Wzgórza Włodzickie rekreacyjnie

Ostatni łyk-end czerwca na długo utkwi w mojej pamięci.

Czując jeszcze imprezę w Niżnych Tatrach, dałem se coś kojącego. Wiadomix, w takich wypadkach, czyli piękna pogoda i Wzgórza Włodzickie robotę "robio" :). Pakuję "łyk-endowy neseserek" i w drogę...do Nowej Rudy.

29.06.2024

 Wrocław - Nowa Ruda - Ludwikowice Kłodzkie

To jest impreza typowo rekeracyjna. Jako że upał jest okrutny, to nie będę się wygłupiać z kilometrażem, przewyższeniami, itd. Pełny luzik i przechadzka w pięknych okolicznościach przyrody. Kulam KD-kiem do Nowej Rudy.
W Nowej Rudzie wizyta w "Dino". Wpadłem na pół arbuza, bo była cena i popitę. Z racji, że mam czas i nigdzie mnie się nie spieszy, uwalam się w cieniu niedaleko markietu na małe co nieco. Arbuza opitoliwszy, czas zatem się zbierać, nic tu po mnie. Atakuję szlak zielony, spokojnie nabierając wysokości. Będąc na grzbiecie, obcinam na Nową Rudę, Górę św. Anny i Krępiec:
Jestem na właściwych torach. Zasadniczo po to tutaj przyjechałem:
Uwielbiam Wzgórza Włodzickie, to pasmo emanuje takim spokojem, że można się rzucić w trawę i nic nie robić. Do tego należy dodać, że tłumów tutaj raczej nie uświadczymy, to kolejny plus dla tego pasma. Muszę golnąć zdroju, bo nie dam rady :))
Widokiem na Góry Sowie wzmacniam swoje morale:
Jakże jest mnie miło i radośnie, że jestem tutaj. Dupę uwalę w cieniu, nie mam nic do stracenia :)
Melduję się na miejscu. Dla takich chwil się żyje:
Po odpoczynku ruszam. Po drodze spotykam kilkuosobową grupę turystów, którzy odpoczywają przy skrzyżowaniu szlaków zielonego i czerwonego:
Ja podziwiam Góry Sowie nadal i wciąż:
Kiedyś z Redem z bloga Góry ponad chmurami byliśmy na wspólnym melanżu i zaczyna mnie coś świtać, aby lansu zadać w Góry Sowie przez Wzgórza Włodzickie i może jeszcze coś?? Muszę się przyjrzeć sprawie :)) Włodzicka Góra już w zasięgu wzroku:
Docieram do wzniesienia Pisztyk 711 m n.p.m., jestem przy kamiennym krzyżu:
Symbol po nieistniejącej osadzie Sośnina, przysiółka Dworków. Gdzieś tam odpoczywałem :))
Zanim dotrę do Włodzickiej Góry, chwila z widokiem na Góry Suche:
Melduję się przy punkcie widokowym na Włodzickiej Górze, ponownie Góry Sowie:
Parę metrów dalej uwalam się przy wieży widokowej, Włodzicka Góra 757 m n.p.m.:
Zasadniczo przy warunku jakiego obecnie doświadczam, nocleg przy wieży byłby optymalny:
Jest tylko jeden mały szkopuł, godzina. Po 14-tej zostać na nocleg trochę nie wypada. Z racji, że nie mam żadnego parcia należy odpocząć :), po czym szykuję się do zejścia pamiętając, że pora obiadowa trwa! Mocy przybywaj. Do Ludwikowic Kłodzkich może jakoś doczłapię. Włodzicka Góra na "do widzewa":
Schodzę. Docieram w zdrowiu do ruiny infrastruktury dawnego kamieniołomu:
I ląduję w Świerkach Dolnych:
Przede mną asfaltu dla zdrowia kapkę, docieram do odbicia szlaku zielonego i żółtego:
Gdybym wiedział, że trafię na taki luksus...kołuję na obiad, żartów nie ma, "Ibiza" wita :))
Nie wiem jakim cudem, ale przepękałem tutaj 5 godzin :)), z międzylądowaniem w "Dino", arbuza w dobrej cenie mieli, a w takim upale nie odpuszczę! Dzień się kończy, obżarty i opity jak bąk, wlekę się na jakiś nocleg. Czasu mam jak cygan gwoździ, odwiedzam zatem ulubioną stację kolejową:
Wiadomix gdzie jestem :))
Nie ma się co czarować, jest ciepło, żeby nie rzec, że nawet gorąco. Zaległbym nawet w trawie, w końcu ksywa do czegoś zobowiązuje, ale moja wrodzona skromność w kwestii lokali noclegowych nie pozostawia wyboru. Loguję się w myśl przysłowia: "kto pierwszy, ten lepszy" :)
Po godzinie 20-tej już jestem w "pidżamce" i uwalony w wiatuni czekam aż odpadnę snem sprawiedliwego. Ostatni kadr dnia:

Więcej nic nie pamiętam, film mnie się potargał, to chyba z tego gorąca. Dobranoc.

30.06.2024

 Ludwikowice Kłodzkie - Wrocław

Spałem nie nękany przez nikogo. O świcie otwieram oczy celem oceny sytuacji :)), nakryty workiem dojrzewam jeszcze chwilę i czas zwlec się z "pryczy". Dzisiaj też będzie na bogato odnośnie temperatury. W związku z tym, że markiet "Dino" arbuzem w dobrej cenie stoi, ze stoickim spokojem pakuję się i schodzę na śniadanie. Dobrze jest podsumować ten jakże piękny dzień. Pociąg do Wro mam o 10.49, bo bez przesiadek. Aby się nie odwodnić podczas powrotu, zanabyłem kolejne pół arbuza w ramach śniadania, a flakon mleka wziąłem na drogę do pociągu. Fajnie jest czasem zapodać sobie imprezę bez żadnych oczekiwań. Raz w roku i księdzu nie zaszkodzi.

 Dziękuję za uwagę.

Komentarze

  1. Takie nieśpieszne wędrówki są super! Kwatera prima soft!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kwatera prima soft!"

      Tiaaa :)) I najważniejsze, wszędzie blisko.

      Usuń
  2. Z racji poważnego zastoju, łezka mi się w oku zakręciła.
    Powolne szlajanko pozwala docenić drobne radości szlaku, a i wysoko nie trzeba wchodzić. Urokliwe okolice, w sam raz na złapanie oddechu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yoł :))
      W rzeczy samej :). Mikel, w nadchodzący piąteczek zamierzam zajrzeć w Beskid Makowski, tam też jest...rześko, a dawno tam nie byłem :))

      Usuń
    2. Byłem chyba wszędzie dookoła, ale w Makowski nie trafiłem. Kolejna rzecz do nadrobienia ;)
      Życzyłbym udanej trasy, ale zapewne dzisiaj wracasz. To mam nadzieję, że i trasa urokliwa, i pogoda niezbyt dokuczliwa ;) I czekam oczywiście na parę słów.

      pozdrowienia
      mikel

      Usuń
    3. Niestety, łyk-end przepękałem w domu. Nie miałem siły się zebrać. Upał mnie pokonał 😎

      Usuń
  3. Ten nocleg to niemal na stacji kolejowej? ;) Relacja powinna nosić tytuł "Arbuzem objedzony"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tia :)), nic sensowniejszego nie dałem rady wyklepać :))

      ps. Red, arbuz po 1,49 pln /kg w taki upał to samo dobro 😎

      Usuń
    2. Taka cena to jak za darmo. Zwłaszcza, że ten ze sklepu fajnie chłodny, aż chce się usiąść i jeść. Pamiętam, jak kiedyś w Chorwacji arbuzy były podstawą naszego wyżywienia. W upał nic sensownego się nie chce jeść.

      Usuń
    3. Arbuz jest pyszny 😎🙃

      Usuń
  4. Witać Sz. Państwa i pozdrawiać z Tatr!
    Zaś lans nad Mokiem jeszcze nikomu - z wyjątkiem portfela nie poszkodził, nie wiem jak to się stało, ale jakby przez nieuwagię tele ma się dobrze w chałpie, w związku z powyższym impreza będzie poparta foteczkami z marnego słoika 20-50mm... 😎

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz