Wstyd się przyznać, ale nigdy nie byłem na Rysach. Przyszedł jednak ten czas, że należało, wręcz wypadało zapodać do najwyżej położonego miejsca w Polsce. Dawno nie byłem w Tatrach, zacząłem się dręczyć tworami wyobraźni, gdzie zaparkuję, gdzie się wyśpię? W Chacie pod Rysami na ten przykład można obciąć komara za jedyne 24 euro, czyli można i da się.... Środkowy, najwyżej położony na Słowacji wierzchołek Rysów 2503 m n.p.m
3.07.2015
Wrocław - Tatrzańska Polanka
Jako, że powiało "Afryką", pierwsze co mnie przyszło do łba, to to, że trza się na Rysy wybrać bezwzględnie. Jestem na łączach z Redem i ustalamy, że wyjeżdżamy z Wro w samo południe. Oczywiście rezygnujemy z przejazdu do Opola "autostradą" A4, płatną zresztą. Po drodze przypomina mnie się, że koszulki nie spakowałem! Red już się nabija, że w "babełnie" też będę modny. Jako, że jesteśmy przed Opolem, szybki telefon do Marco i ten mnie sprawnie kieruje do Decathlonu. Tam Ci Panie, "dokonuję zakupu drogą kupna" arcymodnego plastiku w kolorze "biel szpitalna" za.... bagatela 4,99 zyla. Prawie się kłócę z kasjerem czy aby się nie pomylił, przysiągłbym, że 19,99 zyla widziałem. Ale co tam, mogłem nie dowidzieć, stary jestem.. Na płatny odcinek A4 wjeżdżamy od Strzelec Opolskich i dalsza droga, nie licząc motanka na Górnym Śląsku, przebiega bez poważniejszych zakłóceń. Przed Zakopanem, nie pamiętam mieściny, zjeżdżamy na pierwszy obiad, Red mnie kieruje do jakiejś speluny, nazwy nie pomnę, stamtąd obżarci i napici jak bąki turlamy się przez Łysą Polanę do Tatrzańskiej Polanki. Tą spelunę zapamiętamy na długo, Red się zatruł, czego skutki odczuł na grani, mnie nie dało się otruć, jednakże odbijało mnie się plackiem zbójnickim przez większą część soboty. Już na Słowacji, ustalamy, że kimamy w furmance. Red o drugiej nad ranem robi zrywkę na Polski Grzebień, ja około szóstej srana daję dyla do Śląskiego Domu, dobrze brzmiąca nazwa nomen-omen. W TP rozwiązał się mój problem z parkingiem, są tam trzy możliwości darmowego parkowania. Poza tym, nadmienić należy, że na stacji kolejowej jest uprzejma pani, która wyda klucz do kibelka, nawet po godzinie 22 -giej. Poza tym, namierzyliśmy z Redem awaryjne a zarazem alternatywne miejsce na nocleg, co w opcji dziad, ma kolosalne znaczenie. Jest mocno po godzinie 22, parkingi tu i tam okupują ekipy z planem wejścia na Gerlach jak mniemam. My się uwalamy w furmance na te ponad trzy godzinki. Około drugiej nad ranem żegnam Reda i kładę się jeszcze do snu. Około 5.30 budzą mnie rozmowy kolejnej ekipy, wobec tego wylegam na zewnątrz, pakuję bajzel i robię wymarsz. Śniadanko "mistrza", tym razem zapodam sobie jak normalny biały człowiek przy Wielickim Stawie.
4.07. 2015
Tatrzańska Polanka 1005 m n.p.m. - Rysy 2499 m n.p.m.
