Masyw Śnieżnika wiosenną porą jest wyczesany, rzecz po imieniu nazywając.
Michun, który mnie wrobił w ten melanż jest winny wszystkiemu co nas spotkało. Zaczynamy z mieścinki Prostřední Lipka, położonej ok. 2 km na północ od miasta Králíky. Śnieżnik atakujemy z wysokości ok. 580 m n.p.m. Wysiadłszy z pociągu, przypomniał się...głód :)).23.04.2016
Wrocław - Prostřední Lipka - Śnieżnik 1425 m n.p.m.
Z Michunem ustawkę robimy we Wro na Dworcu Głównym. Przed szóstą wtaczam się na "berzę" i kieruję do kasy. Bilety w "kielni", wbijam do baru i witam się z dawno nie widzianym Poznaniakiem. Mamy chwilę czasu na gawędę, w ostatniej chwili kupuję korony. O 6.26 turlamy się Przewozami Regionalnymi do Międzylesia, z przesiadką do busa w Kłodzku Gł. W Międzylesiu czeka na nas "Strzała Południa" do Lichkova, a tam z kolei, szynobus do mieścinki Prostřední Lipka, z której zaczynamy wiosenną imprezę w Masyw Śnieżnika.Waruneczki bajeczne, widząc w oddali "karczmę" stwierdzamy, że nie wypada iść na czczo. Okazuje się, że knajpunia zamknięta. Jest stół, jest pogoda, są ławki.. odbezpieczamy własne zapasy: Posileni zapodajemy pięknymi widokowo terenami a czerwoną ściechą: Poznaniak miał łeb proponując atak na Śnieżnik od strony czeskiej, ten warint jest dla mnie nowy, więc śmiało stwierdzam, że zawsze tam nie byłem. Zanim zejdziemy do przełączki U Křížku, należy się słowo w sprawie. Otóż od kościoła w stronę Śnieżnika w 2012 roku utworzono pięć drewnianych latarni: O ile dobrze tłumaczę, "Ścieżka Tajemnice Przeszłości". Widoki czerpiemy garściami, tu na przykład Trójmorski Wierch w jakże zacnej scenerii: Jesteśmy U Křížku 683 m n.p.m.: Tuż obok znajduje się duże gospodarstwo rolne, zaszczytna i bardzo urokliwa okolica. Mijamy też i dzwonnicę: Zbliżamy się do głównego programu, m.in. wieża widokowa Sky Walk, otwarta na zboczu góry Slamnik: Jesteśmy w samo południe w Dolnej Morawie, czas zatem na pierwszy obiad. Wbijamy do Oberży "Na Rozcesti": Poszła kaczka w pakiecie + "czosnek" i zapiwszy to kofolą oczywiście. Posileni opuszczamy lokal i przed nami podejście, Michun za diabła nie chciał wjechać kanapą, to trza było wejść! Przerwa między sapami z widokiem na Trójmorski Wierch: Po drodze mamy scysję z rodakami. Dochodzimy do wieży. Wejście na taras widokowy za 190 Kc, nie stać nas, wolimy nie oglądać :)). Opuszczamy miejsce czym prędzej. W stronę Śnieżnika idziemy zboczem, drogą dla rowerzystów. Ostatnie spojrzenie na Sky Walk: I wbijamy do wiatuni na garnucha: Temat jest godny na nocleg. Jak widać waruneczki muszą być "odpowiednio" idealne. Przed nami raczej nużący odcinek drogi, gdzieś tam focę na przybytek:
Parę metrów w nogach mamy, zmęcznie zaczynamy odczuwać. Nie chcąc zbytnio
tracić wysokości na zejściu do Vileminki, decydujemy się na skrót i przy
okazji Michun jest sprawcą skrótu do Śnieżnej Chaty, czyli do żółtego szlaku,
skąd już tylko "pół wiadra potu", jakaś kolejna chatka, Słoń, Żródło Morawy i
500 metrów na miejsce biwaku:
Na Śnieżniku delikatnie prószy, czym prędzej stawiamy namioty. Kto wie, czy
zdążymy jeszcze zabiwaczyć przed budową wieży widokowej. Licho nie śpi, trza
korzystać póki czas. Oprócz nas jest jeszcze 5-osobowa grupa. Jest miło,
chociaż sypie wyraźnie mocniej.
24.04.2016
Śnieżnik - Młyńsko - Stronie Śl. - Kłodzko - Wrocław
Późnym wieczorem na Śnieżniku już było białawo, a około trzeciej nad ranem
zerwał się zefirek, wyległem poprawić naciągi, dalsza część biwaku to nocne
czuwanie bez butelki. Około 5-tej nad ranem tknęło mnie aby zerknąć do
przedsionka. Cała kuchnia i buty zasypane, a śniegu przybywa w ramach nawiewu.
