Gaerne Stratos Schiarente

Kilka lat temu zacząłem się przyglądać z konkretnym zamiarem kupna, modelom obuwia górskiego z serii podwójny szew.

Głębiej wnikając w temat okazuje się, że producentów tego rodzaju obuwia jest od groma. Wcale nie jesteśmy skazani na dwie niemieckie marki w tej dziedzinie. Przed momentem odebrałem "dzieło" włoskiej maestrii, a mianowicie, z fabryki założonej w 1962 roku przez włoskiego mistrza d/s obuwia: Ernesto Gazzola. Od skrótu jego imienia i nazwiska - Gaerne i model buta Stratos opcja schiarente, czyli jasne. Na stronie Gaerne nie ma tego buta. Z tego co się dowiedziałem w/w obuwie nie jest produkowane seryjnie. W internetach ten model jest dostępny. Do firmy Trekker w Długołęce k/Wrocławia trafiłem - jak się okazało - w dobrym czasie i momencie. Wcześniej próbowałem temat załatwić przez Ronca i włoski sklep, z czego wyszła klapa. Będąc już na etapie mailowym z "Trekkerem", sympatyczna Pani oznajmiła mnie, że w pewną grudniową środę jadą do Włoch na "zakupy" i zerkną na interesujący mnie model. Pech chciał, że był mój rozmiar... i mam kolejnego lacza do swojej galerii, przez którego nie miałem dobrego spania przez ponad dwa miesiące. W związku z tym, że nie spotkałem się z rozmiarem 10/44,5 to w przyszłości będę celował w rozmiar 45. W dniu 5.01.2016 roku nabyłem drogą kupna obuwie ze stajni Gaerne i opisywany model Stratos. Glan w użytkowaniu będzie prawdziwym wyzwaniem ze względu na wagę 1300 gramów. Mam pewien niedosyt, poprzednia seria tego modelu wykonana była ze skóry juchtowej i nie załapałem się. Na szybko klika informacji:

- producent: Gaerne, model Stratos schiarente

- wyprodukowano: Włochy

 - wysokość: za kostkę

- materiał: skóra bydlęca Galluser

 - waga: 1332 g/szt.

 - twardość C 

- rozmiar 9,5 / 44

- cena 1050 pln 

- typ podeszwy: Vibram Montagna

Otrzymując duży karton wypełniony "butem" słusznej wagi jak i cała ta zakupowa otoczka robi na mnie ogromne wrażenie. Cholewka z jednego płata skóry, tu nie ma ściemy:
Szwy pociągniętę przezroczystą warstwą konserwującą, wydaje mnie się, że czymś w rodzaju żywicy:
Ten detal jest sztywny i nietrwały. Jako, że but pracuje, konserwacja szwów wykrusza się po kawałku. Mam na to sposób, o czym później. Jak na włoski styl, wiadomym jest, że but wygląda i się nosi. Poza tym szczegóły. W zestawie otrzymałem czerwone sznurówki, które idealnie komponują się z butem szytym. Czasami można się spotkać z nazwą "czeszka", to skrót od czerwonych sznurówek w butach szytych. Sznurówki zmieniłem, powodem jest ich długość i to, że są okrągłe. Dałem se od Hanwaga, dłuższe i płaskie. Włoski styl ciężko jest podrobić:
System sznurowania obuwia jest prosty i skuteczny, nie ma się nad czym rozwodzić, przelotki oczkowe/półkola, które się obracają, co jest przydatne podczas czyszczenia obuwia i kute haczyki:
Producent oferuje podwójny język:
Wnętrze Stratosa to skóra. Dodatkowe zaskoczenie dla mnie to skórzane rozwiązanie wkładki usztywniającej:
Ze skórzaną wkładką spotykam się pierwszy raz, zawsze widzę tam poliuretan, który lubi pękać w okolicy połowy jej długości/Millet High Roc/. Dzięki tej skórzanej wkładce czucie podłoża jest zdecydowanie wyraźniejsze i mam wrażenie jakbym miał buta o sztywności B/C. Wnętrze wyłożone "białym cielaczkiem". Tutaj również zadbano o jak najmniejszą ilość przeszyć, co wróży dłuższy czas eksploatacji. Natomiast przednia część wnętrza tego obicia nie posiada, które w/g mnie nie jest niezbędne:
Wnętrze buta w strefie czuba posiada pewien mankament. Jest tam ok. 1 cm szerości naszycie od czuba do języka. Mając na uwadze, że GS to but dosyć sztywny to w początkowym okresie użytkowania zdarzało się obtarcie palców. Czas na najsłabszy element w/w buta, czyli wkładki:
Uważam, że otrzymane wkładki nie należą do tego modelu i są porażką maksymalną. Ich feler polega na tym, że mają tendencję do podwijania się, co powoduje perfekcyjne zgnojenie stopy, a przy tak sztywnym i dużoważącym bucie efekt końcowy może powodować przedwczesne i bolesne zakończenie imprezy. Podczas pierwszej imprezy w Beskidzie Niskim musiałem kombinować w schronisku w Komańczy wspólnie z dwoma spotkanymi turystami nad przyklejeniem wkładki srebrną taśmą. Wkładki oczywiście wyrzuciłem i dałem se inne, Ortholite od "Adidas" - zostały mnie po laczach, które zakończyły żywot. Czas na wrażenia z użytkowania.
Na jednym z forów górskich spotkałem się z opinią, że but za kostkę to pomysł kurwy i szatana. Z tego tekstu polewam do dzisiaj, genialna fraszka.
Ok, ale do rzeczy. Pierwsza sprawa to waga, but jest ciężki. Wniosek sam się nasuwa, to nie są buty do "biegania". Zdecydowanie jest to but do spokojnego szlajanka.
Druga sprawa. Do buta szytego, a raczej do jego wagi, musiałem się przystosować. Początkowe próby robienia "czasówek" przepłacałem zakwasami i gorszą wydolnością w dniu następnym. Ze swojego doświadczenia twierdzę, że lepiej dla mnie robić początkowo krótsze przebiegi, by w 2-3 dniu wracać w okolice swojego tempa. Zakupu buta dokonałem z myślą o 3-sezonowym przeznaczeniu, czyli wiosna - lato -jesień.
Jako, że uwielbiam klimaty Beskidu Niskiego, więc na te rejony but jest wg mojego mniemania optymalny. W błotach Beskidu Niskiego, czy Pogórza Przemyskiego podeszwę w Asolaczach TPS 535 LTV, czy Hanwaga Yukon "naderwałem", a jak wiadomo bagienko...wciąga.
Stratos jest butem odpornym na takie rzeczy.
Z brodami jest podobnie, Gaerne Stratos jest trochę wyższy niż np. Asolo, zatem i tu przewaga Stratosa jest widoczna.
Odporność na przemakanie to kolejny plus dla GS. Podczas ostatniej wizyty w BN trafiłem obfite opady deszczu, pokuszę się nawet o ulewy. Miałem przyjemność chodzić w nich po grzęzawiskach. Owszem, czułem że buty puszczają. Powiedzmy sobie szczerze, woda to żywioł, na żywioł siły nie ma, wcześniej czy później każdy but przemoknie. Nie miałem jeszcze stanu, że skarpety wykręcałem jak mokry ręcznik.Nie wykluczam również, że najlepsze przede mną.
W innych butach bywało różnie. Kolejna sprawa, skóra wewnątrz obuwia. Odkąd używam obuwia ze skórzaną wyściółką nie wiem co to śmierdzące buty. Jest to jeden z powodów, że wybiłem sobie z głowy buty membranowe. Podeszwa użyta w Stratosie to Vibram Montagna, dosyć twarda i trudniej ścieralna. Jako, że chodzę z dosyć dużą i lekko "przyciężkawą" szafą, osobiście stawiam na sztywniejszą podeszwę.

