Wzgórza Włodzickie jesiennie 11-12.10.2014

Lansu zadaliśmy z Franciszkiem. Zapodaliśmy szybki wyjazd z racji skromnych rezerw czasowych.

Zawsze lepiej posiedzieć przy ogniu na łonie natury niż kisić się w domu. Łoimy! Wzgórza Włodzickie odwiedzamy po raz drugi, skoro pada na to pasmo, więc wg naszego mniemania najlepiej z Nowej Rudy. Wiadomo, przed wyjściem w plener obowiązkowo śniadanie mistrzów w "Kolorowej". Po posiłku zakupy w sklepie mięsnym obok. Daliśmy se po lasce Podwawelskiej na pogaduchy przy ognisku.

11.10.2014

Wrocław - Nowa Ruda - Łysa Góra 598 m n.p.m.

W dobrych humorach opuszczamy "Kolorową" i kierujemy się na żółty szlak, na Górę Św. Anny 647 m n.p.m. Wejście w las i proszę, ruiny kapliczki:
Jest duszno, zanim pójdziemy na wieżę widokową, chwilę kręcimy się przy kościele św. Anny:
Wieżę widokową otworzono po remoncie 5.10.2014 roku, czyli jesteśmy tydzień po otwarciu. Mamy na stanie niezły wypas:
Wieża razi nowością. Łypnąłem z niej pazernie:
Budowla oferuje fenomenalne waruneczki zarówno widokowe jak i noclegowe. Zamierzam skorzystać z wieży w ramach noclegu, nie zatrzyma mnie przed tego popełnieniem zainstalowana kamerka "na suficie". W końcu najważniejszy jest outdoor bez barier. Obok wieży znajduje się wiata, w kształcie stożka, z dziurą w dachu, w której można nawet rozpalić ogień. Kontynuujemy szlajanko szlakiem zielonym i zapodajemy na "Dach Nowej Rudy", czyli Górę Wszystkich Świętych 648 m n.p.m. W Bieganowie, wiosce, w której żyło kiedyś 400 osób, obecnie 30 i natrafiamy na kolejną ruinkę kapliczki, znajdująca się tuż przy asfalcie!
Kawałek dalej korzystając z wodopoju uzupełniam pet-a. Mijamy kopalnię "Czerwony Piaskowiec", zza płota której ujada psisko. Podziwiamy plenery Wzgórz Włodzickich, stamtąd idziemy:
Przed nami podejście i...kolejna piękna wieża widokowa:
Pierwsza mini wieża została "postawiona" w 1889 roku. Obecna o wysokości 15 m, wybudowana z tutejszego czerwonego piaskowca w 1913 roku, nazwano imieniem feldmarszałka Helmuta von Moltke, którego płaskorzeźba wisi przed wejściem, odrestaurowana w 2011 roku:
Obok wieży istniało kiedyś niewielkie schronisko turystyczne Lukasbaude/fragmenty ścian jeszcze stoją/, które zdewastowano po 1945 roku. Na "Dachu Nowej Rudy" zasiadamy na chwilkę, stać nas na gorącą herbacinę i takie tam. Franciszek wyjeżdża z fraszką, że idziemy do Srebrnej Góry na nocleg. No trudno, se myślę, jakoś to będzie. Co on, w Forty chce mnie wrobić?! Póki co, zjeżdżamy do Słupca. Wbijamy na lody, napis na szyldzie zachęca, to se dałem 4 gałki. Uiszczając rachunek, ręka mnie zdrętwiała. Za ponad 10 zyla, to oszczędzając, starczyło by na trzy dni :). Po sympatycznej gawędzie z właścicielem zbieramy się, jeszcze musimy wstąpić do sklepu. Nie godzi się, być na ziemi kłodzkiej i nie utytłać się "Cyranką":
Ożłopani jak bąki toczymy się do Czerwieńczyc, w których jesteśmy przed godz. 18-stą. Dalsza część imprezy to ukochany asfalt i na dodatek zaraz będzie ciemno. Siedzimy przy wiacie przystanku autobusowego. Widzimy, że nadjeżdża "żelazko", Franek macha "gałęzią", i co???? Kierowca się zatrzymuje i...zabiera nas do Srebrnej Góry. Nasi dobroczyńcy, to dwoje młodych, dobrych ludzi, których uprzejmie pozdrawiamy. Parę kilometrów mamy darowane. Skutkuje to tym, że w Srebrnej Górze pierwsze kroki kierujemy do Fortu "Ostróg", do którego notabene, się nie dostaliśmy - brama zamknięta. Zaczyna się ściemniać, ja już mam łzy w oczach, że przyjdzie nam kimać 2 "Hubertusie", który jest po zmianie właściciela. U mnie w portfelu 2 dychy. Nie, to się kupy nie trzyma. Nagle Franciszkowi się przypomniało, że kiedyś był tutaj i miał widzenie. Podobnież widział na pewnym wzgórzu ognisko. Tym wzgórzem okazała się Łysa Góra 598 m n.p.m. Poszliśmy tam już przy blasku czołówek. Docieramy na miejsce. Zanim pójdziemy po drzewo, rozstawiamy namioty. Nocleg mamy zorganizowany, to wbijamy do lasu po opał i chwila na rozpalenie nam schodzi. Niestety, nie potrafimy jak Gryf, rozpalić ogniska dwoma kamieniami w największy deszcz, wspomagamy się palnikiem, bo mnie "gaz-rura" klękła. Ognisko płonie, szumią knieje, itd.:

