Pasażer... na Stromej


Mijający tydzień obfitował w bezlitosne upały. Pogodowi tarociarze straszyli w niedzielę ochłodzeniem, a ja potrzebowałem wyjazdu w góry jak kania dżdżu.
Wyskoczę gdzieś na łyk-end choćby skały srały, w związku z tym pakuję dobytek. Mam w głowie jakiś zarys imprezy, Masyw Śnieżnika będzie optymalnym rozwiązaniem. Jako, że jadę wozem bojowym to dobrym miejscem startu będzie miasto Stronie Śląskie.

14.06.2019

Wrocław - Stronie Śląskie - Kletno


Około godziny 18-stej orzeł wylądował. "Furmankie" odstawiam na parking osiedlowy, miejsce znane i sprawdzone. Odwiedzam bankomat, restaurację i oczywiście "markiet" spożywczy celem uzupełnienia zapasów. Wygląda na to, że wszystko mam, zatem w drogę. W oko rzuca się budynek Urzędu Miejskiego. Mam zagwózdkę, lokal nówka, czy może odnowiony, albo nie zwróciłem wcześniej uwagi, ki czort karty daje? Idę szlakiem żółtym, po drodze mijam kamienny słup wotywny, który zakończony jest rzeźbioną głowicą oraz kulą. Ufundowany został przez ówczesnego sędziego Wolfa w 1672 r. Przede mną około godzinna przechadzka asfaltem.


Docieram do Kletna. Jako pierwszy nocleg ubzdurałem sobie wiatę przy poniemieckiej dzwonnicy z 1937 r. Rzeczona dzwonnica odbudowana została w latach 2010-2011 przez prywatnego inwestora, który jest właścicielem okolicznych gruntów. W lutym 2015 roku podczas imprezy rakietowej z Frankiem, dotarliśmy do niej szukając jakiegoś skrótu do podejścia na Młyńsko, no i masz...


Potrzebowałem ponad 4 lat aby odwiedzić to bardzo kameralne miejsce. Upocony docieram na nocleg:


Loguję się w wiatuni:


Ogarniam sprawę i okazuje się, że ten "kawałek trawki" oferuje przyzwoite okienko :


Dalsze zwiedzanie okolicy:


Zabieram się za kolację. Po posiłku klecę barłóg. Nie rozbijam namiotu, choć miejsca na niego od groma lecz uwalam się na stole. Długi i szeroki blat to samo dobro. Po godzinie 23-iej odpadam. Sen.

15.06.2019

Kletno - Domek Myśliwski


Spałem dobrze. Noc była na tyle ciepła, że śpiworem się tylko przykryłem. Po 5-tej wstałem, chwilę się pokręciłem i zaległem jeszcze na "godzinkę". Około godziny 6-tej zwlekam się. Przygotowuję skromne śniadanko. Obżerać się nie ma co, dzisiaj pot po dupie będzie się lał.


Popieram to trzema garnuchami gorącej herbaty, w upały gorący napój dobrze na mnie działa. Po posiłku pakuję bajzel, ostatnie spojrzenie:


I ruszam na Młyńsko 990 m npm. Po drodze uzupełniam wodę, wolę mieć litr za dużo niż kroplę za mało w tych warunkach . Docieram do krzyżówki dookolnej trasy. Podejście robię na szagę. Początkowo wieje ożywczy wiatr, zastanawiam się nawet podczas podejścia, czy targanie ok. 3 litrów wody ma sens. Na szczycie moje wątpliwości się rozwiewają. Docieram na szczyt, słoneczko już zaczyna dokazywać.



Z przyjemnością robię chwilę odpoczynku wyrównując oddech i płyny. Tym razem Śnieżnik nie będzie brany pod uwagę, stawiam na Stromą 1167 m npm.


I rzut oka na grzbiet Żmijowca, Czarną Górę zasłania świerk:


Pora się zbierać. Ostatnie spojrzenie na Młyńsko:


Obieram  kierunek południowy. Mijam szczyt oznaczony kotą 983 m npm i za chwilę melduję się na siodełku pod Porębkiem. Zanim pójdę do wiaty pod Płaczką 958 m npm uzupełnię wodę w petach i organizmie. Idę szlakiem niebieskim. Za chwilę docieram do wiaty, której cień jest nieoceniony, instaluję się.


W 2013 roku stała jeszcze stara wiata:


Lekki wiaterek już niewiele pomaga, ale i tak jest miło. Jest tak miło, że odbezpieczam kariamtę i na chwilę odjeżdżam. Przysnąłem! Po około godzinie ruszam dalej. Na siodełko między Stromą a Śnieżnikiem docieram zlany potem.


