Zawieruszyła mnie się gdzieś ta relacja.
Wpis Michuna zamieszczony na jego blogu zadziałał na mnie motywująco :))Taaaa, już wiem dlaczego Michun trzymał twarz krótko i udawał Greka na pytania, co, gdzie, kiedy?2.10.2015
Wrocław - Kudowa Zdrój - Homolka
Po dłuższej przerwie nadszedł czas na kolejne, sudeckie wspólne wiatowanko. Temat nielichy, Poznaniak wymyślił podejście na Vrchmezi 1084 m n.p.m., od d**y strony. W związku z tym, zostaję przechwycony we Wro i do Kudowy Zdroju turlamy się wozem bojowym Michuna. Oczywiście zapomniałem kupić koron, skutkiem czego żerowałem na moim kompanie, bidula leżał jak plan 5-letni. Furmankę zostawiamy w miejscu pewnym, bezpiecznym i darmowym, ostatnie zakupy w "Biedzie" i wbijamy na szlak niebieski do Brzozowic. Nocne wędrowanie ze słabą czołówką powoduje, że na dzień dobry gubimy szlak i idziemy na czuja. Wspominałem Michunowi, że w czerwcu z Franciszkiem zgubiliśmy szlak w biały dzień, więc niech nie oczekuje wieczornych cudów. Drugi zonk, to Źródełko Marii, też się motamy. Wychodząc w końcu na prostą dyskutujemy o naszym żałosnym oświetleniu. Z "Armytekiem" na głowie na pewno by tak nie było, nie,nie, nie. Bezproblemowo osiągamy Brzozowie, za kościołem odbijamy na szlak zielony. Waruneczki mamy zacne, ciepło, bezchmurnie. Na miejsce pierwszego noclegu docieramy dzięki Michunowi, bowiem znowu zamotaliśmy się i wyszliśmy nieco innym wariantem. Pod bunkrem przeciwpiechotnym "Brzezinka" czekam na Poznaniaka, po czym schodzę na wielce widokową polanę zwaną Homolka, tu stoi wiata, po zainstalowaniu obowiązkowy rzut oka, Nachod by Night!Odrobina podziwu, kolacyjka, gawęda i pora spać, jutro znowu trza iść. Dobranoc.
3.10.2015
Homolka - wiata pod Orlicą
Poranne cucenie mam około 6.00, dojrzewam jeszcze w śpiworze i przed siódmą wylegam na zewnątrz. Miejscóweczka łeb urywa, kolejne miłe zaskoczenie Sudetami. Poranna krzątanina, w wiatuni robię zamieszanie w nadziei, że Poznaniak raczy wstać! Śniadaniem jestem oczarowany, Michun serwuje tatar, mowę mnie odebrało! Zwijamy bałagan, idziemy do Dobroszowa, mijamy szereg bunkrów przeciwpiechotnych, m.in. Brzezinka, Lom. Chwilę marudzimy w rejonie Twierdzy Artleryjskiej Dobroszow. Rzeczony obiekt nigdy nie został ukończony, miało być siedem obiektów ciężkich, powstały trzy. Inną sprawą jest fakt, że ten teren byłby godny na rakiety, nielichą atrakcją mógłby być widok z pobliskiego Dobrošov-a 624 m n.p.m. Na obiekcie NDS 72 Můstek jest punkt widokowy, Karkonoszy nie zobaczyliśmy, niestety. Zwijamy się do Czeskiej Czermnej: Gdzieś na szlaku, przy ośrodku rekreacyjno-szkoleniowym czeskiej Policji: W Czeskiej Czermnej podczas odpoczynku usiłowałem namówić Poznaniaka abyśmy do Borovej dotarli autobusem:)) Mało mnie mięsem nie obrzucił, to idziemy dalej. Przed Borovą, widok na Bor 852 m n.p.m. i Skalniak 915 m n.p.m.: Pora pierwszego obiadu zbliża się nieubaganie, sprawnie zmieniamy kolory szlaku, raz niebieski, przez chwilę czerwony i myyk.. my już są na zielonym. Idziemy na Skutinę. Przy bunkrze robimy małe pięć, czeski przewodnik zaprasza nas do zwiedzania za co uprzejmie dziękujemy. Ustalamy, że na poważny posiłek zejdziemy do mieścinki Sedloňov, w której trwają biegi uliczne dla niemal każdej kategorii wiekowej: My uwaleni na werandzie "w wiklinie" obserwujemy imprezę znad pucharu Kofoli i jakiegoś "lichego" bronka, co by Michuna nie obrazić :)) Tutaj raczymy się okoł 2 godzin. Na ostatni etap szlaku ponownie zmieniamy na kolor żółty. Po drodze mijamy piękną chatunię, zbudowaną w 1883 roku, która to spłonęła 18.10.2005 roku, a którą to odbudowano w 2010 roku dzięki nakładom rodziny Colloredo - Mansfeld: Ponad kilometr przed celem: Jesteśmy na miejscu. Zanim zalogujemy się w wiacie, idziemy na szczyt, Vrchmezi - Orlica 1084 m n.p.m.Rozwaleni w apartamencie, pichcimy. Wiatr się wzmaga, będzie wiało całą noc, ukojenie przyjdzie nad ranem. Dobranoc.
4.10.2015
Wiata pod Orlicą - Kudowa Zdrój - Wrocław
Przestało wiać. Pogoda piękna, u Michuna ból zęba się nasila, masakra. Szybkie śniadanie, pakowanko i idziemy do domu. Czerwonym szlakiem przez Ostrużnik do Oleśnicy v O.h. Przepiękny kawałek trasy: Nie cierpię porównań, ale nieskromnie zauważę, że Beskid Niski serwuje podobny klimat. Piękna zabudowa razi niemal cały czas: W mieścince zachodzimy do sklepu na ostatni łyk "napoju bogów" i do granicy dymamy niemal cały czas asfalcikiem: Nic to, mamy za to doskonałe miejsce na orzechy włoskie, w alei przez nas nazwanej, aleją orzechową. Przekroczywszy granicę , w drodze do domu:Piękny łyk-end na Pogórzu Orlickim jak i Górach Orlickich mnie kopnął, dziękować Michunowi za całokształt i... tatar ;-) oraz życzyć zdrowia, bo chłopina swoje wycierpiał w drodze powrotnej.
Dziękuję za uwagę.
Nocny obraz miasta bardzo inspirujący.
OdpowiedzUsuńHomolka dopisana do listy miejsc wybitnie noclegowych.
Pozdrowienia
mikel
Miejsce godne uwagi, gdyby tylko podłoga była w"modrzewiu" byłoby prawie idealnie 😎🤘
Usuń