Góry Bystrzyckie rakietowo 12-13.01.2013

Pierwszą imprezę w tym roku rozpoczęliśmy z Frankiem od przechadzki przez południowe pasmo Gór Bystrzyckich.

Pagóry, które może nie imponują wysokością, ale walorami krajobrazowymi jak najbardziej. Jest to rejon mało uczęszczany przez turystów plecakowych, a zimą to już zupełnie, o czym mogliśmy się przekonać. Poza pięknymi widokami należy wspomnieć, że Góry Bystrzyckie to także wyludnione wsie, ruiny gospodarstw, które można spotkać podczas wędrówki. Oczywiście, licha infrastruktura turystyczna to zdecydowany plus tych gór, dlatego nocleg na świeżym powietrzu na pewno nie zaszkodzi.

12.01.2013 

Wrocław - Międzylesie - Pod Czerńcem

Imprezy z Frankiem to pełny spontan. Tak było i tym razem. W piąteczek wieczorem przez telefon padły 2 słowa: 

- Góry Bystrzyckie? 

W sobotę srana już mkniemy do Międzylesia wehikułem "Czarna Góra". Do pełni składu miał dołączyć kolejny pasażer - Gryf, ale klasycznie wyparł się nas :)) Trasa przebiega bez problemu. Mrozik trzyma jak ta lala. W Kłodzku ze śniegiem trochę nie ten teges...

W zdrowiu lądujemy w Międzylesiu, stąd zaczynamy przechadzkę. Podkrętka jest jak diabli:
Trzymamy się żółtego szlaku i kulamy do Kamieńczyka. No to start!
Zostawiamy Międzylesie. Po ok. 40 minutach marszu wskakujemy w rakiety. Początkowo śniegu pod rakiety tak sobie. Pełnia szczęścia nastąpiła za przejściem granicznym:
Póki co, pierwsza porcja widoków, mocy przybywaj!
Docieramy na miejsce. Kamieńczyk i kościół p.w. św. Michała Archanioła:
Nieopodal kościoła znajduje się spora wiata - dla pielgrzymów? Tam też robimy przerwę na herbatę:
Dobry odpoczynek przy garnuchu w zimowym klimacie ma znaczenie :)
Pora się zbierać, z zimnem nie ma żartów. Opuszczamy to przepiękne miejsce i kierujemy się na przejście graniczne. Uroku południowej części Gór Bystrzyckich odmówić nie można:
Franek lobbuje za garnuchem Kofoli w Kaszparowej Chacie - nie umiem odmówić. Tak, to był słuszny wybór:
Opici jak bąki wracamy do szlaku żółtego:
W razie czego jest gdzie zlec awaryjnie :)Do szlaku dokulaliśmy na szagę. Wkraczamy na łąki, przed nami wielkie białe połacie, coś fantastycznego. Trza przyznać, że były trudniejsze momenty:
Szlaku o dziwo nie gubimy, coś tam jeszcze pamiętałem z letniego przejścia. W Lesicy mijamy opuszczone gospodarstwo:
Przed nami podejście i kierujemy się do krzyżówki z drogą Niemojów - Różanka. Po drodze kapliczka domkowa:
Zaspy za nami, mamy trochę luzu:
Cel już w zasięgu wzroku, chcemy się rozbić pod Czerńcem 891 m n.p.m., najwyższy szczyt południowego pasma Gór Bystrzyckich:

Docieramy przy świetle czołówek, podejście na Czerniec zostawiamy sobie na rano. Poza tym czuliśmy w nogach przebytą trasę i skoro trafia się plac na nocleg, korzystamy z tego przywileju. Staramy się szybko rozbić namiot. Plecaki zostają na zewnątrz przykryte pokrowcami i rozpoczyna się gimnastyka przed wejściem do namiotu. Uwaleni w śpiworach odpływamy. Nie ma się co oszukiwać, odpadamy w przedbiegach. Dobranoc. 

13.01.2013

 Pod Czerńcem - Długopole Zdrój - Wrocław 

Poranek zapowiada się marnie. Niebawem doświadczymy jakiegoś bliżej nieokreślonego matrixu. Po śniadanku pakujemy się. Warunek raczej z tych kiepawych. Trudno, tak nam przyjdzie iść na Czerniec:
Zwinięcie obozowiska zajęło nam niemal dwie godziny. Może i dobrze, co nagle to po diable. Zaczyna się dziać, i to dobrze!
Jest nam bardzo przykro, ale taki mamy klimat:
Mówi się, że chcą tu postawić wieżę widokową. Jak znowu zapodadzą taką szmirę jak na Trójmorskim Wierchu to zaś będzie kabaret. Póki co, śpieszmy się zdobywać Czerniec...Jesteśmy u celu, czyli na najwyższym w południowej części Gór Bystrzyckich, Czerniec 891 m n.p.m.:
A widoki z niego, nie powiem, przednie:
Ruszamy dalej. Odrobina lansu z Górami Orlickimi w tle, sprzed trawersu Gniewosza:
Nasza impreza dobiega końca. Zanim dotrzemy do Autostrady Sudeckiej warunek nam klęknie. No i zimowy pejzaż Gór Bystrzyckich:
Wizyta na Jedlniku 747 m n.p.m. przy "legendarnej" sośnie:
Na widoki z Jagodnej nie ma szans:
Ostatni rzut oka:
Z Przełęczy nad Porębą schodzimy przez Porębę do Długopola Zdroju, skąd o 14.05 zawijamy się do domu:

Z podziękowaniem dla Franka za sympatyczną imprezę i do następnego rakietowania.

Dziękuję za uwagę.

Komentarze

  1. To był pamiętny wypad. Moje pierwsze spanie na mrozie i śniegu, ciągnęło zimnem po plecach, bo miałem tylko karimatę :) ehhh gdzie te zimy ;)
    Pozdrawiam franciszek

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak. Widoki z Czerńca bezcenne :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta część GB jest przepiękna i zimą widzę. Ech póki co mam marzenie wrócić tam z namiotem, ale to opcja raczej na następne lata...ale dzięki za pokazanie piękna i zimą tego skrawka ziemi.

    OdpowiedzUsuń
  4. O tak, południowa część GB to samo dobro. Polecam !

    OdpowiedzUsuń
  5. No i zapodali wieżę na Czerńcu, taką jak na Trójmoskim :) A "Pod Czerńcem", nad stawem, jest świeży schronik z pięterkiem, Tak więc prze dekadę nie tylko zima się zmieniła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tomek, wytrwaj chwilę... :)) rzeczna relacja to tzw. wstepniak :)

      Usuń

Prześlij komentarz