Odbijam na Stromą, północne ramię Śnieżnika. Widoki z niego robią wrażenie. Tytułowy pasażer na Stromej 1167 m npm:


i parę ujęć ze szczytu :


A może jeszcze z widokiem m.in na Młyńsko:


Jest już pora "mocno" obiadowa, wypada coś op*****lić na ciepło. Kieruję się na z góry upatrzone pozycje, czyli Domek Myśliwski. Idę, idę... nagle odżywam!


Domek Myśliwski jest chyba najbardziej znanym pensjonatem w Sudetach. Nie zliczę ile razy w nim byłem, mimo to, zawsze przychodzę z wielką przyjemnością. Ten lokal po prostu ma coś w sobie. Ogarniam wnętrze i stwierdzam, że jest czysto, sypialnia również w znakomitym stanie. Poza tym jestem sam, co o tej porze raczej dziwne nie jest. Zanim zasiądę do stołu idę do źródełka uzupełnić wodę. Przyznaję, że upałem jestem trochę umęczony, widoki się psują, idzie zmiana pogody, zaduch jest okropny. Na obiad zarzucam liofil-a. Wziąłem na próbę parę sztuk, bo było 53% rabatu. Przy cenie 12,99 zyla jest to dla mnie akceptowalny posiłek. Padł ryż z wołowiną i cebulą i inne dary plecaka. Nerwa dostałem, bo kaszanka mnie skisła. Na ostatnim wyjeździe w Góry Wałbrzyskie postanowiłem wprowadzić do swojego menu kaszankę, potrawa prosta w przyrządzeniu, a mnóstwo radości dająca. W Domku notuję poobiednią drzemkę, z której wyrywają mnie grzmoty. Wylegam na zewnątrz zaspany ogarnąć co się dzieje, a tu panie niebo poszarzało i się zbiera na dobre. Ani myślę opuszczać lokalu w takiej sytuacji i ponownie lecę do źródełka po wodę. Zostaję w Domku Myśliwskim. Okaże się, że cała chata moja.


Bardzo długo zbierało się na opad. Rozpadało się pod wieczór. Lało solidnie, w nocy dwukrotnie się budziłem słysząc jak pada, odwróciłem się na drugi bok i spałem w najlepsze.


16.06.2019

Domek Myśliwski - Kletno - Stronie Śląskie - Wrocław


Ranek rześki. Imprezę pora kończyć. Wyległem na zewnątrz obciąć na "krajobraz po bitwie".


Powietrze trochę się oczyściło, mimo wszystko nadal jest duszno. Spakowany ruszam. Do Kletna schodzę Drogą Nad Lejami. Prowadzi tędy szlak narciarski. Kletno mnie wita:


W "city" uwagę zwracam na jakże zacną wiatę przystankową, może bardziej na stół. Kiedyś z pewnością skorzystam z tego miejsca :


A mnie dopada ponownie burza, zaczyna grzmieć i chwilę później padać. Opad na szczęcie skromny, ale ruchy zagęszczam. Stać mnie jeszcze na uwiecznienie lubianego przeze mnie widoku na Stronie Śl. i aby do parkingu, do wozu bojowego.



Dziękuję za uwagę.

Komentarze

  1. Podobno picie gorącej herbaty podczas upałów nie jest głupim pomysłem, ale tego "patentu" jeszcze nie sprawdzałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorzucę tylko, że chodzi o herbatę zieloną lub ziołową. Czarnej nie żłopię podczas upałów, bo mnie po niej .. suszy. ;)

      Usuń
    2. Ja tezw upały lubię sobie gorąca herbatę wypić. I twierdzę, że działa ;) Lepiej niz picie wody.

      Szkoda kaszanki, ale upalynie są dla niej łaskawe. Mi ostatnio w Stołowych zepsula się kiełbasa po jednym dniu w plecaku. A nie była to najtańsza "grillowa"...

      Usuń
    3. Red, jest nowy lokal do "sprawdzenia", temat uważam za godny. Trza wykorzystać letnie waruneczki. Idę w kimę....

      Usuń
  2. Hmm, widzę że Stromą warto odwiedzić. Nigdy tam nie byłem. Jednocześnie przesyłam wyrazy ubolewania z powodu kaszanki. ;))

    PS. Obcego nie spotkałeś po drodze? ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stroma dodaje otuchy, po niej Domek Myśliwski i cóż chcieć więcej? Kaszanki w "Dino" już nie tknę, a takie smaki miałem! ;))

      Usuń

Prześlij komentarz