Agroturystyczny przegląd tygodnia 14-20.07.2016


Taaa, to był wyjazd! Pogodowo - delikatnie sprawę nazywając - trafiłem w sam środek bagna nosem. I na tym powinienem zakończyć relację, ale... z racji, że Michun mnie ujął treścią imprezy, skreślę kilka słów.

14.07.2016

Wrocław - Kraków

Co do podróży, to jadę po taniości. Do Kraka zapodaję o 21.05 PB, cena biletu 18 zł + 1 zł rezerwacja. A-4 pusta, o dziwo. Na miejscu jestem w okolicach północy. Mam trzy godziny bezcennego czasu. Myślałem, że z Michunem jestem ustawiony w Muszynie, coś widocznie źle zrozumiałem. Poznaniak dotrze później kapkę i spotkamy się w Leluchowie.

15.07.2016

Góry Leluchowskie / Czerchowskie

Kraków - Muszyna - Kraczonik - Utulnia pod Mincolem


O 3.05 ruszam "Strzałą Południa" do Muszyny, docieram planowo. Po drodze mieniamy się z Michunem esami o naszym położeniu. W mieścince nie marudzę, delikatne motanko i kieruję się na żółty szlak. Mijam cmentarz żydowski, pracownicy stawiają ogrodzenie, wobec czego nie zatrzymuję się, wkraczam w las. Kręcę na Malnik 726 m, podejście ze zbyt ciężką szafą daje się we znaki. Docieram, mowę mnie odbiera.. Obcinam na Pasmo Lubowelskie :


Nieopodal znajduje się przekaźnik. Dalej włóczę nogami żółtą ściechą i jestem przeszczęśliwy widząc Patrię i Tatry :


Może jeszcze będę kiedyś bardziej przeszczęśliwy piekąc giętą i kimając pod namiotem. "Es" do Michuna celem zorientowania się co, gdzie i jak? Mam dużą przewagę czasową, odsapnę w rejonie Czarnych Garbów :


Wojkową odpuszczam. Inną razą podepnę ten temat pod nocleg na Malniku i będzie komplet. A mnie nie pozostaje nic innego jak zaatakować dwuwierzchołkowy Kraczonik 933 m, 936 m, jako najwyższy szczyt pasma :


Tia, teraz schodzę do Leluchowa mając przed sobą Góry Czerchowskie/Čergov. Asfaltem idę w lewo, bo :
a) sklep spożywczy z "borygo" i innymi frykasami
b) drewniana cerkiew pw. św. Dymitra z 1861 roku
c) dobre miejsce na spotkanie

Póki nie ma Michuna żłopię co nieco ze sklepowej póły i idę do cerkwi:


Niestety, nie mam szczęścia, cerkiew zamknięta, a jest ona siedliskiem nietoperza podkowca małego, któremu grozi wyginięcie w Europie. Wracam do sklepu, kupuję puszkę imperialistycznego chłamu i delektuję się oczekując na Michuna. Niebawem nadchodzi! Witamy się i od Leluchowa imprezuję z Michunem :) Poznaniak na dzień dobry wita mnie pętem domowej giętej kupionej w sklepie, a że szefowa to morowa babka, odjęła sobie od ust aby Michun miał czym kolegę poczęstować :) Balujemy ze dwa kwadranse i przenosimy się do Ruskiej Woli :


Granicę zgodnie z zaleceniem przekroczyliśmy w Leluchowie, oczywiście żaden pogranicznik nawet na nas nawet spojrzeć nie chciał, tyle było krzyku o kontroli. Splunąłem żółcią, bo można było pyknąć się do Wojkowej i wrócić pasmem granicznym przez Obruczne, w mordę misia! A my nienerwowo instalujemy się pod parasolem w RV i nie boimy się nawodnić organizmów według gustów. Schodzi nam kolejne dwa kwadranse, szefowa-Słowaczka również osoba miła i kontaktowa, nie zaszkodzi pogadać o tym i owym. Wypoczęci i nawodnieni ruszamy, przed nami konkrety, Minčol 1157 m najwyższy w Górach Czerchowskich. Wznosimy się zostawiając miłe rzeczy, i masz... gubimy niebieski szlak.


Znajdujemy przy budynku dawnego "PGR-u", idąc skrajem lasu już poza szlakiem, decydujemy się na "wersję własną" podejścia i okaże się, że przyzwoicie na tym wyjdziemy. Bez większych problemów stykamy się z niebieskim szlakiem i niebawem osiągamy gustowną chatkę z sensowną werandą, stołem i ławami. Lokal zamknięty, ale weranda zapewni miejsce dla 2-3 osób:


Ruszamy do skrzyżowania z czerwonym szlakiem, co trochę pytamy się nawzajem: "daleko jeszcze?!" Na szlaku małe 5 :


Teraz mamy przepiękny odcinek, polany, widoki i takie tam. Temat czesze beret, normalnie parada! Osiągamy Mały Mincol :


"Pięć wdechów" i schodzimy. Zaraz trza będzie nadrabiać utraconą wysokość, litr potu jak krew w piach. Niebawem upocen docieramy na szczyt, czyli Minčol 1157 m, najwyższy w Górach Czerchowskich. Mamy nawet możliwość uciechy na szczycie :


Obelisk na szczycie "oblepiony" jest herbami trzech miast Bardiow, Preszow, Stara Lubownia. Na szczycie wieje. Idzie zmiana pogody, to jest pewne! Schodzimy do utulni, nocleg należy nam się jak psu zupa:


"Na dole" niefart, utulnia zamknięta. Rozbijamy namioty. Kolejna sprawa to woda, źródło przy utulni nieczynne. Trza zejść trochę niżej do potoku, niby nie jest daleko, ale taka stromizna, że niech to krew zaleje! Ale mamy wodę, rządzimy. Na ognisko brakuje mocy i zaangażowania. Do zmęczenia trasą nakłada się niewyspanie, logujemy się w namiotach, jakiś posiłek poparty gorącą herbatą i nie pamiętam kiedy odpadłem.

16.07.2016

Utulnia pod Mincolem - Bardejov Hotel Artin


Leje, i to nie na żarty. Przygotowany na dwa dni zlewy, mam wypanierowane na wszystko. Żyję nadzieją, że od poniedziałku przejdziemy Beskid Niski wzdłuż, wszerz i w głąb! Tymczasem dojrzewam w namiocie. Muszę wylec na zewnątrz, ojczyzna wzywa. Ponownie zalegam w puch, dłubanie w nosie i rozważania o poranku, nawet nie wiem o czym. Przygotowuję śniadanie, gorąca herbata budzi mnie. Słyszę, że i Michun się tłucze o poranku. Jesteśmy po śniadaniu, opad maleje! Wyskakujemy, szybkie pakowanko i po ok. 30 minutach jesteśmy gotowi do wymarszu, ruszamy szlakiem zielonym do grzbietu. Zaczyna lać, dawno nie padało. Na grzbiecie poezja :


I teraz mamy grzbietowy przemarsz w trawie i bagienku. W drodze na sedlo Priehyby, kapitalne miejsce na biwak, których na szlaku od groma :


Przed przełęczą jest woda, z racji opadu w kolorze beżowym. Sedlo Priehyby 851 m. Michun poszedł luknąć w mapę:


Po dłuższych rozważaniach dochodzimy do wniosku, że jesteśmy nadal w czarnej pupie i dalsza wędrówka - sprawę nazywając po imieniu - jest bez sensu. Schodzimy do Livova z mieszanymi uczuciami, za to w butach chlupie aż miło.


Michunowi gore tex również nie pomógł, przemókł niemal w tym samym czasie. Livov, wiata przystankowa, jedyne suche miejsce po drodze:


Pora się ponownie wbić w mokre łachy, idziemy do Lukova, i zasadniczo tam się kończy nasza piesza impreza. Jako, że mamy trochę czasu na kurs do Bardejova idziemy do lokalu roztrwonić trochę pieniędzy. Po 19.30 toczymy się do pensjonatu Ivana, którego właścicielka nas kolokwialnie pisząc wydymała. Z racji, że usytuowanie pensjonatu niedaleko dworca autobusowego stanowił dla nas łakomy kąsek, niestety właścicielka lecąc w pręta przez 1,5 godziny nie raczyła przybyć, co nam obiecała przez telefon. Po ciemaczu poszliśmy do hotelu, który wskazał nam sympatyczny kierowca taxi, numeru bocznego nie zapisałem. Przed nami Hotel Artin, wbijamy! Logujemy się w recepcji, 28 € od twarzy do tego dodatkowe 5€ za śniadanie. Dawno nie płaciłem takich rachunków na górskich wojażach, uczucie jakbym dostał w mordę.

Dobranoc.

17.07.2016

Bardejov Hotel Artin - Gaboltov Agro


Nie może być, budzę się w białej pościeli, na łeb nic się nie leje. Zwlekamy zwłoki, "ranajka" wykupiona, dodatkowe "pińć" euro szlag trafił. Jeden nocleg i po monecie, już trza hamulec ręczny zaciągnąć. A gdzie reszta imprezy, się pytam? Gdybym wiedział, wziąłbym ze 300 euro. Dzisiaj dzień wygląda bogato. Spakowani opuszczamy hotel. Idziemy na dworzec. Jeszcze nie pada. Na dworcu stanowiska zadaszone, mamy komfort :


Do Gaboltova jedziemy autobusem, zaczyna kropić. Mieścinkę witamy szlakowskazem :


Opad przeczekujemy w "Jadłodajni", stołują się tutaj nawet policjanci:


Po "pierwszym rozdaniu" nadal pada ze wskazaniem na opcję leje. Dalej przeczekujemy i na stół wjeżdża w ramach drugiego rozdania gulasz z knedlikami oraz herbata. Po gulaszu mamy zlewę, na trzecie rozdanie biorę herbatę z cytryną! W samo południe nawijamy z właścicielem na temat jakiegoś agro celem przepękania dnia i dostajemy cenny adres, pod który wbijamy. Francesco loguje nas na poddaszu. Klawa miejscówka, przyda się na pewno. Innym pozytywnym akcentem jest to, że ten biznes prowadzi człowiek gór, np. organizuje coroczne pochody na Busov od 1982 roku, także pogadalyMy sobie trochę. Trafiliśmy trochę niefortunnie z racji pielgrzymki do tutejszego kościoła, zapewne w ramach święta Matki Bożej Szkaplerznej, gdzie corocznie zjeżdżają z Polski, Słowacji pielgrzymi.


Z rajdu po miasteczku guzik wyszedł, jakiś moment w ramach chwilowej przerwy w opadzie. Nic nie wymyślimy, idziemy na pokoje odpocząć, odleżyn jeszcze nie mamy. Pora na dobranoc!

18.07.2016

Gaboltov Agro - Busov 1002 m npm - Cigeľka - Wysowa Zdrój pensjonat "Pod Wysotą"


Ranek zaczął się prawie bójką. Jak na dojrzałych facetów przystało, sprawę sprowadziliśmy do dialogu i już zaczęliśmy sobie spijać z dziubków. Co należy odnotować, że opad ustaje! To nie do wiary!! Śniadanko, po śniadanku i słyszymy puk, puk. Francesco zaprasza na swoje wyroby, nie wypada odmówić. Tutaj bawiliśmy za 10 euro od twarzy, w pakiecie jest siłownia! Sauna!! Podczas zimowego pobytu w Beskidzie Niskim, ten pensjonat jest dla mnie koniecznością. Schodzimy na salony właściciela, II śniadanie, gospodarz wyciąga swoje archiwum, z uwagą przeglądam zdjęcia z lat 80-tych. Kończymy gawędę, dziękujemy za gościnę i żegnamy Franka. Przed nami Busov 1002 m, jedyny szczyt w całym BN powyżej tysiąca metrów. W drodze na Busov :


Jesteśmy na szczycie, najwyższy szczyt Beskidu Niskiego, Busov 1002 m :


Nieco zdziwieni łapiemy się nawet chwilę ze słońcem. Pamiątkowy wpis do księgi i schodzimy. Przełęcz Palenica, sztabówka zamknięta na kłódkę, odmalowana. Szkoda, że "nieczynna":


Obowiązkowy temat:


Schodzimy przez osiedle cygańskie. Podobnie jak kiedyś z rajlim, tak i teraz przechodzimy centralnie przez osiedle:


Ponowna wizyta w tym jakże ciekawym miejscu nie robi już na mnie wrażenia takiego jak za pierwszym razem. Idziemy do Cigeľki. Ku nam zapodaje Kulczyk, żartów nie ma. Ostatnie euro zostawiamy w barze, zaglądamy jeszcze do murowanej cerkwi św. Kosmy i Damiana:


Opuszczamy wioskę i widzę wielkiego gościa, ani chybi, to Adam. Opuszczamy również Masyw Busova :


I szyku zadajemy do Wysowej. Na Przełęczy Cigeľka :


Kolejnym celem naszej wycieczki jest łemkowskie Lourdes, czyli kaplica pw Opieki Matki Bożej usytuowana na północnym stoku Góry Jawor :


I zaraz witamy Wysową - Zdrój. Mamy problem ze znalezieniem kwatery, po dłuższym czasie mamy namiar na pensjonat "Pod Wysotą" za 45 zyla od twarzy. Instalujemy się. Tu rządzimy, o zgrozo, dwa dni! Pogoda cały czas z nas szydzi, leje z małymi przerwami na bogato. Posiedzieliśmy trochę przy paluszkach i ogórkach Adama :)

19.07.2016

Wysowa-Zdrój Pensjonat "Pod Wysotą"

Pełna gejowizna. Kuracjusze na gigancie, chciałoby się rzec. Przechadzkę odpulamy, dzisiaj objazdówka cerkiewna, będę w Kwiatoniu. Zaczynamy od cerkwi w Brunarach, następnie udajemy się do Czarnej :


Zapodajemy do Kwiatonia. W cerkwi roboty archeologiczne i wycieczka. Ja zadowolony, bo ostatnio zapomniałem uwiecznić na matrycy strop przedsionka. Scena Chrystus wręczający klucze św. Piotrowi, a w prawym górnym rogu to cerkiew w Kwiatoniu :


Po objazdówce odstawiamy Kulczyka do Studenckiej Bazy w Regetowie, ten ma swój plan, ja z Michunem idziemy na cmentarz wojenny nr 48 w Regetowie Wyżnym, projektu Dušana Jurkoviča :


Ostatni kadr z balkonu pensjonatu w kierunku Busova:


Postanawiam zakończyć imprezę. Jestem na ogromnym wkurwie, wracam do domu w dniu następnym.

20.07.2016

Pensjonat "Pod Wysotą" - Nowy Żmigród - Wrocław

Warunek się poprawia, toczy mnie taka ogromna desperacja, podtrzymuję powrót do domu. Michun zostaje, co mnie nie dziwi. Żegnamy się, Poznaniak z kopyta rusza dalej m.in. na Kozie Żebro, Adam zabiera mnie furmanką do Nowego Żmigrodu. Po drodze w Smerekowcu podziwiamy taką przydrożną kapliczkę :


Następnie odwiedzamy dawną greckokatolicką cerkiew pw św. Kosmy i Damiana w Męcinie Wielkiej:


W Nowym Żmigrodzie :


Żegnam się z Kulczykiem, w oczekiwaniu na busa do Jasła łapczywie obcinam na Górę Trzech Krzyży:


Może uda się odwiedzić przy następnej wizycie w Beskidzie Niskim.

ps. Należą się podziękowania, co też czynię :

kulczyk1 - za serwis pogodowy
Marco - za serwis pogodowy
Satan - za serwis pogodowy i szyderę.

Dziękuję za uwagę.

Komentarze

  1. Menel a Ty znowu w Męcinie Wielkiej - byłem tam dwa tygodnie wcześniej ale pogoda była podobna jak na waszym wypadzie. Mieliście ciekawą trasę niestety lipiec często bywa słaby pogodowe ostatnimi laty. Czy to nie Ty wspomniałeś na forum NPM że wejście na Busov to taka Orla Perć Beskidu Niskiego (chodziło o przejście tego romskiego osiedla). Dzięki za relację . Pozdrawiam Dynidor ( współspacza Michuna również)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osiedle cygańskie jest niewątpliwie ogromną atrakcją Beskidu Niskiego. Co do "Orlej Perci" tego pasma, to chyba nie moja fraszka.

      Usuń
  2. Sorry dopiero teraz zobaczyłem rok relacji. Niestety wiek robi swoje. Ale jeszcze raz pozdrawiam Dynidor.

    OdpowiedzUsuń
  3. Warun idealny dla lubiących pływać ;) Ja narzekałem na warunki podczas pierwszej części mojego tegorocznego urlopu, ale widzę, że aż tak źle nie miałem jednak.

    Utulnia pod Mincolem to nocleg z obsługą, czy coś bezobsługowego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, byłem raz w życiu i klamkę ucałowałem.

      Usuń
    2. Utulnia pod Mincolem jest we władaniu KST Lipany i udostępniana po uzgodnieniu z tymże: https://kstlipany.estranky.sk/clanky/utulna-pod-mincolom/

      Usuń
  4. Zdjęcie w wiacie przystankowej pierwsza klasa. Pogoda dla koneserów, pierwszy dzień spoko, kolejnych nie zazdroszczę. Byłeś "Pod Wysotą", a na Wysotę zajrzałeś może?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie byliśmy, lało :)))

      ps. Miło Cię "widzieć".

      Usuń
    2. W wakacje to ja w rozjazdach, na jesień się uaktywniam netowo. Spod Wysoty, zanim wejdzie się w las, piękne widoki na otoczenie Blechnarki. Pod szczytem cmentarz wojenny, podejście zacne. Warto zajrzeć.

      Usuń
    3. Przy nadarzającej się okazji zweryfikuję :)

      Usuń

Prześlij komentarz