Góry Kamienne wiosennie

Niespodziewanie wpada mnie dodatkowy dzień wolnego we wtorek.

Długo się nie namyślając pakuję szafę i kulam do Głuszycy, dawno nie byłem w Górach Kamiennych.

15.04.2024 

Wrocław - Głuszyca - Stożek Wielki 841 m n.p.m.

Dłuższy czas przymierzałem się do odwiedzenia cmentarza leśnego w Radosnej. Zawsze było nie po drodze, aż w końcu nadszedł sądny dzień. Zrywam się z wyra świtem bladym celem spakowania szafy. W tak zwanym międzyczasie zaczyna padać, klnę "w żywy kamień". Chwila strachu i po opadzie. KD-ka do Głuszycy mam o 12.08, nie dam się zastraszyć, kulam na dworzec. Uwalony w wagonie, po królewsku wiozę się do strefy zrzutu. Miałem wysiąść w Głuszycy Górnej, ale filując w "mapkie" doszedłem do wniosku, że lepiej jednak będzie jak wysiądę stację wcześniej. W zdrowiu docieram na miejsce, "orzeł" wylądował:
Wytaczam się ze stacji i obcinam na szlakowskaz:
Propozycje są godne uwagi, zatem wybieram wariant niedostępny na szlakowskazie, czyli w opcji pozaszlakowej do Łomnicy. Kto biednemu zabroni? Na dzień dobry dla zdrowia asfaltu kapkę, w trakcie spaceru rozważam o pogodzie. Nie chcąc zapeszyć widzę, że warunek się klaruje i w duchu "odmawiam zdrowaśkę", aby nie lunęło. Po drodze miałem zamiar wstąpić na "pstruha" z frytami, ale lokal był jeszcze w proszku, zatem na głodnego docieram do Łomnicy na pętlę autobusową:
Wiata autobusowa może posłużyć w ramach noclegu awaryjnego, lokal jest zadbany, a wnętrze wygląda całkiem rześko:
Zasiadam oczywiście na "małe 5". Przerzucam się na szlak czarny i nieco oddech wyrównawszy ruszam, bo przede mną naprawdę uroczy odcinek. Opuszczam Łomnicę i niebawem witam przysiółek Łomnicy, czyli Radosną. Od ul. Ustronie zaczyna się bardzo kameralny odcinek. Niewielka osada malowniczo położona w środkowej części Gór Suchych bardzo pozytywnie zaskakuje.Okoliczne łąki robią wrażenie:
Do tego cisza i spokój oraz wiosenny nastrój czeszą moją biedną głowę. Docieram do cmentarza:
Teren pod budowę cmentarza protestanckiego nadał hrabia Hans Heinrich von Hochberg, natomiast koncesja wydana przez Fryderyka Wielkiego 14 lipca 1775 roku, a  otwarcie cmentarza odbyło się 7 września 1775 roku:
Dawniej cmentarz posiadał kapliczkę. Chwilę się pokręciłem i pora ruszać dalej. Żegnam się z miejscem, które w końcu odwiedziłem:
Z cmentarza do zielonego szlaku idę leśną ściechą na szagę. Chwilę oddechu zrobię na Przełęczy po Szpiczakiem:
Po odpoczynku ruszam na Rozdroże pod Waligórą 845 m n.p.m., przyznać muszę, że ostatni raz tutaj byłem przed wybudowaniem wiaty:
Loguję się w wiatuni na obiad, czuję że mnie odcina :)) W związku z tym leci chilli con carne z ryżem:
Tak, to było to :)). Dobry posiłek się należy, tym bardziej, że przede mną klasyk Gór Suchych, czyli Suchawa, Kostrzyna, Włostowa. Dawno tam nie byłem, zatem w drogę. Szast, prast i melduję się na Suchawie 928 m n.p.m.:
Zejście z Suchawy jest mmmmm...
Przede mną podejście na Kostrzynę 906 m n.p.m., na której to kimałem w 2016 roku:
No i jestem. Z przyjemnością obcinam na Stożek Wielki 841 m n.p.m., miejsce dzisiejszego noclegu i Dzikowiec:
Bukowiec 898 m n.p.m. też robi robotę:
Przez chwilę było prawie jak...w Beskidzie Wyspowym. Przede mną kolejny szczyt, czyli Włostowa 903 m n.p.m., już się wtaczam :))
Włostową wpisuję na listę noclegu pod namiotem. Schodzę do Sokołowska.Wcześniej jednak odwiedzam romantyczny zameczek "Friedensburg", a raczej jego ruiny:
Na przełomie XIX i XX wieku zameczek pełnił rolę schronienia dla pacjentów spacerujących po okolicy w ramach terapii leczniczej, był też ulubionym punktem widokowym. Obecnie obiekt niszczeje, a szkoda. Odpuszczam wizytę w "Leśnym Źródle" i odbijam w prawo na szlak czarny do Sokołowska. Po drodze obcinam na okolice nadajnika RTV, tam ci wiata z "akcji" Mieroszowski Szlak Dzika, mam zamiar ogarnąć ten temat w przyszłości:
Ja tymczasem docieram do sklepu, w którym to wspólnie z Redem w "piździerniku" 2014 roku upodliliśmy się napitkiem pt. "Gracja" co to tańsza od wody była :)), smak tego trunku czuję do chwili obecnej :). Okazuje się, że płatności można dokonać tylko gotówką, a w portfelu posiadam jedynie "dyszkie" w bilonie, zanabyłem zatem dwie bułki, Cisowiankę l/g 0,5l i pasztet prochowicki. Przede mną "ostatnia prosta". Wbijam na szlak żółty i kulam miejsca po starej wiacie pod Stożkiem. Okazuje się, że stoi tutaj nowa wiata z Mieroszowskiego Szlaku Dzika:
Wiata rozczarowuje, jest to wyrób który chroni przed niczym. Podczas wiatru będzie wygwizdów, podczas obfitego deszczu wyjdziemy spod niej mokrzy. Nie mogę zostawić tego widoku w spokoju:)
Szykuję się na ostatnie podejście tego dnia, czyli atak na Stożek Wielki. Z racji całkiem przyzwoitego czasu myślałem o ognisku, niestety, terem w promieniu 500 m wysprzątany :). Docieram na miejsce, kimam dzisiaj jak normalny biały człowiek w wiatuni na Stożku Wielkim 841 m n.p.m.:
Dzikowiec zostawiam na jutro:

Szykuję legowisko i co się okazuje? Zapomniałem o karimacie! Kufa, dobrze, że śpiwór wziąłem, bo dopiero by było :)) Trudno, kimam dzisiaj na dechach . Szybka kolacja i hop do worka! Dobranoc.

16.04.2024 

Stożek Wielki 841 m n.p.m. - Boguszów Gorce - Wrocław

To był "twardy" nocleg :)) W nocy zaczęło wiać. Miałem obawy, że pogoda klęknie, ale nie. Ranek mam, o dziwo, słoneczny. Czas na śniadanie:
Po posiłku czas na pakowanko, pamiątkowe foto :)
Na mnie czas, kulam do Unisławia Śl.:
Zejście ze Stożka Wielkiego to dobra forma rozgrzewki. Z Unisławia Śl. przestawiam się na szlak zielony. Mnie trzeba dotrzeć na Polankę 638 m n.p.m.:
Pot z czoła otrę na Dzikowcu Wielkim 836 m n.p.m.:
I dalej grzbietówka, czyli impreza zmierza ku końcowi. Ostatnie widoki na Chełmiec 851 m n.p.m.:
Nie mogę pominąć widoku na Mniszka 704 - 711 m n.p.m. i Trójgarb 757 m n.p.m.:
Ruchy muszę zagęszczać ponieważ nadciąga w trybie dosyć szybkim paskudna chmura, a ja mam farta do końcówki imprezy :)
No i końcowy akord wędrówki, melduję się na miejscu, czyli Boguszów Gorce:

Chmura na szczęście przeszła bokiem, warunek mam do końca optymalny. No i szybko składam kijki, bo zaraz mam pociąg do Wro. O 10.08 wracam na kwadrat. Jest połowa kwietnia. Odnoszę wrażenie, że zieleń na szlaku trafiłem już raczej majową, co się tutaj wyprawia :))Siedzę w pociągu i rozmyślam o widoku na Chełmiec. Jakiś wewnętrzny głos mnie podpowiada, że wizyta w Górach Wałbrzyskich z namiotem pod pachą może się okazać dobrym wyborem.

 Dziękuję za uwagę.

Komentarze

  1. Koniec marca i początek kwietnia to istny maj. Szkoda, że teraz wrócił zaś typowy marzec ;)
    Fajna ta wiata na SW. Kamienne to jedno z kilku ostatnich pasm, w którym mnie nie było i się zastanawiam, z racji odległości jak w nie zajrzeć...i to jest dobry pomysł (Twoja relacja).

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, wiata na SW to klasyk. Kiedyś na szczycie była platforma widokowa, wówczas widok ze szczytu był pełniejszy. Góry Kamienne to znakomity wybór na wędrówki, polecam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Odcinek niebieskiego szlaku od Rozdroża pod Waligórą do Sokołowska przez Suchawę, Kostrzynę i Włostową jest mega zajebisty, w lipcu zeszłego roku na jednym z ostrych zejść mój tyłek przywitał się z glebą, nie spodziewałem się takich podejść i zejść w Sudetach. Ze szczytu Kostrzyny nie chciałem schodzić :), widoki są tam cudowne, przytrzymało mnie tam 30 minut. Super wypad Darek, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, rzeczone sprawy to klasyk Gór Suchych. Jest jeszcze jedno takie "pieruństwo", czyli podejście szlakiem żółtym na Stożek Wielki, ale...od Unisławia Śl. :)

      Usuń
    2. Zanotowałem to "pieruństwo" :):):) Stożek Wielki i Lesista Wielka jest u mnie w planach na ten rok, więc muszę tak to ułożyć, żeby żółtemu wyjść na spotkanie :)

      Usuń
    3. Będzie Pan zadowolony :)

      Usuń
  4. Zawsze z ciekawością czytam Twoje relacje, bo zawsze czekam, gdzie tym razem spałeś ;) Czasem to inspiracja na kolejny mój wyjazd ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, ale byłem pewny, że znasz ten lokal.

      Usuń

Prześlij komentarz