Spacer wzgórzami

To chyba mój najgorszy sezon zimowy. Kolejny wyjazd, który mogę spokojnie podpiąć pod sabotaż.

Przede mną kolejny dłuższy łyk-end, mam wolne od soboty do poniedziałku. Filuję w pogodę, zanosi się na kolejne opady podkręcone porywistym wiatrem. W domu nie dam rady wysiedzieć. Klecę naprędce wypad uznając, że dobrym kierunkiem będą Wzgórza Ścinawskie. Wcześniej Red mnie informuje, że wbija w Góry Izerskie. Odpuszczam, upieram się przy "swoich" wzgórzach.

5.02.2022 

Wrocław - Wambierzyce - Gorzuchów Kłodzki - Kudowa Zdrój

Obstawiłem w moim menelskim mniemaniu dobry wariant imprezy. Postawiłem na szlak zielony relacji Wambierzyce - Gajów, który w swoim ok. 36 kilometrowym przebiegu zdawać by się mogło, powinien dostarczyć uciech sto...i dostarczył, w mordę misia. Do Wambierzyc dostarcza mnie Dagmara, która dalej mknie do Kudowy. Wytaczam się z wozu bojowego i pożegnawszy "kierowniczkę", odwiedzam spożyw celem zakupienia giętej na ognisko oraz "kawioru" na śniadanie. Muszę wspomnieć, że mieścinka wita mnie nawet chwilą ze słońcem, co przyjmuję z ogromnym zadowoleniem. Po zakupach melduję się przy początku szlaku zielonego:
Uwaliłem się na chwilę w wiatuni, celem obcięcia w mapkie. Głupio by było zgubić się na dzień dobry :) Sprawnie ogarniam temat i za chwilę jestem nad Wambierzycami:
Taplając się odrobinę w bagienku docieram do Rozwidlenia pod Golcem 439 m, żegnając tym samym szlak czerwony:
Przede mną przyjemny trawers i za chwilę docieram do skrzyżowania ze szlakiem czarnym pod Drzewną. Ogarnąwszy pot z czoła ruszam dalej. Schodzę do Raszkowa przecinając drogę nr 388. Wiadomix, że wzgórza serwują genialny klimat pod warunkiem, że trafimy z pogodą w "dyszkie". Tym razem muszę smakiem się oblizać, jest licho:
Podklepałem do kapliczki usytuowanej w pobliżu koty 435 m:
Waruneczki zaczynają dokazywać, kapkę mnie wygwizdało w związku ze spacerem w szczerym polu. Za chwilę wtaczam się do "city" celem przeczekania intensywniejszego opadu śniegu:
Raszków jest bardzo kameralną wsią, jednak znajduje się tutaj sklep oraz znakomicie usytuowana wiata przystanku autobusowego:
Opad zelżał, zawijam się do Suszyny. Zostawiam Raszków z kościołem pw. śś Piotra i Pawła i Koruną na ostatnim planie:
Wieża widokowa "Suszynka" to kolejny cel. Wcześniej wyrównanie oddechu przy kapliczce:
Do wieży docieram w odpowiednim momencie. Siła wiatru się wzmaga, za chwilę zaczyna sypać i padać na przemian. Instaluję się w wieży. Widoki z niej przy dobrych warunkach imponujące. Łapię się na marne raczej widoki, obcinam w kierunku Gór Złotych:
I jeszcze taki motyw przed zawieruchą:
Chwilowo warunki nie pozwalają na opuszczenie wieży. Na dole dam se herbatę do termosa i z przyjemnością op*****lę coś na ciepło. Chmura przeszła, wytaczam się z wieży:
Spokojną aurą długo się nie cieszę. Żegnam się z "Suszynką":
I kulam do Gorzuchowa:
Na stację kolejową w Gorzuchowie docieram po ciemaczu:
Po drodze rozważałem nad sensem dalszej wędrówki. Uwaliwszy się w wiacie - tutaj mniej wiało - decyduję się na zakończenie imprezy. Przy garnuchu gorącej herbaty mówię pas, dalszej wędrówki nie widzę sensu:
Dzwonię do Dagmary i godzinę później wiozę się zmarznięty do Kudowy. Mając poczucie żalu, dręczę się myślami o dniu następnym. Okazuje się, że dokonałem prawidłowego wyboru. Od samego rana zaczął padać mokry śnieg, który wczesnym popołudniem zamienił się w deszcz, do tego silny wiatr. Na dworze przez cały poniedziałek było bagno. Z balkonu widok na Bukowinę Kłodzką położył mnie:

Szlak zielony jest u mnie wciąż sprawą otwartą, a ja...no cóż, na liczniku pękło 14 km z okładem. Nachodziłem się po zbóju. :)

 Dziękuję za uwagę.

