Karkonoskie rakietowanie 9-11.12.2011

To mój pierwszy występ na rakietach w tym roku. O tyle istotny występ, bo mogę nazwać ten wyjazd jako rehabilitacyjny.

Innymi słowy, pierwsze rakietowanie po złamaniu stawu skokowego. Jadąc w Karkonosze, przez myśl mi nie przeszło, że powyżej 1000 m panują takie zimowe warunki, że wycieczka bez rakiet trąciłaby syzyfem. Gdzieś nawet przybąkiwałem żeby skrzypce zostawić w furmance. Ale by było! 

9.12.2011 

Wrocław - Karpacz Biały Jar - Szeroki Most, wiata

Tradycyjnie umówiłem się z Poznaniakami na wrocławskiej stacji kolejowej Mikołajów. Głupio by było nie wspomnieć że pociąg, którym jechali Hoffi z Michunem, przybył planowo z ponad godzinnym opóźnieniem. Można to podpiąć pod sukces bowiem jechali pośpiesznym. Z kolei opóźnienie wehikułu czasu było na tyle skuteczne, że z Wro wyjeżdżaliśmy kolejne 1,5 godziny. Jako, że my najtwardsi z twardych, to niestraszne nam takie rzeczy. Wyjechawszy z Wrocławia przejażdżka do Karpacza przebiegała w miłej i koleżeńskiej atmosferze. W karkonoskiej imprezie udział wzięli: 

- Hoffi, Wielkopolska:

- Michun, Wielkopolska:
- menel, zDolny Śląsk:
Odstawiwszy wóz bojowy na parking darmowy w Białym Jarze przed nami zasadniczo dojście na nocleg. Logujemy się w ramach pierwszego noclegu w wiacie na Szerokim Moście. Rozkładamy się z klamotami, przygotowujemy kolację i czas na sen. 

10.12.2011 

Szeroki Most, wiata - Dom Sląski 1400 m

Nad ranem pojawił się bliżej nieznany nam pojazd, z którego byliśmy obserwowani. A u nas na włościach pobudka, śniadanko i pakowanko. Ruszamy zielonym szlakiem, Sowią Doliną do grzbietu. W kolejnej wiacie za Buławą chwila na wyrównanie oddechu:
Chwilę odsapnąwszy ruszamy:
Na przełęcz idziemy z buta. Skrzypce przyodziejemy na grzbiecie. Sowia Przełęcz, śniegu jest tyle, że bez rakiet byłaby bieda:
Obcinka na Skalny Stół:
W Jelence kwadrans dla drużyny, następnie mozolne podejście na Czarny Grzbiet. Na tymże grzbiecie śniegu po pas, co parę kroków zapadaliśmy się. Wychodząc z kosówki było kapkę lepiej. Przez chwilę szliśmy nawet bez rakiet:
Ponownie wskakujemy w sprzęt i naturalnie rakietowa gwiazda:
No i przed nami atak szczytowy:
W drodze na szczyt mijaliśmy czeskich turystów, którzy wchodzili bez rakiet - masakra. Z polikami czerwonymi jak dupa pawiana docieram na szczyt, Śnieżka 1602 m:
Zejście ze szczytu pokonujemy w raczkach, rewelacja. Fenomenalna przyczepność!
Docieramy do Domu Śląskiego:
Po wspólnej naradzie decydujemy,że kimamy W Domu Śląskim (co niektórzy będą mieli niezłą bekę). Takich trzech jak nas dwóch, nie ma ani jednego:

11.12.2011 

Dom Śląski - Karpacz Biały Jar - Wrocław

W nocy wiało jak diabli. Rano wypoczęci wbijamy się w takie waruneczki, jak pech to pech. Kocioł Upy:

Dzisiejsze spojrzenie na Śnieżkę dodaje mocy jak diabli:
Ruszamy, przed nami piękna trasa grzbietowa:
Aż nie do wiary, na dole czarno:

Pamiątkowa foteczka przy Słoneczniku:
Uwielbiam ten klimat, mmmmm. Schodzimy na Polanę zielonym szlakiem, pierwszy raz w życiu szedłem tą ściechą. Jest przecudna:
W wiacie na Polanie robimy "małe 5" - przerzucamy się z rakiet w raczki i Drogą Bronka Czecha schodzimy do Karpacza.
To była krótka tura w Karkonoszach, przerzucając na bloga relację w dniu 13.12.2020 z łezką w oku wspominam ten wyjazd. Wielu wiat, w których wyrównywaliśmy oddech, czy rozgrzewaliśmy się herbatą z termosa przed dalszą trasą już nie ma. Zostają wspomnienia...

Z podziękowaniem za kapitalną imprezę dla Poznaniaków i pewnikiem do następnej razy. 

Dziękuję za uwagę.

Komentarze

  1. Ale wykopałeś. Tych relacji z wczesnego okresu forumowego nie kojarzę zupełnie. Fajny warun trafiliście, przydałaby się powtórka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zdumiewa pogoda. Okres sprzed 9 lat niemal w tym samym okresie i jaka różnica w zimie. Druga sprawa to wiaty:
      - Przełęcz Sowia
      - Polana
      - Szeroki Most
      Kiedyś to były miejsca, które brało się pod uwagę przy planowaniu noclegów. Dzisiaj ich już nie ma. Przy Szerokim Moście coś tam postawili. Może w styczniu 2021 spadnie kilka "gramów" śniegu to się co wykroi w Karkonoszach.

      Usuń
    2. Menel, dwa lata temu byliśmy w połowie grudnia z Michunem na Śnieżniku i śniegu było powyżej kolan. Na wysokościach karkonoskich myślę, że na śnieg jest szansa. Co do wiat, to cóż... jedne ulegają zniszczeniu, inne są budowane. Chociaż bardziej liczyłbym tu na Czechów.

      Usuń
  2. Twoją tęsknotę za wiatami, które odeszły w niebyt mogę skomentować w ten sposób:

    Świat się kręci, czas nie stoi, czas ucieka,
    pędzi życie, nie ma lekko, dobrze wiemy,
    a w słuchawce: Radio Taxi, proszę czekać...
    Poczekamy, przeczekamy, dojedziemy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Heh, ostatnio (XI) robiłem solo bardzo zbliżoną traskę i przypomniała mi się tamta impreza z Hoffim. Wiata Szeroki Most została postawiona na nowo podobna, ale niestety w Wilczej Porębie jest już duże zagęszczenie nowych hoteli itp, więc ludzi tam znacznie więcej. Wiaty na Polanie B.C. nie ma i śniegu też nie ma. Pamiętam jak się męczyłem z zakładaniem raczków w tej wiacie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie kojarzę wiaty w Wilczej Porębie, to coś nowego? Druga rzecz, wiata na Szerokim Moście była bardzo dobrze usytuowana, dostęp do wody i wybór trasy: zielony => Budniki lub czarny => Sowia Dolina. Pewnie pamiętasz, było tam nocowane również podczas wspólnych melanży z Łysym.

      Usuń
    2. Chodziło mi o nowopostawioną wiatę na Szerokim Moście (w tym samym miejscu) - ona jest przecież ledwie kilkaset metrów od zabudowań Wilczej Poręby, która niestety nie jest już zacisznym miejscem, jak te dziesięć czy więcej lat temu.

      Usuń
    3. Ok. Teraz mam jasność :))

      Usuń
  4. Warun na zejście mieliście rewelacyjny :D Ja MMA nadzieję, że jeszcze wrócą takie zimy, że da się chodzić na rakietach, chociażby w styczniu... Bo jak byłem w Karkach jakoś tydzień temu, to śniegu brak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede mną widmo kolejnej wtopy. Jestem ciekaw, czy dam radę tego sezonu wypróbować mój nowy nabytek, czyli pulki... oto jest pytanie :))

      Usuń

Prześlij komentarz