Po białości

Spadło trochę śniegu, temperatura również zimowa, do tego wolny łyk-end, czego chcieć więcej?

Pakuję szafę, dawno nie miałem takiego rozgardiaszu w bani. Co zabrać? 

 

17.12.2022 

Wrocław - Szklarska Poręba Górna - Wiata na Czarnej Przełęczy 1348 m n.p.m.

Było "gadane" z Redem, bo łyk-end wolny. Miałem w planie początkowym szlajanko rakietowe w Karkonoszach startując z Karpacza "bez" Budniki w rejon Skalnego Stołu. Podczas rozmowy, ten mnie "przestraszył", że wiata na Czarnej Przełęczy może być okupowana przez czeską brać, bo oni takich okazji raczej nie przepuszczą. Jako, że dawno nie byłem na zimowym tripie, stąd moje obawy, a w schronisku jakby nie chciałem kimać, bo drogo :). Red w końcu "pękł" i "zaczarował" mnie noclegiem pod tarpem. W sumie czemu nie, no bo kto biednemu zabroni? Radykalnie zmieniam plan i ustawkę na trzeźwo organizujemy w Szklarskiej Porębie Górnej. Kulam "wehikułem czasu" ze stajni KD o 7.10, to nieco później od zakładanego planu. Wcześniej nie byłem w stanie zwlec się z wyra, to efekt tygodnia pierwszej zmiany, który wymagał pobudek po godzinie drugiej w nocy. Ponowny telefon do Reda z informacją, aby poczekali na mnie w schronisku na Hali Szrenickiej. W zdrowiu docieram do Szklarskiej Poręby Górnej. Orzeł wylądował:
Warunek zimowy jak się patrzy! Gęba mnie się cieszy, "zyrkam" na Szrenicę:
Ostatni przepak na ławce i ruszam, szkoda czasu :). Ledwo zszedłem do centrum i grot w kijku szlag trafił, trafiłem centralnie między kostki brukowe i masz...grocik wyłamany, to na szczęście. Zdenerwowany na dzień dobry kontynuję szlak czerwony/fragment GSB/. Niebawem wkraczam w strefę mroku:
Chwilę na wyrównanie oddechu robię w schronisku "Kamieńczyk" przybijając pieczątkę, po czym pot z czoła ogarniając ruszam dalej. Warunek zimowy super, rakiety godnie przytroczone do plecaka. W końcu pojawia się widok otuchy dodający, czyli schronisko na Hali Szrenickiej:
Spod schroniska obcinka w kierunku Gór Izerskich:
Wtaczam się do środka. Red z Kasią są i czekają :). Mając chwilę na wyrównanie oddechu po przywitaniu ruszam do baru, przed dalszą drogą op******ić coś na ciepło będzie bezcenne. W schronisku kartą płacić się nie da, ja naturalnie zapomniałem podjąć środków we Wro, zaś żółć mnie zalewa. Na szczęście udało się pożyczyć na bigos od Kasi :). Po posiłku ruszamy, kulamy do grzbietu. Przy odbiciu do schroniska na Szrenicy chwila relaksu:
No i oczywiście piękny, zimowy sznyt:
Zasadniczo ten piękny, zamglony warunek dowozimy do zimowego obejścia Wlk. Szyszaka. Póki co, podziwiamy krajobraz zimowych Karkonoszy:
Łoimy grzbietem. Magowie od pogody znowu nas oszukali, gdzie jest słońce?! Zblazowani zbliżamy się do odbicia szlaku żółtego w kierunku wiaty U Čtyř pánů i oczywiście na naszą stronę do schroniska "Pod Łabskim Szczytem":
Spacer w mleku mimo wszystko wpływa korzystnie na nasze morale, nie można mieć wszystkiego :). Niebawem pojawiają się rysy budowli stacji przekaźnikowej "Śnieżne Kotły". Wcześniej jednak nadal podziwiamy zimę w Karkonoszach. Czacha dymi:
No i upragniony "kąt", w którym możemy nawet coś przegryźć:
Będąc chwilę w miejscu osłoniętym od wiatru dociera do nas pewna para, z którą spotkamy się jeszcze dwukrotnie. Tymczasem żegnamy się z nimi i ruszamy dalej, przed nami zimowe obejście Wlk. Szyszaka 1509 m n.p.m. Wskakujemy w rakiety, sprawa nabiera rumieńców. Oczywiście rakietowa gwiazda to stały kadr zimowych imprez z instrumentem tymże pod pachą:
Jeszcze chwilę...
Zimowe obejście gwarantuje, że bez rakiet byłoby naprawdę słabo. Łoimy po tyczkach:
Jesteśmy już na zejściu do Czarnej Przełęczy. Zaczyna się wypogadzać:
Docieramy na Przełęcz, zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Urzeczony obcinam na Czeskie Kamienie 1416 m n.p.m.:
Wbijamy do wiaty. W środku pięcioosobowa grupa młodzieży od nas. Chwilę pogadaliśmy, po czym jedni ruszają w dalszą podróż, a inni klecą barłóg w wiacie:
Red z Kasią zajęli stryszek. Nagle do wiaty dociera zdyszana znajoma para, z którą spotkaliśmy się na Śnieżnych Kotłach. Chwila gawędy i ruszają dalej, do Odrodzenia. My natomiast już szykujemy się do kolacji. Dzień się kończy:
Legowisko zrobione:

Zaczynamy się szykować do snu, gdy wpada Czech na nocleg. Posiedzieliśmy chwilę, była rozmowa, nastąpiła wymiana wiktu, po czym czas zalogować się w worku. Temperatura spada w oka mgnieniu. Niebo gwiaździste, chmury się rozpierzchły. Jutro kroi się żyleta, w tej nadziei odpadamy...dobranoc.

18.12.2022 

Wiata na Czarnej Przełęczy 1348 m n.p.m. - Śnieżka 1603 m n.p.m. - Karpacz - Wrocław

Około cztwartej srana ojczyzna wzywała. Zyrknąłem na termometr, temperatura "w pokoju" wynosiła -10°C, także było miło. Zaległem jeszcze na ok. dwie godziny. Po przebudzeniu zastanawiam się jak wyskoczyć z cieplutkiego worka? Zanim dojdzie do konfrontacji pławię się w luksusie :). Wiadomix, nic nie trwa wiecznie, czas zatem na zdecydowane ruchy i pora wyskakiwać z worka wcześniej przebierając się już w "odzież roboczą". Red wyszedł z termometrem na zewnątrz i po chwili oznajmił nam, że mamy -15°C na dworze. Trudno, jakoś to będzie :). Czas na śniadanie. Wcześniej postawiłem na herbatę, częstując Czecha kubanem gorącego napoju. Po śniadaniu pakujemy bajzel. Czeski współspacz wychodzi pierwszy. O dziwo jestem spakowany przed Redem i Kasią. Aby się nie wychładzać, informuję Reda, że powoli kulam i jakby co, czekam w Odrodzeniu. Gdzieś spod Czeskich Kamieni Wielki Szyszak ma się wybornie:
Nieco wyżej podszedłem i wyłania się "obraz kompletny", czyli Wielki Szyszak 1509 m n.p.m., Śmielec 1424 m n.p.m. i budynek stacji przekaźnikowej, dawne schronisko "Śnieżne Kotły":
Wprawne oko dostrzeże również wiatę w której kimaliśmy :). Melduję się przy grupie skalnej Czeskie Kamienie 1416 m n.p.m.:
Jako, że łoję w wariancie "dżilet" motywacja jest po zbóju. Mijam Śląskie Kamienie i za chwilę witam Petrovkę:
Do Przełęczy Karkonoskiej niedaleko. Po drodze mijam czeskiego kamrata i za chwilę będę w schronisku PTTK "Odrodzenie". Sprzed budynku wspomnienie trasy:
I być może jakiś plan na kolejną imprezę. Cuchnie mnie tu operacją "Chojnik" :)
Reda z Kasią jeszcze nie ma. Zdążę odtruć organizm! Wtaczam się do schroniska. Tutaj również płatność tylko gotówką, idę zatem na drugą salę, uszczknę trochę z własnej spiżarni. Wracając z toalety jesteśmy już w pełnym składzie. Przed nami jeszcze Słonecznik, Dom Śląski i Śnieżka. Zbieramy się. Warun w pyte!
Za chwilę melduję się przy Słoneczniku 1423 m n.p.m.:
Cel w zasięgu wzroku. Z pogodą trafiliśmy w dyszkie. To co miało być wczoraj jest dzisiaj, mnie to pasuje. W drogę!
Docieram pod Dom Śląski. Przede mną rzeczone schronisko, najwyższy szczyt Sudetów, czyli Śnieżka i...grupa morsów :)
Reda z Kasią jeszcze nie ma, poczekam na nich w środku. Okazuje się, że w Domu Śląskim można płacić kartą. Zatem pach!
Przed atakiem szczytowym warto się posilić :). Z uzupełnionymi kaloriami lepiej się podchodzi, ruszamy. Szast, prast i meldujemy się na szczycie. Śnieżka 1603 m n.p.m.:
Równia pod Śnieżką ma się dobrze:
Na szczycie tłoczna, co ze względów pogodowych jest zrozumiałe. Kaplica św. Wawrzyńca:
Zyrknąłem w kierunku Gór Bystrzyckich i Masywu Śnieżnika:
A przed nami jeszcze Czarny Grzbiet, aby do Sowiej Przełęczy:
Na ostatniej prostej :)
Czeskie schronisko "Jelenka" w zimowej scenerii:
Sowia Przełęcz, stąd schodzimy czarnym szlakiem do Karpacza:
Dawno nie schodziłem przez Sowią Dolinę. Na mapie są zaznaczone wiaty i chciałem sprawę ogarnąć. Stan się zgadza. Ostatnie akordy imprezy:
W Karpaczu zmuszeni jesteśmy zagęszczać ruchy. Ogranicza nas czas na bus do Jeleniej Góry. Jako "najtwardsi z twardych" dajemy radę :). Jesteśmy nawet parę minut przed czasem. Bus dowozi nas na dworzec kolejowy, na którym mamy ponad godzinę do pociągu. W związku z tym, wbijamy do Burger Station na porządnego "hamburgiera". Mamy zamieszanie z "wehikułem czasu", ja tego nie ogarniam, ale Red "kuma bazę". Coś mnie tam klaruje...słyszę nagle głosy wołające "menel, menel". Kieruję się... i niedowierzam, to Łysy z Sąsiadem. Parę lat się nie widzieliśmy, no i masz. Dworzec Kolejowy w Jeleniej Górze serwuje niespodzianki. Po krótkiej gawędzie musimy uciekać, nasz pociąg już się podstawia, dajemy dyla. We Wrocławiu meldujemy się z niewielką obsuwą, ma to swój "plus dodatni". Na autobus do domu krócej czekam. To był bogaty łyk-end, udało się trafić w zimowy warunek na bogato. Do tego temperatury zimowe. Karkonosze nie zawodzą. Na zakończenie widok zdziwionego na Czeskie Kamienie :)

Niewątpliwie czekam na kolejną odsłonę zimy w sezonie 2022-2023, może jeszcze nie raz, nie dwa...będę zdziwiony. 

Dziękuję za uwagę.

Komentarze

  1. Ooo widzę, że udało się odpalić rakiety w sezonie 22/23! Wstępnie umawiałam się z Redem na ten termin, ale końcówka roku u mnie prywatnie mega dojmująca i musiałam zrezygnować. No i i tych -15 nad ranem, to chyba bym nie udźwignęła. Ja ostrzę krawędziw nart na styczeń, mam nadzieję, że białego złota dosypie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się łudzę, że w styczniu jednak będzie po białości :)

      Usuń
  2. No piękne zakończenie :) . Jaki model rakiet ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałem, że Masz Symbioz. Nie zmieniasz na jakiś nowszy model ?

      Usuń
    2. Nie. Dopóki obecny model trzyma się dobrze, nie będę cudował.

      Usuń
  3. Pogoda w drugi dzień piękna, w pierwszy też nieźle. A kurde, tę wiatę trzeba będzie wykorzystać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem życzyć należy dobrej pogody, to dodatkowy atut usytuowania wiaty.

      Usuń
  4. Witam.

    Piękna sprawa, pierwszy dzionek też klimatyczny, drugi, to już bajka. Wspaniała impreza, takie dają podwójnego górskiego kopa po zejściu w doliny ;-)
    Pozdro z Północy [i z pracy] :-)

    Satan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, trafiliśmy w punkt. Niesamowite, w ub. łyk-end śniegu "po szyję" i temperatura -15 . Dzisiaj +15 i...ulewy.

      Usuń
  5. Piękna zima, piękne warunki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tia. Ciekawi mnie, czy jeszcze zaznam takiej zimy w AD 2023 :)

      Usuń
  6. GSS!!!! menello :) A skąd żeś taką zimę wytrzasnął? to chyba jakieś tajemne moce takie cuda Wam sprowadziły :) Szczęśliwego i bogatego w przygody 2023 :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafiliśmy na zimowy epizod :)). Również najlepszego w Nowym 2023 Roku.

      Usuń
  7. Jaka to samopompa i śpiworek? Czy pod samopompę kładziesz jeszcze jakąś plandekę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Materac to Thermarest NeoAir Xtherm, śpiwór Yeti Iceberg 1100 . Tak, pod materac kładę plandekę budowlaną.

      Usuń

Prześlij komentarz