Góry Sowie z patelnią...w plecaku

Zasadniczo to był wyjazd relaksacyjny oparty o dwa tematy.

Po pierwsze, zanabyłem drogą kupna patelnię, celem sprawdzenia jak wypadnie poranna jajecznica na wypadzie górskim. Po drugie, Red mnie nastraszył nowym lokalem noclegowym na Zimnej Polance. Pakuję szafę. To tyle tytułem wstępu i bez dalszego lania wody przechodzę do meritum.

4.04.2025

 Wrocław - Bielawa Zachodnia - Zimna Polanka

Wstępnie byłem umówiony z Kasią i Redem z bloga Góry ponad chmurami na Dworcu Głównym na godz. 15.50. Z racji komplikacji umawiam się z Redem, że pojadę pociągiem następnym o godz. 17.30, na wcześniejszy termin nie dałem rady się ogarnąć. Do Świdnicy trasa jest bezproblemowa. W Świdnicy Miasto mam ok. półgodzinną obsuwę, ponoć "zawalił" pociąg z Kamieńca Ząbkowickiego. Trudno się mówi. "Lekko" opóźniony orzeł wylądował:

Przede mną ponad 3 godziny marszu do celu. Za widnego ogarniam jeszcze Camping "Sudety". Dalsza trasa już po ćmoku. To też ostatnie podrygi letniej aury. Na Trzech Bukach witam się z lokalną ekipą, która imprezuje przy ognisku. Chwila gawędy w ramach wyrównania oddechu i żegnając się kulam dalej. Jeszcze niecała godzinka i docieram na miejsce. Red z Kasią witają mnie rybą z grilla, mmmmmmmm...Oczywiście ognisko płonie, wbijam do wiatuni celem się rozpakowania, chwilę posiedzieliśmy przy ognisku, po czym rozchodzimy się na salony. Oczy mnie się zamykają. Dobranoc.

5.04.2025 

Zimna Polanka - Nowa Ruda - Wrocław

Spałem jak "zabity". Bladym świtem wyległem na zewnątrz celem oględzin nowego lokalu. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Wiata spełnia moje oczekiwania. Szkoda tylko, że podłogi w modrzewiu nie dali :)) Red z Kasią już wstali. Zaczynamy przygotowanie śniadanka. Zarówno ja jak i Red zanabyliśmy patelnie. Poświęciłem trochę czasu w necie aby wybrać coś sensownego w rozsądnych pieniądzach i "wyszło mnie z kart", że szwedzka Trangia sprosta moim wymogom. I tak:

+  renomowany producent 

+  materiał stop aluminium 5005

+  wyłożona teflonem w celu nieprzywierania smażonych potraw

+ opcja smażenia na ognisku

+  akceptowalna waga ok. 240 g

+  Ø  200 x 28 mm

+  dobra cena, 75,65 pln + 11,99 pln przesyłka

W celu dodatkowego zabezpieczenia przed porysowaniem teflonowej powłoki dokupiłem korkową wkładkę, która posłuży jako podstawek pod patelnię i ochrona przed uszkodzeniem powłoki w czasie transportu:
My tu gadu, gadu a ja przymieram głodem, do roboty! Kuchnia wydała klasyczną jajecznicę na maśle z dodatkami:
Muszę przyznać, że Red mnie totalnie zaskoczył. Ten zapodał jajecznicę na bogato, czyli boczek, pieczarki i posypał to szczypiorkiem! Następną razą też się zrewanżuję :)) Póki co rozpływamy się nad potrawami :)). Po posiłku pakujemy bajzel. Ustalamy jeszcze plan lekcji. Nasze drogi się rozejdą, ja pójdę do Nowej Rudy, Red z Kasią mają smaki na Wielką Sowę przez Zygmuntówkę. Foteczka pamiątkowa obowiązkowo:
Zejdę z nimi jeszcze do ujęcia wody na niebieskim szlaku, bo to w przyszłości na pewno się przyda:
To jest w ramach rozgrzewki, bo ranek jest chłodny. Żegnamy się i ponownie wracam do wiaty na Zimnej Polance, po czym zapodam przez Słoneczną na Kalenicę 964 m n.p.m.
Warunek dopisuje znakomicie pomimo znacznego ochłodzenia. Zadaję szyku na wieżę. I tu mnie japa się cieszy, dawno nie miałem takiej okazji na Kalenicy. Masyw Ślęży prezentuje się wytwornie:
Widokiem na Góry Suche wzruszyłem się:
No i oczywiście rzut oka na Wielką Sowę, wprawne oko dostrzeże także Borową i Chełmiec oraz Rudawy Janowickie na ostatnim planie:
Po takiej dawce widoków pójdę odpocząć na kolejny godny odwiedzenia szczyt, czyli Żmij 887 m n.p.m.
Schodzę do Bielawskiej Polanki, żegnam się ze Żmijem:
Kontynuuję szlak żółty. Schodzę do Nowej Rudy, wcześniej jeszcze dawka widoków:
I odrobina asfaltu na pocieszenie. Mijam Pniaki, część Jugowa:
Nowa Ruda Zdrojowisko wita mnie ciepło:
Przed wiaduktem szlak wykręca w prawo i przez chwilę kulam nad torami kolejowymi. Zanim dotrę do centrum Nowej Rudy, czeka mnie przejście przez Boguszę 535 m n.p.m.
Spotykam tutaj gościa, który szykuje się do egzaminu na Przewodnika Sudeckiego. Przez chwilę wspólnie "cierpimy dolę". Wtaczamy się do centrum:
Pozdrawiamy jaszczurkę "Nówkę", czyli "żonę Rudka" :))
Przy kolejnej wizycie w Nowej Rudzie, przybiję piątkę z "Rudkiem". Tutaj żegnam się z Kubą i wbijam do Dino, mam smaki na maślankę. Po zakupach ostatnia prosta na stację kolejową:
Pociąg do Wro via Wałbrzych Główny mam o 15.11, zatem mogę chwilę odsapnąć, po czym zawijam się do domu.

Góry Sowie to kawał porządnego pasma, uwielbiam je, a w szczególności boczne trasy. Fajnie, że ktoś w Nadleśnictwie Jugów wpadł na pomysł zbudowania bardzo funkcjonalnej wiaty. Z podziękowaniem dla Kasi i Reda za miłe chwile na wspólnym biwaku.

 Dziękuję za uwagę.

Komentarze

  1. Uwielbiam takie wiaty. Jak w planach będą Sowie, to wezmę ją pod uwagę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przechodziłem obok niej z miesiąc temu i rzeczywiście wiata to solidna robota! Szkoda, że u mnie takich nie budują...
    Sam pomyślałem tam o noclegu jakimś... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Temat godny polecenia na nocleg. I co najważniejsze, woda jest w pobliżu!

      Usuń
  3. Rozumiem, że test patelni i górskiej sypialni wypadł pozytywnie. Fajnie, że lasy stawiają taką małą infrastrukturę turystyczną, szkoda, że tak rzadko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej, jajecznica o poranku to jest to! :)

      Usuń

Prześlij komentarz