Po tygodniu ciężkiej pracy należy się odpoczynek jak "chłopu rola". W planie krótka a niezobowiązująca impreza na dwa zimowe noclegi. Z racji, że w tygodniu grubo sypnęło śniegiem, a temperatura dała znać, że zima się zaczyna, więc trza było rakiety z szafy wyjąć, bo to "tak jakby" pora i ten czas.
3.12.2010Wrocław - Boguszów Gorce - Dzikowiec Wielki 836 m
Innym "plusem dodatnim" był zakup namiotu co podkręciło mnie do bólu i w piąteczek po robocie turlam się wozem bojowym do Boguszowa - Gorców celem nocnego wejścia na Dzikowiec 836 m n.p.m. Na termometrze w samochodzie temperatura oscyluje w okolicy -11 stopni. Zapodałem klasycznie szlakiem zielonym. Ledwo wlazłem w las i już musiałem wskoczyć w rakiety. Śniegu od pyty. O ile podejście na grzbiet było powiedzmy OK, to przejście grzbietem Dzikowca okazała się masakrą - jedna wielka zaspa. Dotarłem w końcu do celu. Rozbiłem namiot i przed 1.00 wskoczyłem do śpiwora.
4.12.2010
Dzikowiec Wielki 836 m - Lesista Wielka 851 m
I teraz pytanko: co zrobić z czasem?
- sexu zero - jestem sam
- pobawić się ptakiem? Guzik, za zimno :)
Wskakuję do śpiwora, krótka drzemka - przed 18.00 budzę się nówka - robię se podwieczorek w wiacie. Wskakuję ponownie do śpiwora, krótka drzemka - 20.30 budzę się nówka - telefon do Pusi - gawęda, po czym drzemka. 0.40 budzę się nówka - batony idą w ruch - nie muszę muszę oszczędzać! Do rana jakoś dociągnę :) Długie, grudniowe noce bywają czasem męczące. Jakoś zasnąłem.
5.12.2010
Wielka Lesista 851 m - Kowalowa - Boguszów Gorce - Wrocław
Budzę się o 7.30. Ponowny dylemat: jak się wygramolić z cieplutkiego śpiowra. Mróz jednak zdecydowanie zelżał. Piękną pogodą wita mnie ranek: Na śniadanie idę do wiaty. Jest o tyle fajnie, że mam osłonę przed wiatrem i opatulony kurtką puchową delektuję się gorącą herbatą. I to jest luksus :) Po posiłku czas się zwijać. Opuszczam Wielką Lesistą, schodzę czerwonym szlakiem do Kowalowej: Widzę pierwsze zabudowania, jest dobrze:Niestety, Stożek Wielki czeka na lepsze czasy. W tych warunkach nie dałem rady tam dojść. Tamta strona oferuje zdecydowanie lepsze okoliczności noclegowe - wiaty. Na szlaku nie spotkałem ani jednej osoby. Z racji kiepawej infrastruktury turystycznej, szlak ten poza wiatą na Wielkiej Lesistej oferuje zacne miejscówki, ale pod namiot. Muszę jeszcze dotrzeć po wóz bojowy, po czym w pełni usatysfakcjonowany wracam do Wrocławia.
Dziękuję za uwagę.
Życzę dużo długich weekendów , dużo zaległego urlopu do wybrania - żebyśmy mogli ładować akumulatory Twoimi inspirującymi perełkami. Zdrowia i Dosiego , owocnego Nowego Roku dla całej rodzinki. Dynidor
OdpowiedzUsuńDziękuję Dynidor. Również dużo zdrowia życzę w Nowym 2022 Roku, no i oczywiście kiedyś, gdzieś wspólnej giętej i pogaduch przy ognisku :)
UsuńAleż masz piękny kolorystycznie namiot! Pasuje do rękawiczek, zdaje się... I rakieta jako mocowanie odciągu - nówka namiot, a śledzia nie było?
OdpowiedzUsuńDylematy przy wcześniejszym biwaku i drzemkach - wzbudziły u mię uśmiech :)
Kolor namiotu czujny , fakt . Do rękawiczek zdecydowanie pasuje :) Niestety, po zakupie tego namiotu "obraziłem" się na markę HiMountain i zakończyłem zakupy sprzętu tej firmy. Zasadniczo uznaję zakup tego namiotu jako jeden z najgorszych w moim życiu. Na biwaki w śniegu nie zabieram śledzi, wolę szable śnieżne i rakieta jako dodatek. Co do dylematów...grudniowe noce długie, okolice godziny 16-tej to już "noc" i co tu robić? Czasami się dręczę "tworami wyobraźni", bo nie ma do kogo gęby otworzyć :))
UsuńDobrze pamiętam tę relację, z czasów gdy powstała. Kiedyś to były zimy...
OdpowiedzUsuńTeraz ciężką czasem przez cały sezon trafić takie warunki.
Patrzę teraz na waruneczki zimowe. Jak tak dalej pójdzie, to w lutym zabiorę letni śpiwór :)
Usuń