w szuwarach wrze. Ja kołuję na most podsumować dzień:Wracam do hotelu. Sen mnie łamie.
15.09.2020
Goniądz "Bartlowizna"
Kolejny piękny dzień przed nami. Pogodę trafiliśmy w "dyszkie". Schodzimy na śniadanie. Nasza impreza objazdowa chyli się ku końcowi, przed nami jeszcze dwa tematy. Posileni ruszamy, kierunek Jedwabne. Po drodze mijamy przeróżne kapliczki przydrożne: Zbliżamy się do Jedwabnego, pierwsze co nas uderza, to brak jakiegokolwiek wskazu do pomnika upamiętniającego Pogrom w Jedwabnem. Stoi jedynie taka bździna/innego nie spotkaliśmy/ na uboczu: Pierwsze co nam przyszło na myśl, to chęć wymazania tego faktu z historii Polski? Docieramy na miejsce: Chwilę spędziliśmy w miejscu pamięci, po czym ruszamy na ostatni etap naszej objazdówki, kierunek Tykocin. Po drodze spotykamy kapliczkę w Zawadach, posatnowiłem chwilę się przy niej pokręcić: Wnętrze wypełnia m.in. figura św. Jana Chrzciciela i to ona bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła: Kwadrans później meldujemy się na miejscu, Tykocin wita: Idziemy zwiedzić Wielką Synagogę: Tykocin robi wrażenie: Przed nami kościół św. Trójcy, niestety wewnątrz prowadzone są prace remontowe: Nawet pomnik hetmana Stefana Czarnieckiego był "zasłonięty", poszliśmy zatem na lody. Po słodkiej uczcie jedziemy do zamku:
Brakuje mi tu kilku zdjęć ze zwiedzania Kazimierza dolnego i okolic ;)
OdpowiedzUsuńA ostatni akapit aż zmusił mnie do napisania komentarza pod tym wpisem. Rozważanie roweru?! Aż nie wierzę ;) Ale kierunek dobry, polecam zagłębić temat.
Red, Podlasie na rowerze widzę bardzo pozytywnie. Innymi słowy, ma to sens :)
Usuń"Rozważę zakup roweru" - aż mnie zatkało, śledząc od lat Twoje relacje z nieistniejącego już forum npm i teraz na Twoim blogu. :) Zgadzam się z Arturem, kierunek dobry :)
OdpowiedzUsuńBo "furmanką" nie da się wszędzie wjechać...
UsuńPodlasie ma coś w sobie, co przyciąga :) Choć ja je znam od pieszej i stopowej strony ;) Kilka znajomych miejsc - Osowiec oraz Goniądz, z którego w 2013 roku zaczynalismy spływ tratwą po Biebrzy. To była przygoda!
OdpowiedzUsuńJakie ceny noclegów, jeśli można spytać?
Zajazd Bartnik, Hajnówka - 170 pln
UsuńAgro "Na Końcu Świata", Kruszyniany - 180 pln
"Bartlowizna", Goniądz - 240 pln
To są ceny za pokój i oczywiście w cenę wliczone śniadanie
Przed tegorocznym latem obstawiałem różne opcje na wyjazd, jedną z nich była Polska. Tylko, że od razu stwierdziłem, że mnie na to nie stać, głównie z powodu cen noclegów. Niby te 170-180 to nie jest tragicznie, ale człowiek jest przyzwyczajony do stawek o połowę mniejszych ;)
UsuńZgadza się. Jak to się mówi, raz w roku i księdzu nie zaszkodzi :)
UsuńOsowiec zwiedziłem, jak ktoś lubi militaria to nie będzie zawiedziony. O to żelastwo ledwo wtedy utrzymałem do zdjęcia a słaby tom nie był:
OdpowiedzUsuńhttps://photos.app.goo.gl/4pk7AefnmA6H5CJu6
zaś reszty trasy zazdroszczę i podeślę żonie, co by jej smaka narobić. Może kiedyś...
Podlasiem jestem zachwycony, za jakiś czas z pewnością tam zajrzymy.
UsuńTournée po nizinach, lokale wczasowe kategorii Agro 5*****, rower (no szkoda, że od razu nie... kajak?), o braku 'szafy' a kaszanki już nawet nie wspomnę...
OdpowiedzUsuńNie bójmy się tego powiedzieć: "co tu się wyrabia?" ;)
Bardziej by pasowała tratwa zamiast kajaka :) , Hanys Pudelek podsuwa znakomity pomysł. A "kawior" będzie w innym dziale :)
UsuńCo prawda na temat Podlasia niczego mądrego nie jestem w stanie od siebie dodać, ale jako mieszkaniec nizin nie wyobrażam sobie nie mieć roweru - pomysł nabycia naprawdę godny uwagi. :)
OdpowiedzUsuńLubię takie objazdówki. Widać ciągnie nas do prawosławnego... ;-) Wiele miejsc dużej urody i trzeba zobaczyć je samemu.
OdpowiedzUsuńSłowa Lapetti'ego...trafione w punkt ;-)
Pozdro Ludzie z Północy!
Wrocław pozdrawia... Ludzi z Północy :)
UsuńGoniądz i okolice ,żeśmy właściwie na nogach zeszli, robiliśmy całodniowe wyrypy, i faktycznie ,w wielu miejscach rower jest świetną sprawą aczkolwiek nie wszędzie ,bo bagien tam multum .
OdpowiedzUsuń