Wyległem odcedzić kartofle i zauważam, że młodzieży już nie ma. Jeszcze udało
się przysnąć na chwilę i pora na nas, czas się pakować. Jakże Śnieżnik jest
piękny wiosną:
Pakowanko idzie sprawnie, ręce zgrabiałe. Mimo wszystko nad sytuacją panujemy
:))
Michun za głowę się trzyma, szpilkę zgubił w śniegu :))
Przed ósmą jesteśmy w schronisku. Musimy chwilę poczekać, bufet czynny od 8.00.
To nie jest najlepsza pora, turyści śpiący w tym przybytku także czekają na
"gong". Minęła ósma, bomba w górę, sznury pękły! Okazuje się, że kanapa zajęta,
szlag by trafił, parkujemy w sali głównej, okupując plac tuż przy wejściu.
Czekamy aż pierwszy rzut się obkupi, Michun otwiera spiżarnię, ja mimo ślinotoku
trwam dzielnie czekając na duży bigos z pieczywem. Posileni, kończymy imprezę.
Idziemy do Stronia Śląskiego więc wypada o Młyńsko zahaczyć. Wracamy w zimowej
scenerii:
Niebawem osiągamy Młyńsko 990 m n.p.m.:
Na szczycie po garnuchu gorącej herbaty, chwila na widoki i schodzimy na szagę.
Do Stronia Śl. mamy kawałek, mieścinę witamy z uśmiechem do ósemki:
Ze Stronia Beskidem toczymy się do Kłodzka, tamże przechwytuje nas Dagmara. We Wro odstawiamy Michuna na dworzec i ruchy zdecydowane do domu na niedzielny rosół.
Dziękuję za uwagę.
To była bardzo sympatyczna impreza, do dziś ją wspominam i oczywiście u mnie też jest opisana na mój sposób. Często ją przywołuję, kiedy komuś opowiadam jak może się zmienić pogoda w kwietniu (i jak dokładna była prognoza yr.no). Na Sky walk nadal się nie wybrałem i na nowy most wiszący obok również nie zamierzam :-)
OdpowiedzUsuńCo do Sky Walk jak i most wiszący również nie mam kiedy :)), tym bardziej, że wówczas usiłowali nas oskubać ze 190 koron za wejście, a jak wiadomo, mając taki szmal w kielni, można w Czechach ze "3 dni" rządzić :))).
UsuńA ja całkiem niedawno podziwiałem Śnieżnik ze stoków Gór Bystrzyckich. I to w tożsamym terminie. Śniegu w tym roku musiało być tam dużo więcej. Zresztą nie dziwota, skoro idąc też któregoś dnia grzbietem Orlickich, brnąłem przez ok. 30 centymetrową śnieżną breję, przez kilka ładnych kilometrów. A Masyw Śnieżnika jak wiadomo, dużo bardziej "śniegolubny". ;)
OdpowiedzUsuńTegoroczny sezon zimowy miałem fatalny. Wolne dni źle mnie się składały.
UsuńSchodziłem że Śnieżnika do Kralików w czerwcu 2015 , chyba przez Dolne Morawy ale żadnej Sky Walk nie widziałem. Polecam Kraliki - bardzo klimatyczne miasteczko. Jak zobaczyłem Wasz nocleg to mnie przetrzepało z zimna -szacun . Pozdrawiam Dynidor
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, również byłem zdziwiony :)
UsuńBrrr, dziękuje za taką wiosnę!
OdpowiedzUsuńGorzej bywało :))
UsuńWiosna była pełna gębą ;)
OdpowiedzUsuńGdybym miał zgadywać termin po zdjęciach, to bym raczej stawiał na jesień, jakoś ten okres mi się kojarzy z takimi nagłymi śnieżycami.
Wiosna to piękna pora roku :))
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCoś mi się pokiełbasiło z komentarzami i do "zimowego" Śnieżnika załapało się wiosenne komentowanko. Tak to jest, jak na bieżąco nie ma się czasu czytać relacji i potem dwie otwiera na raz. A co do wycieczki. Patrzę, myślę, że ładna wiosna na dole, rozległe widoki i takie tam, a potem szczyt. No nieźle z tym powrotem zimy...
UsuńSpoko :)). Co do zimy na szczycie. Nazwa szczytu zobowiązuje...i czasami dokazuje .
Usuń