Ruszam szlakiem zielonym, Doliną Wielicką, jedna z najkrótszych dolin, 6 km długości. Początkowo asfalcik, za szlabanem szlak ścina serpentynę => do Śląskiego Domu. Masyw Gierlacha robi wrażenie jak diabli. Szlak "mówi", że do Schroniska Wielickiego mamy 2 godziny, czas mocno przesadzony. U wiaty przy Wielickim moście, czując się średnio po wczorajszym placku, przysiadam na "małe 5". Ruszam na Wielicką Polanę :
Wielickie Granaty już działają na wyobraźnię. Za chwil parę melduję pod górskim hotelem "Śląski Dom" :
Część restauracyjną sobie zdecydowanie odpuszczam, atakuję WC, jest tak czyściutko, że zastanawiam się czy butów nie ściągać. Na śniadanko idę na murek, z widoczkiem na Wielicki Staw oraz Siklawę 15 m wysokości:
zabieram się za paszę :
Lampa się szykuje, że ho,ho! Szlak zmieniam na czerwony, idę Tatrzańską Magistralą. Na do widzewa :
Za moment odsapnę przy Batyżowieckim Stawie 1884 m n.p.m.
Przede mną trasa na Przełęcz pod Osterwą 1966 m n.p.m., kolejne miejsce, które niszczy. Łypię na Klin 2186 m n.p.m :
I już schodzę, kwadrans się należy. Miejsce łeb urywa. Leżę i się relaksuję :
Wysoka 2547 m npm z Przełęczy pod Osterwą 1966 m npm :
Łypię na Popradzki Staw i schodzę..
W hotelu zachodzę tylko po stempla, na nic więcej mnie nie stać. Jako, że czas mam średni, na rozwidleniu przy Żabim Potoku odpulam Koprowy Wierch. Czasowo bym był w.... poza tym, na Koprowym już byłem. W związku z tym wyżej kapkę przy mostku uwalam się na godzinkę. Obserwuję mnóstwo turystów schodzących z Rysów, ależ tam musiał być Heysel! Na mnie pora, zakosami do góry, mijam rzesze turystów, za chwilę będą łańcuchy :
Grań Baszt i Żabie Stawy Mięguszowieckie :
Jestem przy Chacie pod Rysami :
Zachodzę do środka posilić się przed podejściem, okazuje się, że zaczęli sprzątać i muszę czekać. Wobec tego przybiłem cztery pieczątki i opuściłem lokal. Zanim dojdę do chaty, czekają mnie dwa miejsca ze śniegiem, jedno z nich w drodze na Wagę :
Jeszcze parę sapów i jestem na szczycie. Najwyższy polski szczyt okupowany przez wszelakiej maści zboczeńców foto :
Dotrwałem do zachodu :
Na Rysach o wschodzie słońca jest miło, kameralnie, kulturalnie, klimatycznie... :-)))) Ściany Mięguszy robią na mnie piorunujące wrażenie, jak ręką sięgnąć:
I jeszcze Krywań 2494 m n.p.m. :
Nieubłaganie czas powrotu się zbliża. Ostatnie spojrzenie :
Zajrzałem, a co mi tam :
Jedyny mankament, to powrót tą samą drogą. Przy mostku robię śniadanie :
Jak zaobserwowałem, słowaccy szerpowie również tutaj robią postój :
Ostatnie spojrzenie :
I opuszczam "piekiełko", bowiem ukrop był okrutny :
Ze Szczyrbskiego Jeziora ewakuuję się elektriczką do Tatrzańskiej Polanki :
Zadowolony wracam do domu. Jest duża szansa na kolejny występ w Tatrach od strony słowackiej. Tu jest normalniej.
Póki co :
Dziękuję za uwagę.
Pamiętna wycieczka... Ale miałem ciężkie chwile na grani, ale dałem radę i na drugi dzień było już ok ;)
OdpowiedzUsuńOdwiedzaj słowacką stronę mocy, bo warto. Ludzi też sporo chodzi, ale jednak klimat inny niż u nas. Jak coś, kilka ciekawych propozycji mogę podsunąć.
Z propozycji wycieczek zapewne skorzystam i zrobię wszystko aby zacząć ze Słowacji.
Usuń