Komentarze

  1. No nareszcie , bo już myślałem że firma ,,Menel'' zawiesiła działalność z powodu Nowego Ładu . Ale i za to co nieco dziękuję . U mnie też nowy sezon rozpoczęty sabotażowo ( złamany kijek , uszkodzony łokieć - dobrze że nie odwrotnie). Ale pracę sztabowo-logistyczno -mapowe idą pełną parą . Wiosenny Blitzkrieg zaplanowany - nie zdradzam żeby nie zapeszyć. Pozdrawiam Dynidor

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie,nie. Ani myślę :) Blokuje mnie przede wszystkim pogoda. Mam nadzieję, że nic groźnego z łokciem się nie dzieje. Niebawem chcę ruszyć na południe :)) Zdrowia!

      Usuń
  2. Ta zima jest naprawdę do de. Wiatr, śniegu zero, do tego my znów kiblujemy, mam właśnie drugą pod rząd, a trzecią od jesieni posiadówę w czterech ścianach, no dobra ja tam wyjść mogę... Niby dzięki temu nie wkurza mnie to co za oknem, ale...do de z tą zimą, mimo, że zaczęła się dobrze (w grudniu i dla mnie w styczniu). Niemniej, brawo za walkę! Najgorzej, to nawet nie spróbować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od nowego roku moje dni wolne są zsynchronizowane z wichurami, deszczem, wiatrami. Krew mnie zalewa :)

      Usuń
  3. Potwierdzam, że początek roku 2022 jeśli chodzi o pogodę na wędrówki trąci sabotażem... Niemniej jednak, skoro napisałeś, że ten szlak zielony jest u Ciebie ciągle sprawą otwartą, to jeśli kiedyś na niego wrócisz to... nie kończ go w Gajowie. :) Idź dalej na zachód do granicy (uważaj na psy przy ostatnim gospodarstwie przed granicą), a potem na południe wzdłuż granicy do drogi Bożanów/Radków i imprezę kończ przy drodze (jak masz podwózkę) albo w jednej z tych miejscowości. To tylko parę kilometrów dalej ale... będzie Pan zadowolony. :) Oczywiście warunkiem na takie przedłużenie trasy musi być pogoda. Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaprawdę powiadam Ci, że lepiej spróbować, niż potem pluć sobie w brodę. Co organoleptycznie stwierdzone, to Twoje. Choć mnie, szczerze mówiąc, nie chciałoby się chyba na taką zawieruchę ruszać. Ale resztę czasu spędziłeś w Kudowie? Więc byłeś na wyjeździe! A zima tego roku - bez komentarza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, resztę wolnego spędziliśmy w Kudowie. Jako, że całą niedzielę lało więc należało pograć w karty :)

      Usuń
  5. Widzę, że operowaliśmy w ten week całkiem niedaleko. Ja jednak byłem zaskoczony przyzwoitym zimowym waruneczkiem w Bardzkich, mimo wysokości ok. 600, leżało z 20-25 cm bielizny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałem w planie Góry Bardzkie, ale postawiłem na zielony kolor szlaku Wzgórz Ścinawskich. Z marnym zresztą skutkiem.

      Usuń
  6. No co zrobisz, jak nic nie zrobisz... Ale przynajmniej uzdrowiskowego powietrza się nałykaliście :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale foteczka z 'motywem przed zawieruchą' warta była zmarznięcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mając do dyspozycji wnętrze wieży, która skutecznie mnie chroniła przed wiatrem, to tak :))

      Usuń
    2. A ta wieża jest dostępna cały czas? Idzie w niej spać?

      Usuń
    3. Może być problem ze spaniem w niej. Godziny otwarcia wieży są od - do, wstęp bezpłatny. Wieżę obsługuje chyba jakaś firma ochroniarska i po godzinie 22.00 mogą być scysje. O ile dobrze zapamiętałem to w okresie jesienno-zimowym wieża czynna jest do 19.00.

      Usuń
  8. A myślałem, że tylko ja narzekam tej "zimy" na pogodę :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tia, na tapczanie leżę...i pachnę . W tak "pięknych" okolicznościach dociągnę do końca urlopu :)))

      Usuń

Prześlij komentarz