Wyspowe chatkowanie 1-3.04.2016


Od samego początku impreza "jechała profechą" i nie ma się co oszukiwać, tylko trza spojrzeć prawdzie w oczy.
Nie było fraszek typu "Babciu, daj na pączki", nie, nie. Niestety tak to jest, gdy na wspólnej imprezie zbiorą się sami profesjonaliści. To "jakby" tyle tytułem lania wody.

1.04.2016

Wrocław - Opole - Chatka Pod Jasieniem


Z miedziem temat ugadany, po robocie z małym poślizgiem mknę wozem bojowym do Opola, do Marco. Tam przesiadka do jego furmanki i zadajemy lansu. Okazuje się, że do imprezy dołączy również catty101. Pozwoliłem sobie na stwierdzenie, że to będzie impreza z profesjonalistami, po czym Marco raczył mnie wyśmiać. Ale ja i tak wiem swoje. Droga przebiega bez większych problemów więc rozprawy nie będzie. W Mszanie Dolnej lądujemy w "Spontiuszu" na pysznym żarełko, wcześniej odgrażając się Marco-wi, że mój organizm się domaga. Po posiłku dajemy dyla na ostatni etap, czyli Rzeki i parking na Przełęczy Przysłop. Pierwotnie mieliśmy zapodać szlakiem zielonym z Mszany Dolnej. Na szczęście Marco raczył łypnąć swoim skorumpowanym wzrokiem w mapkie i oświecił mnie, że to 5 godzin drogi i 800 metrów przewyższenia, nie wliczając wieczornych ochów i achów na trasie. Po dziś dzień w łeb zachodzę, kto mógł taki wariant wybrać :)) Na szczęście są jeszcze ludzie, którzy czuwają. Docieramy na parking. Furmanki catty, miedzia stoją i mają się dobrze, ostatni przepak i ruszamy szlakiem żółtym do miejsca pierwszego noclegu, czyli chatki pod Jasieniem na Polanie Skalne. Wieczór mamy piękny i jeszcze chłodny. Docieramy na miejsce, catty z miedziem już są "od dawna". Zasiadamy do stołu na pogaduchy, późna kolacja i odpadamy. Ja w ramach syndromu dnia pierwszego nie mogę zasnąć, a ok. 4 nad ranem wtacza się na nocleg trzoda, która za nic ma śpiących turystów i zachowują się tak, jakby byli sami. Jeszcze na ponad trzy godziny dałem radę zasnąć...

2.04.2016

Chatka pod Jasieniem - bacówka na polanie Gorc Kamienicki


Ranek rześki, jest moc. Wylegam na zewnątrz i wygląda na to, że trafiamy na pogodowy ocet. Przed nami Mogielica 1170 m npm, najwyższa w Beskidzie Wyspowym. Po śniadanku wymarsz i chwila relaksu na Kutrzycy 1051 m npm.


Kontynuujemy szlak żółty :


A przed nami piękna Mogielica :


Niestety, takie pejzaże będą nam towarzyszyć :


Atakujemy szczyt bez litości :)


Z wieży widoczki przednie, "Babcia" mnie fascynuje :


Skoro jesteśmy na najwyższym szczycie Beskidu Wyspowego, czyli Mogielica 1170 m npm, nie wypada nie zrobić pamiątki. Ekipa w komplecie :


Nasz kolejny cel to Cichoń 926 m npm., a przerwę na "borygo" i słodycza robimy pod nim, na balach.


Zaczynam mieć wątpliwości czy damy radę dotrzeć na drugi nocleg, pieruński Gorc za diabła się nie przybliża, ba, wręcz się oddala :) Obcinam na kolejny nasz cel, niczym komornik na szafę. Modyń 1029 m npm :


Szykujemy się do wymarszu. Przemarsz przez Cichoń i na tymże jesteśmy odrobinę zdziwieni, skąd tu czarny szlak? Otóż starsze wydanie/VII 2013/ nie zawiera jeszcze tego łącznika, nie zawiera również nowego przebiegu szlaku na Modyń. Wobec tego, zdziwieni co nieco, schodzimy czarnym łącznikiem, odpulając Ostrą i Modyń atakujemy na szagę, tj. starym przebiegiem szlaku niebieskiego. Pierunica, wyciska z nas kolejny litr potu. Nie mam pewności czy ten kopczyk to szczyt :


W pewnym momencie szlak nam znika, łapiemy dopiero przy zejściu z grzbietu. My nienerwowo schodzimy do Kamienicy, a Gorc to już się nawet zaczął przybliżać :


W Kamienicy z racji dobrego czasu wbijamy do "Restauracji Dworskiej" na bankiet, pławimy się w luksusie. Nadchodzi pora zbiórki, czas mamy nadal dobry. Do autobusu niecały kwadrans, spokojnie becalujemy na przystanek. Nagle miedzio odbija do bankomatu celem podjęcia gotówki i w tak zwanym międzyczasie odjeżdża nam bus. Nadchodzi "nasz sprawca". Już byłem pewny, że krew się poleje, bo widmo przystankowego biwaku zagląda w oczy. Na parkingu przy tabliczce TAXI widnieje numer telefonu. Z racji bezkresu darmochy w abonamencie wykręcam podany numer telefonu i za chwil parę wieziemy się w "Mietku" i dobrych humorach do Zasadnego, celem skrócenia spaceru asfaltem ponad 7 km. Rachunek opiewa na 2 dychy, co daje nam po 5 od twarzy, ja jeszcze dostaję "w papę", że za wcześnie kierowcę zatrzymałem. Żeby nie było tak pięknie, gubimy szlak czerwony/dookolny/ skutkiem czego podejście atakujemy na szagę, przecież oszaleć można. Szlak się "odnajduje", zatem jeszcze parę sapów i widzimy kontury dachu. Wbijamy na kwadrat, jesteśmy sami. I jak to w kawałku Wilków "Bohema ostro bawi się":


Po dobrej godzinie słyszymy łojenie we framugę, niestety, trza się podzielić bacówką i przenosimy się do mniejszej izby. Mimo wszystko jest bardzo kulturalnie i niechybnie pora się ewakuować w puchy.

3.04.2016

Bacówka Gorc Kamienicki - Przeł. Przysłop - Opole - Wrocław


Zdołałem zwlec swoje zwłoki na wschód słońca, widoczność zdecydowanie gorsza niż w dniu poprzednim. Jeszcze się odważyłem na trzy godzinki snu! Ok. godziny dziewiątej zaczynamy się pakować. Miedzio opuszcza nas wcześniej a my kierujemy kroki na niedawno postawioną wieże widokową na Gorcu 1228 m npm.


Z uznaniem przyznaję, że Gorc już nie jest zwykłym i niewiele znaczącym zalesionym szczytem w drodze do bacówki. Szczyt tenże oferuje obecnie fenomenalne widoki i awangardowy nocleg. Gorc jest przykładem jak wieża widokowa może zmienić oblicze góry. Nocleg w wieży letnią porą na tutejszym szczycie, to dla mnie obowiązek.


Jeszcze próbka z wieży, Modyń 1029 m npm :


Mogielica 1170 m npm :


No i... Polana Gorc Kamienicki, Jasień, Ćwilin :


Wracamy do naszych furmanek, relaks na Świnkówce. Niestety bez miedzia :


Wracamy oczywiście przez Mszanę Dolną na wspólny obiad w "Spontiuszu". Tam się żegnamy i rozjeżdżamy w swoje strony. Mam nadzieję, że do kolejnej razy kiedyś gdzieś. Był to dla mnie fantastycznie spędzony łyk-end. Catty, Miedzio, Marco, dziękować za wspólną przechadzkę i... żyjcie wiecznie.


Dziękuję za uwagę.

Komentarze