Bieszczadzka majówka AD 2012


Początkowo majówkę planowałem na Szumawie, niestety urlop 30.04 upadł i musiałem zmienić rejon działania. W głowie również świtał mnie pomysł zapodania w Bieszczady, bo poza zimową klęską w grudniu ub. roku nie byłem tam od końca kwietnia 2008 roku.

Jako, że Ronc mnie skorumpował, to po długich targach i awanturach, czym i za ile jedziemy doszliśmy jednak do porozumienia, że zapodajemy wozem bojowym bo koleją zaś by zeszło 2 dni.
Żeby ograniczyć lania wody przejdę do meritum. Z Wro wyruszyliśmy 30.04 ok. godziny 23.00 przechwytując Ronca z dworca Wrocław - Mikołajów i już razem mkniemy do grodu Kraka do mieszkania mojego kompana celem przepakowania sprzętu, a mnie się trafiła ponad godzinna drzemka podczas gdy ten się pakował.
Ok. 4.00 wyruszamy z Krakowa do Komańczy, gdzie żal by było nie łypnąć na odbudowaną po pożarze z 13.09.2006r. cerkiew, która jest jej wierną kopią:


Cisna - parkujemy wóz bojowy na parkingu osiedlowym celem uniknięcia niepotrzebnych kosztów. Mieszkaniec tegoż osiedla z aprobatą stwierdził, że spokojnie możemy zostawić samochód bez obaw o dewastację. W miasteczku jesteśmy przed 8.00. PęKaeS do strefy zrzutu mamy o 9.15, na przystanku gawędzimy z parą ze Szczecina, notabene bardzo pozdrawiamy, która także chce na bieszczadzki szlak. Urok osobisty Ronca skutkuje tym, że chwilę później ta sama para podrzuca nas "posuniętym" przez czas Mitsubishi Lancer w okolice Smolnika, skąd do Nowego Łupkowa to tylko rzut beretem.
Stamtąd zaczynamy nasz "dziadowski rejs". Z tym oto Panem będę miał zaszczyt szlajać się i kimać w dziwnych miejscach na bieszczadzkim szlaku przez kolejne dni. Niejaki Ronc:


Żeby nie wyjść na malkontenta skwituję to krótko, gorzej bywało. ;-)

1.05.2012

Nowy Łupków - Balnica.

Imprezę zaczynamy z zachodniej, niższej części bieszczadzkiego pasma granicznego. Całe zachodnie pasmo graniczne/szlak niebieski/ zajmuje niecałe 2 dni. Pasmo jest porośnięte starodrzewem bukowym, które jest eksploatowane na całego. Także na widoki zbytnio nie ma się co nastawiać, natomiast klimat wędrówki mnie miażdży.
W kierunku Łupkowa do schroniska "Na końcu świata" :


"Na końcu świata"robimy pierwszy postój:


Schronisko urządzone w dawnym baraku pasterskim, prądu brak, nocleg w sali zbiorowej, cena 15 pln, namiot 7 pln-ów, brak bufetu. Kapitalna lokalizacja, klimat czad.



Jako, że tej nocy praktycznie nie spaliśmy więc i siły oszczędzamy. Ponad godzina nam zeszła na popas i pora się zwijać. W drodze na Głęboki Wierch 890 m npm.


Po drodze mijamy przydrożny krzyż. Dalej jest odcinek na który trzeba zwrócić szczególniejszą uwagę, bowiem droga jest po remoncie i szlak w pewnym momencie odbija w las. My naturalnie przegapiliśmy odbicie.


Korzystając z ostatniego wodopoju na szlaku, zasiedliśmy na kwadrans:


I dalej już "falujemy"  góra - dół. Na Głębokim Wierchu 890 mnpm:


Do Balnicy przemieszczamy się w takim klimacie - lasem bukowym. Jest wiosna,  czasem możemy coś dostrzec. Osiągamy najwyższy wierzchołek trasy, Wysoki Groń 905 m npm:


i dalej lasem bukowym, ściechą graniczną:


 Łapiemy się nawet na widoki:


W końcu docieramy do Balnicy, stacja kolejki leśnej gdzie w okresie letnim są regularne połączenia z Majdanem:


Na nocleg wbijamy do leśniczówki :


W lokalu jest jest już trochę ludzi. Decydujemy się na nocleg pod namiotem, za który płacimy 12 pln w cenie mamy prysznic. Poza tym jest sklepik gdzie można coś dokupić. Gospodarz był chyba zaskoczony takim najazdem turystów, bowiem braki w sklepie mówiły same za siebie.
Nam pozostało rozbić domki, zażyć kąpieli, poprzeć dzionek giętą z ognia i... w kimono. Dzisiejszy dzień kończymy sumą podejść ok. 500m

2.05.2012

Balnica - wiata pod Riabą Skałą


O świcie, przygotowania:


Śniadanko:


I wyruszamy, kierunek Czerenin 929 m npm, pod tymże szczytem leży trójgranny słup graniczny. Na szczycie:


Od tego miejsca zmienia nam się kierunek na pd-wsch. Docieramy na Stryb 1020 m npm i jakże robi się zacnie, widok na Jasło, mmmmmm... :


Morale nasze zwyżkuje, za Sinkową 999 m npm obcinka na słowacką stronę Bieszczadów, czyli Góry Bukowskie. Z Rypiego Wierchu 1003 m npm schodzimy do Przełęczy Nad Roztokami 801 m npm i na obiad kierujemy się do jakże zacnej wiaty w pobliżu której mamy źródełko Cirochy:

Robimy dłuższy postój. Przed nami 300m podejście a pierwsze 100 naprawdę daje w nogi z szafą na plecach. Kalorie uzupełnione, wypoczęci ruszamy na podbój Okrąglika 1101 m npm., a tym samym znajdujemy się już na wschodnim, wyższym paśmie granicznym.


Stwierdzamy, że najgorsze mamy za sobą. Przed nami "bardzo porządna" Płasza 1163 m npm  i jej polany.


Dajemy sobie trochę czasu:


Tarnica już jest widoczna:


Jeszcze chwila i ruchy na Dziurkowiec 1188 m npm:


Z zachodu słońca klapa, pieruńskie chmury. A mogło być tak pięknie:


Na Riabą Skałę idziemy już przy świetle czołówek, jest trochę śniegu na szlaku. Schodząc z RS z radością witamy pensjonat w którym przyjdzie nam spędzić drugą noc. Dosyć długo nie mogłem zasnąć przez wiatr, w końcu poległem snem sprawiedliwego.
Taka refleksja:
- wiata na Przełęczy Nad Roztokami to znakomite miejsce na nocleg nawet dla grupy 7 osobowej, jest stryszek, ławy szerokie, 60 m dalej źródło wody.


3.05.2012

Wiata pod Riabą Skałą - Wołosate


Ranek znowu słoneczny, ja nie wiem, co jest? Wyszedłem się podładować:


Śniadanko w takim klimacie - bezcenne :


Robimy wymarsz na Czoło, widok spod niego na Riabą Skałę 1199 m npm zacny:


Na Przełęczy Czerteż 905 m npm robimy przerwę na drugie śniadanie,jako, że dostęp do wody jest, to na kąpiel również mamy czas.


Lokum po stronie słowackiej:


I po naszej stronie - to nowość. Nowość w tym sensie, że te wiaty chronią.. przed niczym:


Wypoczęci i pachnący znowu mozolnie pniemy się do góry na Czerteż 1070 m npm, parę minut później mijamy pomnik sowieckiego dowódcy plutonu karabinów maszynowych:


następnie wbijamy się w kulminację Hrubkiego 1186 m npm i toczymy na Kamienną 1199 m npm.


Wlk. Rawka 1304 m npm, najwyższy szczyt pasma granicznego w zasięgu:


Do Wlk. Rawki coraz bliżej, jeszcze tylko Krzemieniec 1221 m npm:


i kolejne wiadro potu. Za to Wielka Rawka 1304 m npm wynagradza trudy podejścia. Cel na jutro, Gniazdo Tarnicy:


Turlamy się pod obelisk poleżeć:


Najpiękniejsze chwile na Wlk. Rawce 1304 m npm :


W tak zwanym między czasie ustalamy z Roncem, że dalej kontynuujemy wędrówkę szlakiem niebieskim, nie ma co kombinować. A w duchu już myślałem, padnie hasło: Jakaś przyzwoita Agroturystyka z TV w pokoju. Ale nie. Schodzimy niebieskim do Ustrzyk Grn. baaaaaaardzo zacne zejście, podejście jeszcze zacniejsze.
Mniej więcej na półmetku instalujemy się w wiacie, gdzie poznajemy sympatyczną krakowiankę oraz międzyzdrojowiczankę, które klasycznie pozdrawiamy, tamże kwadransik na bajerę. W trakcie rozmowy wyszło szydło z ...Ronca i koleżanki musiały odstąpić słodką bułkę. Naprawdę, chwilę było słodko. Pożegnawszy się w zgodzie ruszyliśmy dalej. W Ustrzykach Górnych długo nie bawimy, bowiem mamy busa do Wołosatego, ledwo zdążyłem zakupić mleko, które wyżłopaliśmy w busie. Ten dzionek uradziliśmy wcześniej, że mamy Dzień Dziecka. A póki co idziemy do Baru pod Tarnicą na normalny obiad. Korzystając z dobrodziejstwa zasięgu telefonii komórkowej wysyłamy kilka esów, następnie opływamy w dostatki rzeczonego baru. Tego popołudnia nas postraszyło, niebo pociemniało i zaczęło grzmieć, padać kapkę. W związku z tym poszliśmy na apartamenty, które stały otworem:


Do sąsiadów "na bezczela" poszliśmy po wodę, co by o suchym pysku nie siedzieć. Tamże zostaliśmy poinstruowani żebyśmy uważali na Straż Parkową. Obyło się bez ekscesów. Nagadaliśmy się z Roncem za wszystkie dni. Noc także należała do bardzo spokojnych.

4.05.2012

Wołosate - Połonina Caryńska

Poranne cucenie:


I przed 7.00 meldujemy się przed sklepem, lokalsów wzywa poranny bronek, nas dostawca pieczywa. Mówię Wam, 2 duże bułacze + pasztetowa drobiowa to szlagier, że ho,ho.
Śniadanie w Wołosatem:


Po tak zacnym śniadaniu wyruszamy na najwyższą w Bieszczadach polskich : Tarnica 1346 m npm. Po cichu liczymy, że może uda się za darmo wejść na Tarnicę. Niestety, ogołocili nas. Padliśmy po 6,80 pln i Ronc do szczytu ze mną nie gadał..


Po drodze odpoczynek w wiacie, nastawiali ich od groma. Dostali jakąś dotację z ekofunduszu i wyłożona kwota ponad 2 mln złotych skutkuje obecnością wiat, które tak naprawdę chronią jedynie przed.... słońcem. Klasycznie: partanina po Polsku.


Do przełęczy coraz bliżej:


Tutaj spotkaliśmy znajomą, którą poznaliśmy pierwszego dnia naszej wędrówki. Uchyliła nam rąbka tajemnicy, iż szykuje się do Biegu Rzeźnika i odcinek Ustrzyki Grn. - Tarnica przebiegła w czasie 1:28 min.Czas szlakowy 3:15min. Są My na Tarnicy 1346 mnpm:


Kapkę widoków z niego, drugi szczyt polskich Bieszczadów,Krzemień 1335 m npm z Haliczem i Rozsypańcem:


Nie możemy sobie pozwolić żeby nie pyknąć się przez Bukowe Berdo, nie,nie,nie. Ale zanim Bukowe Berdo to :
- uzupełniliśmy wodę
- kwadrans dla drużyny na Przełęczy Goprowskiej
- kolejne wiadro potu podczas wejścia na Krzemień.
 Z Bukowego Berda - Kopa Bukowska 1320 m npm =>Halicz 1333 m npm => Rzosypaniec 1280 m npm.


Bukowe Berdo - Krzemień -Tarnica:


Ten odcinek to mega wypas. Schodząc do Widełek natrafiamy na kolejną wiatę w której posilamy się ciepłą strawą. Mamy jeszcze kawałek drogi. W Widełkach w leśniczówce zakupujemy zimne picie i turlamy się asfalcikiem do Bereżek skąd żółtym na Przełęcz Przysłop Caryński. Koliba ma się znakomicie, chociaż to już bardziej hotel przypomina niż "szałas" kiedyś.


Przed nami kolejne wiadro potu - Połonina Caryńska 1297 m npm. W drodze na nią, idziemy w lękach:


jeszcze graniówka i jest dobrze:


Na zejściu uzupełniamy wodę i staczamy się do wiaty. Udaje nam się na sucho, bowiem chwilę po zainstalowaniu zaczęło grzmieć i następnie lać. Tu wyszły mankamenty wiat. Zaczęło się lać na głowę więc musieliśmy w wiacie rozstawić namiot - koń by się uśmiał.


5.05.2012

Połonina Caryńska - Smerek/wieś/ => Cisna i do domu.



Przed wymarszem był cień nadziei, że się uda w dobrej aurze przejść ostatni odcinek naszej trasy, niestety. W Berehach Górnych, jeszcze tliła się nadzieja:


Pogoda klękła po całości tuż po wejściu na Połoninę Wetlińską następnie zaczęło padać.


Połoninę Wetlińską i Smerek przeszliśmy dla sportu, żeby głupio nie wyglądało. Połonina Wetlińska - do Chatki Puchatka idziemy w opadzie:


W Chatce nie jesteśmy sami, zaś wesoło i fraszki Ronca, że w ręce marznie, że zejdzie do Wetliny. Co piersióweczka z ludzi robi. Na Przełęczy Orłowicza:


Ostatnie podejście, Połonina Smerek 1222 m npm :


Na szczycie wieje. Długo nie siedzimy, trza schodzić. Podczas zejścia rozkminiamy z Roncem patent na obejście.... punktu kasowego. Wskazali go nam miejscowi dobrzy ludzie. Poszliśmy wg wskazań autochtonów przez pagórek, następnie wpław przez Wetlinkę i nie dość, że darmocha to z 1km asfaltu mniej.
Czego to człowiek nie zrobi dla 6,80 pln..


No cóż, trza wracać do domu.....Ledwo wyszliśmy z potoku nadjechał bus i po 12.00 byliśmy w Cisnej skąd zapodaliśmy do domu. To była nasz kolejna wspólna impreza i dziękuję za kapitalnie spędzony czas Roncowi. Mnie tym bardziej serducho rośnie, bo mam poczucie znakomicie spędzonej majówki w dobrym towarzystwie i w stylu takim jakim ja lubię najbardziej czyli na "dziada". Z czegoś trza było zrezygnować> Odpuściliśmy Halicz, Rozsypaniec , Przeł. Bukowska => Wołosate, ale przecież w Bieszczady wrócę.


Dziękuję za uwagę.

Komentarze

  1. Taa, łypiąc drugim okiem na TV, gdzie to w ostatniej sesji finału mistrzostw świata niejaki Trump bezlitośnie łoi Higginsa 17 do 9, pozwolę sobie sklecić jedno zdanie, mianowicie na odświeżenie tej relacji czekałem z niecierpliwością, gdyż jak wiadomo na forumie npm normalnie ... znikają fotki :/
    Odnośnie 'bramki' ... z przyzwyczajenia, a nawet od zawsze :D również zapodaję skrótem w celu ... skrócenia asfaltu, tudzież oferuje on elegancki, acz dyskretny i wielokrotnie sprawdzony plac z dostępem do ... 'łazienki' ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. lapetti, piszesz:

    "Odnośnie 'bramki' ... z przyzwyczajenia, a nawet od zawsze :D również zapodaję skrótem w celu ... skrócenia asfaltu, tudzież oferuje on elegancki, acz dyskretny i wielokrotnie sprawdzony plac z dostępem do ... 'łazienki' ;)"

    Możesz zapodać informacyjnie: co, gdzie, jak?? To już siedem lat minęło od naszej imprezy, pewnych rzeczy mogę nie pamiętać.. z racji wieku! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisząc 'bramka', rzecz jasna mowa o ... kasie do 'lasu' w Smereku ;)
      Pierwszy raz idąc tamże (latem 1987) GSB szedł nie przymierzając dzisiejszym ... skrótem, więc gdy któregoś tam lata w drugiej połowie lat 90 kierując się ... troską o turystów (?) zapodano go asfaltem i jakby tego było mało przez 'kładkie', z przyzwyczajenia nadal chadzam ... skrótem ;)

      Usuń
    2. Czasami skróty... to dobra rzecz ;-))

      Usuń
  3. Fajnie że wrzucasz relacje, z których wywiało zdjęcia na forumiku. Na premiery się nie załapałem, ale retrospekcje z chęcią sobie poczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, będzie jeszcze parę tematów z przeszłości.

      Usuń

Prześlij komentarz