Oczywiście nie piszę o krótkich, łyk-end/owych wyjazdach, bo i na takie wypady mam "swoje" obuwie. Konkludując, największym wyzwaniem buta podwójnie szytego jest jego waga. To nie jest but dla każdego fana turystyki plecakowej, "ciężar" obuwia działa na wyobraźnię.

 Konserwacja. 

Ważnym elementem trwałości obuwia  jest jego pielęgnacja. But skórzany wymaga nieco więcej uwagi.

Wrócę do szwów. Jak wcześniej pisałem fabryczna ochrona szwów dosyć szybko się "skończyła". Radzę sobie z tym w ten sposób, że wosk pszczeli nasączyłem terpentyną. Mając z tego zestawu substancję przypominającą maść, podgrzewam ją palnikiem na metalowej pokrywce do stanu ciekłego i pędzelkiem nakładam warstwy rozpuszczonego mixu na szwy. Do mycia skóry używam specjalnego mydła, kupiłem kiedyś w sklepie jeździeckim. Z pielęgnacją cholewki sprawa jest raczej jasna, ale skórzaną wyściółkę obuwia staram się myć pianą, chodzi o to, aby do tego celu użyć jak najmniejszą ilość wody. Po wysuszeniu nakładam tłuszcz do skór. Pielęgnację obuwia uskuteczniam po każdej dłuższej/ponad łyk-end/ imprezie. But szyty to ważna rzecz w mojej szafie. Jak wiadomo, sprzętu idealnego nie ma. Ale na "bagienka" Beskidu Niskiego nie widzę dla siebie lepszego buta. Ja z tego gatunku obuwia nie zrezygnuję, mam do niego zbyt wiele szacunku, a może sentymentu? Sam nie wiem. W każdym razie moje "garniaki" już wypastowane czekają na kolejne szlajanko, pytanie tylko gdzie?
Dziękuję za uwagę.

Komentarze

  1. Ło mamuniu, ale bucior! Wygląd - przepiękna klasyka, która od wielu lat już do mnie nie przemawia i nie mam tu na myśi, że jestem jakoś mocno zafascynowana nowinkami technologicznymi... Ale ubranie takiego buta na kilkudniową łaziorkę latem to masochistyczne zagranie. Podziwiam, że dają Ci pewność na szlaku i wygodę. Ja na pewno miałabym odwrotne odczucia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny but, zawsze mi się takie podobały. Tylko nie wiem, czy przy mojej wadze nie byłby dla mnie zbyt sztywny, musiałbym gdzieś przymierzyć najpierw.

    Menel, nic nie piszesz o kształcie kopyta, na którym obuwie było uszyte. Wąskie, szerokie, czy coś pomiędzy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kufa, nie wspomniałem o tak ważnej cesze buta! Dave, używając Twojej nomenklatury to coś pomiędzy.

      Usuń
  3. Waga konkret, wiecej niż moje zimowe pod automaty. Co do skórzanych butów, to również zauważyłem, że te z samej skóry nie śmierdzą.

    Ja tego typu buty, chociaż mniej pancerne, używam jesienią i wiosną. Na lato to jednak za konkretne ;)

    Ale jedno trza przyznać, but wygląda bardzo porządnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z Menelem że dla Beskidu Niskiego szacunek trzeba mieć i z byle laciem się nie pchać. Gratuluję i zazdraszczam zakupu . A swoją drogą to dzięki temu zakupowi poznam Cię na szlaku po pantofelku . Pozdrawiam Dynidor

    OdpowiedzUsuń
  5. Kilka lat temu dojrzałem do skórzaków "szytych". U mnie to Andrewshoes Guida welt. Różnimy się tym, że ja ich używam praktycznie tylko zimą, jako but....narciarski z wiązaniami Hagan X-trace. Zdarza mi się czasem użyć ich "pieszo", ale to wyjątki. Potwierdzam, takie konstrukcje są pancerne, podatne na wymianę podeszwy. O ile się regularnie konserwuje - ja co dwa sezony robię olejowanie, to nie za bardzo wiem, co może taki but zniszczyć? Kosztem jest waga, ale w zamian mamy "stylówę".
    Pozdrowienia Pim

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze pytanie drążące - jak u Ciebie z termiką w bucie? Ja u siebie stwierdziłem, że skórzak w układzie skóra/skóra jest niestety "zimniejszy" od układu skóra/cambrelle i podobne. Wymaga większego luzu na skarpety. Najniższa temperatura to -25 i wtedy na krótko "urwała mi się łączność" z dużym paluchem u nogi.
    To doświadczenie kazało na zimę wymieniać wkładkę, na grubą filcową i eksperymentować z workami VBL, by nie powtarzać tego doświadczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że w układzie skóra/skóra but jest zimniejszy od układu skóra/cambrelle, to z doświadczenia po Asolo TPS 535 LTV i Lomer Borneo, te lacze wyściełane były "cambrelką". Jak wcześniej pisałem nie używam butów szytych w sezonie zimowym, więc nie odniosę się do zimowego warunu o którym piszesz. Natomiast odczuwam różnicę po chłodnej nocy i wskoku w w buty o świcie, wtedy potrzebuję więcej czasu na jego "rozgrzanie". I jeszcze jedno, całorocznie chodzę w systemie dwóch skarpet, liner + gruby wełniacz, np. Smartwool PHD lub Icebreaker Mountaineer Expedition, wyjątkiem są upały powyżej 30 stopni, wtedy leci na wyposażeniu Smartwool PHD średniej grubości. VBL posiadam, zamówiłem w UK Rab-y, bo Arni zwinął mnie sprzed nosa w Skalniku :))

      Usuń
    2. Też uważam, że skóra/skóra jest zimniejsza. Co prawda moje zimowe buty nie są w pełni skórzane, ale w Lowa Munro przy minusie też zdarzyło mi się chodzić. I to już jest odczuwalne, że zimno łatwiej przenika. Myślę, że taka już specyfika tego typu butów.

      Usuń
    3. Dla mnie taki but typu skóra/skóra (w moim przypadku Meindl Engadin) to raczej na cieplejsze pory roku jest. Mając je na nogach zimą muszę być w ciągłym ruchu, bo na dłuższych postojach stopy wychładzają mi się szybko. Raczej nie wyobrażam sobie biwakowania w nich w konkretniejszym mrozie.

      Usuń
  7. Gratuluję zakupu. Kawał konkretnego kamasza. Klasyczny wygląd i solidne wykonanie. W tym względzie włoscy producenci zawsze dzierżyli palmę pierwszeństwa, choć ostatnio np. i Niemcy i Skandynawowie depczą im po piętach. Waga butów to nie popierdółka. Mogę sobie ją wyobrazić, bowiem moje zimowe Haixy Laars, tylko trochę im ustępują. Choć oczywiście to membranówki i konstrukcja na wtrysk.
    https://www.outdoors.ee/en/a/haix-laars-gtx-boots
    Ja osobiście, choć w sezonie wiosenno- letnim też wolę coś zdecydowanie lżejszego (obecnie Hanzel Brenta - 100% lico bez membrany), to jednak na jesień i zimę zawsze staram się używać kamasza bardziej "pancernego". Wcześniej były to np. wojskowe Kupczaki wz.928, Demar Ranger a obecnie wspomniane Haixy, do których szczerze mówiąc moja noga się jeszcze przyzwyczaja. Natomiast po dziś dzień, nie jestem zwolennikiem latania po pagórach w niskich butach. Nie ważne czy to Góry Bystrzyckie czy Karkonosze, szerokie leśne dukty, czy głazowiska. Owszem, łażąc po Szklarskiej, Karłowie czy Polanicy, mogę sobie coś takiego na nogę wrzucić. Ale na konkretny szlak...nigdy! :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz