Izerskie ostatki 18-20.03.2016


Tiaaa.. Podejrzewam, że udało się wyskoczyć na ostatnie rakietowanie tego sezonu, a że tradycyjnie Góry Izerskie w tej materii nie zawodzą, kroka zadałem na coroczny wiating rakietowy.
Również tradycyjnie Red mnie oszukał, miał zajrzeć do wieży. Mimo wszystko ta impreza wyszła nietypowo, o czym później. Może przejdę do rzeczy, oszczędzając lania wody.

18.03.2016

Wrocław - Szklarska Poręba Górna - Rozdroże pod Cichą Równią


W przyzwoitym czasie docieram do Szklarskiej Poręby Górnej. Wóz bojowy "odstawiam" na parking dworca kolejowego i zagęszczam ruchy. Trasa klasyczna, czerwony szlak, fragment GSS na Wysoki Kamień 1058 m npm. rakiety chwilowo przytroczone do worka, nie ma potrzeby użycia. Do wiaty na Rozdrożu pod Wysokim Kamieniem docieram za dnia, robię chwilę przerwy i atakuję Wysoki Kamień 1058 m npm. W drodze /chyba pracownik schroniska/ informuje mnie, że lokum już zamknięte. Płakać jakby nie ma nad czym, robię obejście szczytu i kontynuuję przechadzkę do nieczynnej, położonej najwyżej w Polsce kopalni kwarcu "Stanisław". A waruneczek mam przedni, tym bardziej nie ma nad czym rozprawiać :


Na Rozdrożu pod Zwaliskiem, czytam tabliczkę informacyjną i oczom nie wierzę. Idzie nowe, bowiem szczyt zmienia nazwę na Zawalisko! Czasami pomyłkowo zapodana nazwa robi różnicę:


Na dodatek przemieszczam się już w strefę mroku, ciemno jest i mglisto. Poza masztem telefonii komórkowej nie potrafię zlokalizować budyneczku w którym chciałem se dać pierwszy nocleg. Rozebrali, czy jaki czort karty daje?? Jakie 2 kilometry niżej mam wiatunię - Rozdroże pod Cichą Równią, nie będzie improwizacji, schodzę. Co mnie zaskakuje, po drodze mijam grupy narciarzy biegowych, "nocna jazda" czy jak?! Widzę wiatę, słyszę również głosy, w środku kilka osób rozprawia, witam się i pytam czy kimają tutaj? Ekipa kima w pensjonacie "Orle", żegnamy się i rozbijam bajzel :


Jako, że odrobinę wieje, odpulam skład na stole i zajmuję miejsce przy ścianie, nawiane minimalnie, dam radę. Co chwilę widzę ludzi na biegówkach, na bank "nocna jazda". A noc bezchmurna, łysy świeci, pełna kultura. Polazłem nabrać wody, postawiłem na herbatę, kolacyjka i kimono! Około drugiej w nocy słyszałem przemieszczających się zwolenników nocnej jazdy, czad!

19.03.2016

Wiata na Rozdrożu pod Cichą Równią - Smrk 1124 m npm - Świeradów Zdrój


Długo nie mogłem zasnąć, to u mnie syndrom dnia pierwszego. Ranek wita mnie obrzydliwie, jest ciepło, ale siąpi deszczyk. A jeszcze wczoraj nawijałem Redowi "bez telefon" ochy i achy! Klapa! Mgła dopada mnie w swoje ręce, w związku z czym rezygnuję z ataku na "Staszka" celem rozkminki co z budynkiem? Innymi słowy, rezygnuję z dojścia na grzbiet przez Izerskie Garby i atakuję normalnie, lasem i czerwonym szlakiem. Idę bez rakiet. Śnieg twardy, ubity, jak pamięcią sięgam tu zawsze były sapy na podejściu, bo śniegu po kolana i ściecha nieprzetarta. Jestem na grzbiecie.


W wiacie przy odbiciu na Wysoką Kopę 1126 m npm, najwyższy szczyt Gór Izerskich, przyodziewam "skrzypeńki", już się obawiałem, że nie będzie potrzeby. W wiacie nawiane, golnąwszy mocno-słodkiego garnucha earl greya z cytryną kręcę na Sine Skałki. Waruneczki w pyte!


Z racji, że z widoków guzik, schodzę na Rozdroże pod Kopą :


Przede mną kolejny cel, Polana Izerska /Drwale/. Zaczyna się jakby przejaśniać :


Na Polanie Izerskiej w wiacie robię dłuższy postój, nie mam ciśnienia. Nie wiedząc jeszcze, że Red nie przyjedzie, wykrawam trasę tak, aby w wieży być po godzinie 18-tej. A że zrobiło się lato, to dawaj!


Po ponad godzinie pakuję dobytek i zawijam do schroniska Na Stogu Izerskim. Idę bez rakiet, trasa dobrze ubita, śniegu zdecydowanie mniej. Przemieszczam się grzbietem /Łużec/. Na ostatnim podejściu przed stacją kolejki gondolowej robi się miło, rzeczony na pierwszym planie Łużec ze Świeradowcem i panorama Gór Izerskich i Karkonoszy, bardzo lubię ten widok. Tym bardziej, że wcześniej miałem "mleko" :


Grzbiet Kamienicki :


I ląduję w schronisku, z menu dnia wybieram "bee gees" z pieczywem. Odpalam telefon, gawęda z Redem i wiem na czym stoję. Wychodząc ze schroniska mgła zaciąga na dobre. Mijam Stóg Izerski, schodzę na Łącznik, docieram do budki na granicy Stóg Izerski - Smrk. W środku czworo turystów, chcących mnie poczęstować "goudą na słodko", ze szczerego serca dziękuję. Ale oczom nie wierzę, w budce jest czysto jak podczas noclegu ze sparkusem, niech mnie ubiją, ktoś posprzątał!


Docieram do wieży :


Korzystając z okazji dałem dyla na górę, okiem rzuciwszy:


Zaczynam się zastanawiać, kimać w wieży czy schodzić do Świeradowa? Na nocleg zdecydowanie za wcześnie, schodzę do Świeradowa, a co mi tam. Wracam ponownie do granicy i odbijam na szlak zielony.


Robię za przodowego, za mną kroczy niemiecka para. Trasa nieprzetarta, schodząc w rakietach zapodaję niczym motylek. Przy historycznym kamieniu granicznym proszę Niemców o foteczkę i schodzimy.


Mijając Czerniawską Kopę 776 m npm śniegu prawie nie ma. W drodze do Świeradowa :


Do uzdrowiska zachodzę po ciemaczu. Na ostatni autobus nie mam co liczyć, pół godziny się spóźniłem. Niczym nie wzruszony imprezę kończę noclegiem w hotelu ***, a co, mam gest.

20.03.2016

Świeradów - Zdrój - Wrocław


W niedzielę o 10.10 wracam pękasem via Jelenia Góra do Szklarskiej Poręby Grn, przesiadka w wóz bojowy i do domu.

Dziękuję za uwagę.

Komentarze