W ruch idzie Podwawelska, dawno nie spożywałem tak pysznej giętej z ognia. Siedzimy przy blasku i cieple ogniska do północy, rozprawiając o planach, celach górskich i nie tylko. Opał się kończy. Wygląda na to, że jesteśmy uwaleni na północnym krańcu Grzbietu Zachodniego Gór Bardzkich, idziemy w kimę.

12.10.2014

 Łysa Góra 598 m n.p.m. - Nowa Ruda - Wrocław

Dzień będzie cudny. Teraz mam obraz dźwięku i umysłu, gdzie wbiliśmy na biwak. Łysa Góra, Szanowni Państwo, to trawiaste wzgórze otoczone lasem, z przepięknym widokiem na Forty. Pławimy się w przepychu bladym świtem:
Żeby nie być gołosłownym, widoczek na Fort "Ostróg", zacny. Równie ciekawie prezentuje się Fort "Donjon". Poranne śniadanko, pakowanie bajzlu i robimy przesiadkę w Góry Sowie. Plan mamy następujący. Szlak niebieski do Przełęczy pod Gołębią i na szagę do Woliborza. Dalej polami do Nowej Rudy, nie ma co życia komplikować. Na szlaku, widok na Nową Wieś Kłodzką:
Zanim zejdziemy na ściechę, która ma nas doprowadzić do Woliborza, idziemy "zyrknąć" na ruiny fortu Wielki Chochoł. Tutaj jestem pod ogromnym wrażeniem i sprawa jest do powtórki. Z racji braku czasu dotarliśmy do fosy i wycof:
Schodzimy do Woliborza w klimacie złotej polskiej jesieni:
Sprawnie docieramy do celu, odbijamy od kościoła św. Jakuba. W szczerym polu na "czerwonoziemie", zachwycamy się widokami Gór Sowich:
Przed nami jeszcze godzinka. Wtaczamy się do Nowej Rudy. Ubolewamy nad jedną rzeczą. Bar "Kolorowa" jest w niedzielę nieczynny, ależ byłby czad podsumować ten trip posiłkiem za przysłowiowego "piątaka". Niewątpliwie wrócę w te tereny zimą, odkryłem również, że mam po co zapodać w Góry Sowie. Ukłony dla Franka, za towarzystwo i znakomitą miejscóweczkę na Łysej Górze. Złopta polska jesień dopisuje:
Niestety, czas wracać do domu:

Wzgórza Włodzickie uwielbiam. To niewielkie pasmo oferuje klimat niebywały. Wiadomo, warunkiem jest pogoda. Nam się chyba udało. 

Dziękuję za uwagę.

Komentarze

  1. Ja na forty nad Srebrną Górą mam od dawna pewien plan. Muszę się tam wybrać by zobaczyć ten Ostróg, który stoi jako ruina. Bo te udostępnione do zwiedzania to już znam.

    Pogoda się faktycznie trafiła dobra

    OdpowiedzUsuń
  2. Poranek musiał być extra. Fajne to drzewo z widokiem na Sowie!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz