To mój pierwszy wyjazd AD 2021. Jako, że "wyklepałem" sobie nową zabawkę - pulki, trza było zapodać na jakiś poligon doświadczalny celem obczajenia tematu, jest to mój debiut na tym "pieruństwie".
Wiadomo, że idealnym miejscem doświadczalnym na niemal każdą działalność zimową są Góry Izerskie, a że spadło trochę śniegu to dzwonię do Franka.15.01.2021
Wrocław - Świeradów-Zdrój - Wiata przy Źródle dr Adama
Z Wrocławia wyjeżdżamy około godziny 18-tej, czyli "po ciemaczu". Nie ma już większego znaczenia o której dojedziemy na miejsce, zatem bez ciśnienia kulamy do Świeradowa. Po drodze dzielę się swoimi obawami dotyczącej nowej zabawki. Będąc na miejscu, zanim odstawimy furmankę na parking, wbijamy na stację benzynową trącić hot-doga, na głodnego nie wypada ruszać na szlak. Na parkingu przepakowanie, ja zaczynam się motać. W końcu jesteśmy gotowi do wymarszu. Ruszamy z parkingu na ul. K. Wyszyńskiego, obieramy wariant szlakiem niebieskim, czyli Starą Drogą Izerską. Jestem pełen obaw, a co, jak sprzęt "tryknie"? Pierwsze metry w lękach, trochę szurania po asfalcie, wtaczam się na chodnik bo jest w śniegu. Po drodze na jakimś "wyboju" sanki "dachują", Franek przychodzi z pomocą. Pierwsze kroki na pulkach nerwowe. Będąc na rozwidleniu szlaków czerwonego/GSS/ i niebieskiego warunki zdecydowanie robią się lepsze. Jest trochę śniegu, droga ubita, robi się miło. Sanki łapią jeszcze jedną wywrotkę w koleinie po traktorze, dalsza trasa będzie bez przygód. Na zboczu Świeradowca trwa budowa ścieżki w koronach drzew:Niebawem mijamy krzyżówkę z wiatą i za chwilę meldujemy się przy kolejnej wiacie, ale takiej wypaśniejszej, ze stryszkiem i źródełkiem. Jest późno, zanim się wgramolimy i ogarniemy nocleg, w puchach lądujemy około północy. Na dodatek Frankowi klękła samopompa. Szybko odpadamy.
16.01.2021
Wiata przy Źródle dr Adama - wieża widokowa Smrk 1124 m
Bladym świtem Franek schodzi do Świeradowa na parking po karimatę. Skoro czasu jest od pyty, poleżę w worku jeszcze trochę. Mając dosyć leżenia zabrałem się za śniadanie, a później wyległem na zewnątrz. Jest miło, jak w zimie :) Nasz pensjonat: Będąc ponownie na stryszku słyszę jakieś kroki i drę japę: Franiu, to ty? Okazuje się, że to pierwsza grupa turystów. Wkrótce dociera Franek, a w rzeczonej grupie turystów znajduje się dentystka Franciszka. Świat jest mały jak się okazuje. Pakujemy bałagan i przenosimy się na dół: Mając źródełko na miejscu wypada mieć gorącą herbatę w termosie. Chaos ogarnąwszy, za chwilę ruszamy: Potrzebuję nieco czasu na wymarsz, na szczęście Franek nie jest oszołomem, rozumie moje rozterki. Gotowi, zatem w drogę! Odcinek do Polany Izerskiej bezproblemowy, "puleczki" sprawują się dobrze. Docieramy na Drwale. Mijający nas turyści z uwagą przyglądają się pulkom, którymi wzbudzam zaciekawienie, niektórzy pytają jak to działa, skąd to mam, co mam w środku itp. W wiacie robimy postój na garnucha: Przy gorącym napoju rozważamy plan na dzisiaj. Jest pomysł aby wbić do Chatki Górzystów na "omleta" na wynos, ponoć jest opcja. Druga strona medalu to zmiana szlaku czerwonego do Stogu Izerskiego, ten jest przesunięty na Drogę Telefoniczną. Po odpoczynku ruszamy do "Zielonej Budki": To nowa wiata, stara wersja tej wiaty oferowała przyzwoite miejsce na nocleg, stan wiaty grudzień 2012: Decydujemy jednak zmianę trasy. Jest sobota, ruch na szlaku duży, kolejka w ChG jest wysoce prawdopodobna, a miejsce w wieży na Smrku też trza "zarezerwować". Nie, nie zawracamy. Franek nie wyrobił na zakręcie :) Docieramy do odbicia nowego wariantu GSS i ok. 5 km odcinek Drogą Telefoniczną przed nami: Warunek szlakowy bardzo dobry, ale co z tego, odcinek jest po prostu nudny. Docieramy do Łącznika: Ostatni odcinek przed nami. Dla mnie najgorszy podczas imprezy. Szlak jest zawalony śniegiem, do tego jest wąsko. Skutkiem tego sanki często biorą bokiem i...wywrotka. Franek na tym odcinku wysunął się do przodu i musiałem ze dwa razy się rozpinać celem ustawienia sprzętu. Ten ponad kilometrowy odcinek pokazał mi, że kopny śnieg i wąska ścieżka są pewnego rodzaju problemem. To oczywiście refleksja z pierwszego rzutu, może z biegiem czasu nabierając większego doświadczenia ten stan się zmieni. Na trasie do wieży na Smrk-u: Docieram do miejsca znanego z wielokrotnych noclegów, wieża widokowa na Smrk-u 1124 m, najwyższy szczyt Gór Izerskich czeskiej strony mocy:W wieży sporo ludzi, "mamy na stanie" troje Czechów, którzy przy -12 stopniach postanowili "pobrykać" w samych gaciach nacierając się śniegiem, po czym ubrali się i poszli dalej. Muszę przyznać, że taka forma morsowania mnie przekonuje :) Przeczekując "godziny szczytu" zaczyna się rozluźniać. Z Frankiem zajęliśmy lewą część schronu a prawą pewien Czech, który z synem zrobili sobie przechadzkę w opcji namiot. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie fakt, że w nocy przyszła 4-osobowa ekipa Czechów, zwykłe moczymordy. Ze spania niestety guzik, musieliśmy znieść ich "dyskusje". To jest niestety chyba jedyny mankament darmowych utulni, nigdy nie wiesz z kim "cierpisz dolę". Na pocieszenie napiszę, że poszliśmy w kimę około godziny 19-stej, także 12 godzin snu z nocnym przerywnikiem jednak starczyło :)).
17.01.2021
Wieża widokowa Smrk 1124 m - Świeradów-Zdrój - Wrocław
Termometr na wieży wskazywał stałą temperaturę -12 stopni. Bladym świtem w kwestii temperatury nic się nie zmieniło. Dodatkowo czynnikiem obniżającym odczuwanie temperatury był wiatr. Dobrze mieć wówczas dach nad głową. Około 7.30 zwlekamy się, zaraz po nas wstając Czesi. Czas na śniadanko i pakowanie bałaganu. Spakowani, ogarniamy czy wszystko zabraliśmy, żegnamy się i w drogę. Całą noc padał śnieg, wczorajsze ślady zasypane. Na szczęście wczoraj było trochę turystów, którzy nieco udrożnili ścieżkę do Łącznika. Trasę przez Trójstyk, szlak zielony do Czerniawy odpuszczamy, nieprzetarty. Na zejściu: Ponownie na Łączniku: Schodzimy w kierunku "Katorgi", Drogi Telefonicznej mamy dosyć, poza tym zawsze to inne zejście. Zima jak się patrzy: Po drodze mijamy miejsce odpoczynku: Za chwilę mijamy skrzyżowanie ze szlakiem zielonym, na odcinku Czerniawa - Stóg Izerski trasa zwie się Katorgą, jedna z najbardziej stromych i utwardzonych dróg podjazdowych w Polsce: A my kulamy do stoku narciarskiego. O dziwo, parę osób zjeżdżało. Przejście przez trasę narciarską jest pod nachyleniem, płozy dorobione do pulek sprawdzają się, sanki ani drgną. Gondola kursuje: W kolejnej wiatce przerwa na herbatę: Imprezę pora kończyć, zadowolenie maluje się na naszych twarzach, dla mnie pierwszy raz na nowej zabawce zdecydowanie pouczający. Będę myślał nad usztywnieniem zaprzęgu, ale to pieśń przyszłości. Schodzimy, ja z głową wypełnioną przemyśleniami gdy nagle...pęka mnie w rakiecie drut. Odkąd użytkuję TSL 438 po raz drugi doświadczam usterki ustrojstwa, które odpowiada za utrzymanie pięty w poziomie, zwalnia piętę przy zejściach i jako podpiętek przy podejściach. Mijamy kompleks Czeszka i Słowaczka, za chwilę meldujemy się na parkingu: Podczas pakowania rozmyślam nad wariantem jak będzie wyglądała sprawa dojazdu np. busem w Beskid Niski? To pytanie nie daje mnie spokoju. Są też inne pytania, ale wszystko w swoim czasie. Spakowani ruszamy do domu, po drodze oczywiście wstępujemy na hot-doga. Pierwsza zimowa impreza z nową zabawką zarówno uspokaja jak i wyzwala nowe pytania. Dla Franciszka podziękowania za pomoc w "trudnych chwilach" i do następnej razy... Dziękuję za uwagę.
Biało dosyć. Cieszę się, że miałem już okazję odwiedzić Izery, ale widzę, że zimą potrafią być wymagające.
OdpowiedzUsuńTak, to prawda. Góry Izerskie szczególnie zimą mają ten pazur.
UsuńTereny znane i lubiane. Z tego co kojarzę, ten czerwony szlak przeznakowali chyba ze względu na podmokły grunt. Katorgą kiedyś podchodziłem do Stogu, jedno z najbardziej ryjących banię podejść w całych Sudetach. ;) Menel, jak się ma wysiłek ciągnięcia pulek do noszenia plecaka na garbie? Jest lżej?
OdpowiedzUsuńDave, słyszałem, że zmiana szlaku spowodowana była ochroną cietrzewia. Co do sprawy pulki vs plecak, pulki chyba wychodzą korzystniej. Są też "minusy ujemne" sanek, śnieg kopny z wąskimi ścieżkami, rośnie ryzyko wywrotki sanek.
UsuńCiekawe doświadczenia na pewno zdobyte z użytkowania pulek. Jak dla mnie zmiana przebiegu szlaku czerwonego na plus. Przynajmniej nie trzeba tonąć w błocie latem.
UsuńRakiety nie przeżyły ciężkich warunków ;) Orientowałeś się już ile za wymianę druta się cenią?
Fajna ta pierwsza wiatka. Ale nocleg Franka musiał być ciężki... Dobrze, że miał karimatę w aucie.
Jestem "na łączach" z rakiety.pl, drut dotrze to zapodam info.
UsuńPrzesyłka dotarła, opcja darmocha. Aby nie być kutwą, zamówiłem kilka map Beskidów, wydania 2020.
UsuńW pierwszym momencie zrozumiałem, że dentystka miała na imię Franciszka. A to była dentystka lecząca Franciszka. 😁
OdpowiedzUsuńz Wrocławia masz dojazd neobusem do rymanowa-zdroju i do Iwonicza. Ale nie wiem czy wezmą cię z tą baterią na pokład😛
Rymanowa - Zdroju lub Iwonicza nie biorę pod uwagę jako startu z pulkami, bardziej mnie pasuje Besko, wysiadka z pociągu i jestem na szlaku. Ciekawi mnie za to dojazd np. do Nowego Żmigrodu busem.
Usuńz tego co wiem to z Jasła i z Krosna jeździły busy w kierunku nowego Żmigrodu. Z Jasła było też połączenie lokalnym pks. Natomiast jeszcze jedno miejsce dobre do startu to chyba Dukla? Tam można dostać się całkiem fajnie z Krosna. Ruszyć zaś w teren bardzo łatwo żółtym szlakiem, który łączy się z GSB pomiędzy pustelnią świętego Jana a chyrową.
OdpowiedzUsuńale jak to dokładnie wygląda obecnie to musisz sprawdzić w rozkładach jazdy w internecie.
Ups, źle się wyraziłem. Chodzi mnie o to, czy zabiorą mnie z sankami do busa, z PKS-em raczej nie powinno być problemu.
UsuńPatrząc po zdjęciach nie do końca widać jak duże są te sanki. Jednak będąc teraz na Śnieżniku widziałem dwóch z pulkami. Mieli możliwość przyczepienia ich do plecaka. Więc myślę, że jak doczepisz je tak, to problemu nie powinno być.
Usuń115 cm dł. x 51 cm szer. x 20 cm gł. Z doczepką do plecaka jest możliwość, jednak dalej mam wątpliwości, co na to kierowca busa ? Jak wiadomo miejsce w busie ograniczone mimo wszystko. Może martwię się na wyrost? Nie wiem, może. O pociąg i autobus raczej się nie martwię.
Usuńmenelu ale większość busów ma dostępny z tyłu bagażnik. Od jakiegoś czasu widzę, że kierowcy nie mają nic przeciwko, żeby tam umieścić większy bagaż. Głównie kojarzę to z busów relacji Rzeszów Jasło lub Krosno rymanów-zdrój. Ale może nie będzie tak źle.
OdpowiedzUsuńhttps://www.amazon.com/ComCor-Pro-Sled-Harness-Backward/dp/B00R3NLSC6
OdpowiedzUsuńKaraś, dzięki za linka. Przyda się z pewnością :))
OdpowiedzUsuńGratuluję owocnego wypadu. "Pieruństwo" chyba się jednak spisało, choć wiadomo że jakieś cięższe momenty będą zawsze. Szczególnie gdy srogo sypnie, a nikt wcześniej szlaku nie przedrepta. ;)
OdpowiedzUsuńIzerskie w takiej szacie kuszą wręcz niesamowicie. Ech...
"Pieruństwo" jest w fazie testów co wiąże się z obserwacjami sprzętu. Co do Gór Izerskich, to genialne pasmo na wszelakie wyzwania zimowe.
UsuńJak zwykle w Izerach czadowo o tej porze roku ;-)
OdpowiedzUsuńMiło też znów zobaczyć gębę niejakiego Franciszka ;-)
A co do pulek, to taka myśl mnie gnębi, otóż mnie one zawsze kojarzyły się z mozolnym ciągnięciem takowych po terenach płaskich, np bieguny itp ekscesy. Izery, jak na góry są dość płaskie, wiecie co mam na myśli. Ciekawe jak takie pulki spisywały by się w klimatach beskidzkich, o małofatrzańskich nie wspominając... ;-)
Pozdro,
Satan
Cze!
UsuńSatan, pulki w klimacie małofatrzańskim dla mnie odpadają, strome podejścia i zejścia, do tego skalne granie, w Beskidy też nie będę ryzykował. Zima AD 2021 dopisuje, trafić w taki warunek na przechadzkę w doliny Beskidu Niskiego to taaaak :)). Jeden z kolesi dał dyla na Podlasie w opcji pulki...i to ma sens:)