W Masywie Śnieżnika 27-29.07.2012


Drążyło mnie coś wewnętrznie, że może Masyw Śnieżnika? Ale tak od strony zapomnianej, pomijanej. I nic. Dobrze, że Franek zadzwonił.
Usłyszałem: "pójdziemy z Gorzanowa",to wystarczyło. Ten ma łeb. W piąteczek po robocie turlam się na dworzec. Upał jak diabli. Do tego przelotny deszcz, który ochłody nie przynosi.Czarno widzę tę imprezę - jak nie ruszysz, zawsze pod górę i do tego z szafą na plecach. Około godziny 18-tej lądujemy w Gorzanowie.

27.07.2012

Wrocław - Gorzanów - Wapniarka 518 m


Gorzanów, piękna wieś, która zapewne lata swojej świetności ma za sobą, ale kto wie? Oby mieszkańcom Gorzanowa udało się zrealizować Plan Odnowy Miejscowości. Jako jedna z najciekawszych wsi w gminie Bystrzyca Kłodzka o której pierwsza wzmianka pochodzi z 1341 roku. Gorzanów ceniony jako miejscowość o zacnych walorach rekreacyjno - wypoczynkowych stanowi swoisty pępek Ziemi Kłodzkiej. Popularność Gorzanowa to także odkrycie w II połowie XIX wieku źródeł mineralnych. Już w 1895 roku eksploatowane było źródło "Weberquell", obecnie "Cyranka" i produkcja roczna wynosiła ok. 300 tyś. butelek. W Gorzanowie działał powołany na pocz. XIX w. teatr dworski, który w okresie wrzesień-maj dawał 3 przedstawienia tygodniowo. Grano sztuki Szekspira, Goethego. Obecnie jest to miejscowość licząca ok. 1000 mieszkańców, którzy utrzymują się m.in. z pracy w rozlewni wody mineralnej "Cyranka". Informacyjnie zapodam, że w/w rozlewnia oferuje m.in. starą, poczciwą oranżadę we flakonie 0,3l w cenie 0,80 zł a dostępna m.in. w sklepie spożywczym w Nowym Waliszowie. Także na imperialistyczne napoje mam wywalone i dodam, że "Cyranka" syci, "Cyranka" poi, po "Cyrance" dobrze stoi. Serdecznie polecam "Cyrankę" gazowaną, którą należy spożywać małymi łyczkami gdyż tak mocno gazowanej wody nie piłem nigdy. Do Gorzanowa jeszcze zdecydowanie zawitam na "pałacowy lansik" a także chciałbym uwiecznić na "matrycy" imponującą wieżę kościelną wieczorową porą, która jako pierwsza na Ziemi Kłodzkiej otrzymała oświetlenie. Podczas tej imprezy interesowało nas przejście pięknym pasmem Krowiarki o czym w relacji niniejszej będzie. Pierwsze kroki kierujemy do "markietu" celem uzupełnienia płynów co by się nie odwodnić. Zaopatrzeni w wodę, giętą, pieczywo i musztardę, kręcimy na Wapniarkę. Św.Jan Nepomucen w Gorzanowie:


Minąwszy stację kolejową idziemy fragmentem pięknej dębowej alei. Kolejne atrakcje Gorzanowa, pomnik Św. Onufrego, który dawniej był symbolem życia pustelniczego:


Nieco dalej stoi Pieta z 1734 roku:


Kaplica odpustowa z 1650 r. p.w.  Św. Antoniego na zboczu Góry Dębowej 505 m:


W końcu docieramy zlani potem na Wapniarkę 518 m, z szacowną wieżą widokową na której to zostaniemy na nocleg. Po nocach nie ma co się szwendać po lesie, licho nie śpi. Wcześnie robimy "ogień". Oczywiście z menu leci gięta z ogniska, pieczywo + musztarda. I to jest to! Posiedzieliśmy chwilę przy ognisku, po czym udaliśmy się w objęcia Morfeusza na wieżę.


28.07.2012

Wapniarka 518 m - wiata przy schronisku PTTK "Na Śnieżniku"


Małe rzeczy a cieszą jak diabli. Stać nas na nocleg na wieży, wiatru brak, widoczki mmmmmmmm, to kto biednemu zabroni? O świcie:


Obcinka z wieży na Żelazno i Góry Bardzkie:


Dalsza część wędrówki to zejście na Przełęcz Mielnicką i w okolicy Mrówczyńca schodzimy ze szlaku zielonego. Do Kaplicy na Krzyżowej kręcimy poza szlakiem, dymanie asfaltem Nas absolutnie nie przekonuje. W okolicy Piotrowic:


Pozdrowienia dla Satana :))


I w zdrowiu docieramy do szlaku czarnego, którym kulamy na Krzyżową 508 m, gdzie przerwę na śniadanie robimy i trochę kręcimy się po kościółku:


Przed nami kolejny punkt programu, czyli Studnia Oppersdorfów z niesamowitą kamienną wanną:


Schodzimy do Nowego Waliszowa w bajkowej scenerii:


Wspomniany wcześniej przez mnie sklep spożywczy serwuje znakomitą oranżadę "Cyranka" - butelka 0,3l w cenie 0,80 zł, która była szlagierem imprezy, bo ukrop był nieziemski. Przed nami grzbiet Krowiarek z kulminacją Skowroniej Góry 839 m. Bardzo piękne wzniesienie, otoczone pasmami Gór Sowich, Bardzkich, Złotych, Bialskich, Masywem Śnieżnika. Tam Ci biwak zimą może stanowić nielichą atrakcję. Czas na "duże 10", robimy popas:


Zwijamy się i idziemy na obiad do wiaty na "Przełęcz" Puchaczówka 897 m :


Nawet jest czas na drzemkę:


Wyspani i posileni ruszamy na "ostatnią prostą". Podjazd na Czarną Górę 1205 m i kapkę zadyszany na wieży:


Następnie monotonny raczej odcinek przez Żmijowiec, ale obcinkę na Śnieżnik zrobiliśmy:


Docieramy do schroniska PTTK "Na Śnieżniku".


Wtaczamy się do baru, drożyzna jak diabli. Fundujemy sobie jednak odrobinę luksusu i do spóły dokonujemy zakupu Kofoli 2l - 12 pln-ów. Mnie jeszcze stać na kwaśnicę. Na nocleg jednak wybieramy nową nieopodal stojącą wiatę, która notabene jest dziurawa i cieknie z niej jak... . O mały włos musielibyśmy kimać w schronisku, bowiem zlewy i burzy jakiej byliśmy świadkami długo będziemy pamiętać.

29.07.2012

Wiata przy schronisku PTTK "Na Śnieżniku" - Międzylesie - Wrocław




Podczas śniadania mamy ubaw po pachy. Wspominamy z rozbawieniem jeden z elementów klimatu jaki oferuje schronisko. Otóż trafiła się grupa osób, która postanowiła rozpalić ognisko. Szkopuł polega na tym, że drewno na ognisko postanowili...zakupić w schronisku. I dostali za 60 złotych wiązkę opału, dodatkowego smaczku dodaje fakt, że trafiła się zlewa. Szlag trafił ognisko i 60 zyla. Płakaliśmy przy posiłku. O świcie przy śniadanku:


Dobytek spakowany, czas nam w drogę. O ile w sobotę szliśmy w ponad 30 stopniowym upale i czasami nie mogłem języka odkleić od podniebienia, to niedzielny ranek serwował jedyne 14 stopni:


I jeszcze szlakowskaz, który ma duże szanse na to, że niebawem "zgaśnie":


Przed nami ostatni etap wspólnej imprezy, przez Mały Śnieżnik => Trójmorski Wierch toczymy się do Międzylesia. Na Przełęczy Puchacza wspaniała nowina, Czesi ustawili wiatę:


Akurat przyszliśmy jak pakowała swój majdan czeska turystka, która samotnie tam kimała i taka postawa jest wielce chwalebna, nie wspomnę, że godna naśladowania. W miłej atmosferze żegnamy czeską fankę wiatingu i z uśmiechem na japie idziemy na Trójmorski Wierch 1145 m :


Końcówka imprezy to klasyka. Przed Opaczem oberwanie chmury i do Międzylesia już idę przemoczony do majtek. Franek miał się dobrze bo przyodział pelerynkę, natomiast mój Paclite też miał się dobrze, ale w plecaku. W Pisarach:


Droga do Międzylesia to dramat. Takiej plagi końskich much nie spotkałem nigdy. Niemalże do samej tablicy z napisem Międzylesie odganiałem się przed tymi przeklętymi owadami. Międzylesie - dworzec kolejowy, suszenie, odpoczynek i takie tam:


Franek, z podziękowaniem za kapitalny pomysł na tę imprezę i polecając wszystkim wszelakie zakamary Ziemi Kłodzkiej,

dziękuję za uwagę.

Komentarze

  1. O, a tej relacji to nie znałem. Te tereny to absolutny sudecki top, ciężko o lepsze miejsca. Wapniarkę i okolice Gorzanowa muszę nadrobić koniecznie. Widzę, że Jacek się ceni, 19 zł za bigos jeszcze mogę przełknąć, ale 60 za drewno to jest jakaś porażka. ;) Szkoda, że wieża na Czarnej Górze już nie funguje, odbiliśmy się od niej z Michunem dwa lata temu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odnośnie zakupu drzewa na ognisko, to taka promka dla frajerów :))

      Usuń
  2. menel: "sklep spożywczy serwuje znakomitą oranżadę "Cyranka" - butelka 0,3l w cenie 0,80 zł, która była szlagierem imprezy"

    Ja bardzo przepraszam, ale niepokoi mnie temat czy ww. butla 0,3l aby była 'zwrotna'?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nad Gorzanowem, przed kaplicą, pod dąbczakami tam gdzie stoi św. Onufry jest teraz taka wielka wiata- hangar. Świetne tereny, wczesną jesienią na polach pełno poniemieckich jabłoni. Nocleg na Wapniarce też uskuteczniałem, zacne miejsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za "naszych czasów" już stała wspomniana przez Ciebie wiata, kulaliśmy na Wapniarkę, gięta z ognia przysłoniła nam ... ten tego.

      Usuń
    2. Pamiętam tę akcję z "Sołtysem"...stare, dobre dzieje ;-)

      Pozdro z Północy

      Usuń
    3. O tak, działo się :))

      Usuń
  4. Dzielę radość z czytania historii waszej przyjemnej podróży. Widać piękno postaci bardzo pięknej kaplicy, piękne widoki zachodu słońca i Twoją historię w schronisku. Czytanie tego sprawia mi przyjemność.

    Pozdrowienia z Indonezji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, robi się międzynarodowo :)) Wypada odwzajemnić pozdrowienia, zatem
      Polska pozdrawia Indonezję .

      Usuń

Prześlij komentarz