Góry Wałbrzyskie wiosennie

Dawno nie byłem w Górach Wałbrzyskich. Dobrze złożył się łyk-end, zatem szafę spakowawszy ruszyłem do Wałbrzycha. Siedząc w wagonie KD i pogawędkę ucinając, jeden z pasażerów obeznany w temacie rzucił fraszkę, że te góry uczą pokory. W pełni się z tym zgadzam.

26.04.2019
Wrocław - Wałbrzych - Kozioł 744 m npm

Robotę kończę po godzinie 10-tej. Do dyspozycji pozostaje także sobota i niedziela. Mimo, że waruneczki mają ulec pogorszeniu nie poddaję się. Wpadam na kwadrat, dopakowuję szafę, ostatni rzut oka czy wszystko zabrałem, daję dyla na dworzec i o 13.04 mknę Kolejami Dolnośląskimi do Wałbrzycha. Pociąg opuszczam na stacji Wałbrzych Miasto. Jako, że ruszam szlak niebieski, kulam "2 metry" dalej do przystanku komunikacji miejskiej i za całe 3,20 zyla dojeżdżam "jedenastką" na Pl. Grunwaldzki. Pierwszy punkt programu to obiekt PTTK "Harcówka". Będąc parę lat temu z Frankiem wbiliśmy tam na pierogi, które normalnie.. były smaczne. Ostatnio w górach byłem w lutym, zatem trza rozruszać stare a zastane gnaty. Jestem na miejscu. "Harcówka" /niem. "Schillerbaude"/ usytuowana jest na południowym stoku Góry Parkowej. W 1905 roku Wałbrzyskie Towarzystwo Górskie /WGV/ stawia niewielki budynek poświęcony 100-nej rocznicy śmierci poety Fryderyka Schillera. W 1911 roku zostaje wybudowany większy budynek, który nazwano "Schillerbaude". Jestem na miejscu :

To miejsce robi na mnie wrażenie, górująca nad centrum miasta "Harcówka" serwuje przyzwoite widoki. Z widokiem na Chełmiec będę miał często do czynienia:

Zamówiłem placek po węgiersku, bo pierogi serwują tylko w sb-nd, czekając na zamówienie wyszedłem na zewnątrz.

I Dzikowiec ma się dobrze :

Jestem po obiedzie, zbieram się do wyjścia i ruszam. Obieram kierunek na Niedźwiadki, wcześniej oczywiście klamota zrzucam przy Mauzoleum.

Miejsce, które za diabła nie pasuje do pozostałej części miasta, przypomina to bardziej jakąś orientalną budowlę. Mauzoleum powstało w latach 1936-38 w/g projektu Roberta Tischlera, wybudowane przez wałbrzyskich kamieniarzy z inicjatywy Ludowego Związku Opieki nad Niemieckimi Grobami Wojennymi. Miejsce to miało upamiętniać 170 tyś. Ślązaków, którzy polegli podczas I wojny światowej, 25 lokalnych bojowników narodowo-socjalistycznych. Gdzieś czytałem, że podobno do końca wojny stała warta honorowa gdyż był to pomnik "Dumy, Chwały i Siły".

Dalsza trasa wiedzie na 3-wierzchołkowe Niedźwiadki, uroczy temat.

Po drodze mijam już niestety poobijaną historię w kamieniu wykutą :

Na trzecim, najwyższym /629 m npm/ wierzchołku robię pauzę :

Czeka mnie zejście w bardzo malowniczą Dolinę Szwajcarską, na skraju lasu jest miejsce odpoczynku, zapewne zrobione przez lokalną społeczność. Głupio by było nie uwalić się na "duże 10".

Uwalony na trawie miałem chwilę grozy z amstafem, który jak się okazało, był dobrze ułożonym psem i nogi mnie nie odgryzł! Chwilę zamieniwszy z właścicielką ponownie oddałem się lenistwu:

No cóż, przede mną ostatni etap, czyli przeskok na drugą stronę. W drodze na Przełęcz Szypka 626 m npm widziałem dwa muflony. Na przełęczy chwila na wyrównanie oddechu.

Jeszcze tylko Dłużyna 685 m npm, Mały Kozioł 714 m npm i przed podejściem na Wołowiec 776 m npm muszę odsapnąć bo zejdę.. z tego świata. Docieram na Wołowiec nieco zmachany, klamota zrzuciwszy zacząłem się rozglądać za jakimś kawałkiem płaskiego na rozbicie namiotu. Zyrknąłem nawet na podszczytowy kamienny nawis, ale tam też zawiewało. Z poszukiwania noclegu klapa, jak krew w piach. Zmuszony jestem odbić parę metrów na kolejny szczyt - Kozioł 774 m npm, tu jest parada. Szczyt nie oferuje tak spektakularnych widoków jak Wołowiec, ale oferta noclegowa jest na najwyższym poziomie.
Za dobrych czasów na rzeczonym szczycie była drewniana, ascetyczna ławeczka, ale szlag ją trafił ze starości... klecę barłóg naprędce, jakaś gorąca herbata, telefon do domu i odpadam, sen mnie łamie.

27.04.2019
Kozioł 774 m npm - Przełęcz Marcowa 715 m npm

Po pięknej pogodzie zostaje tylko wspomnienie. Klękło. Doświadczam przelotnego opadu deszczu. Niczym nie wzruszony przygotowuję śniadanko, następnie pakuję bajzel i ruszam. Borowa już na mnie łypie.
Zejście do Przełęczy Koziej 653 m npm to również wyzwanie, ponad 100m pionu w dół, trzeba uważać. A ziemia sucha jak pieprz. Na przełęczy chwila przerwy:

Atakuję Borową czarnym szlakiem, podejście godne uwagi. Osiągam szczyt, dla mnie w nowej scenerii. Borowa 854 m npm, najwyższa w Górach Wałbrzyskich:

Jakiś czas temu postawiona wieża widokowa z wiatą, która może służyć za awaryjny nocleg jest wg mnie bardzo dobrym rozwiązaniem.

Borowa w obecnej chwili jest naprawdę honornym szczytem, w sumie zawsze nim była. Widok z wieży serwuje dookolną panoramę. W tym przypadku Masyw Chełmca :

Wielka Sowa tonie w chmurach :

Obcięcie na Góry Suche:

Na dole przybijam pieczątkę na pamiątkę i schodzę szlakiem czerwonym, czarnym z odbiciem na czerwony. Dochodzę do szlaku niebieskiego i przez Ptasie Rozdroże kręcę na Jałowiec Mały 741 m npm, Borowa z Jałowca Małego:

Znajdując się przy odbiciu szlaku niebieskiego do Rybnicy Małej rezygnuję z zejścia i idę prosto na Jałowiec 751 m npm, mam w planie odwiedzić kapitalną platformę widokową, którą oddano do użytku we wrześniu 2017 roku :

Z której widok roztacza się przyzwoity :

I jeszcze rzut okiem na Małosz-a 661 m npm :

Skoro jest tak pięknie to do Przełęczy pod Wawrzyniakiem 567 m npm mam niedaleko, kontynuuję trasę poza szlakiem. Samo zejście do przełęczy to temat również godny polecenia. Kręcę do Jedlinki szlakiem czerwonym /GSS/. Z wiaduktu obcinam na stację kolejową Jedliny - Zdrój:

Toczę się bardzo kameralnym odcinkiem. Jestem w Jedlince:

Zanim pójdę do Pałacu na obiad wbijam do sklepu na małą przystawkę, lecą dwa banany i kefir + puszka imperialistycznego chłamu na czarną godzinę. Docieram do Pałacu "Jedlinka", mam pecha. Okazuje się , że szykują się do wesela i na posiłek idę do restauracji hostelu, w którym znajduje się mini browar. Ale, co ja widzę! Zaraz se polatam Fokkerem, kur zapiał!

Odtrąbiam godzinną pauzę w imprezie, wbijam na żurek i makaron Alfredo. Stać mnie! Pora się zbierać, przede mną ostatni odcinek. Na nocleg idę na Przełęcz Marcową. Mógłbym wcześniej odbić do Głuszycy, ale czasu mam jak cygan gwoździ, to zatoczę kółeczko. Przy odbiciu na Jedlińską Kopę zrzucam worek celem odpoczynku po czym wkraczam na salony, wiata na Przełęczy Marcowej 715 m npm :

Uff jak dobrze..

Ogarniam barłóg :

I około godziny 21 odpadam.

28.04.2019
Przełęcz Marcowa 715 m npm - Głuszyca - Wrocław

Nocleg mija spokojnie, podczas śniadanka odwiedza mnie biegacz. Po posiłku pakuję się, pora wracać do domu. Schodzę do Głuszycy szlakiem niebieskim.

Stacja kolejowa w Głuszycy, kończę bieg :

Czas  znakomity, mam 10 minut do pociągu :

W Wałbrzychu w oczekiwaniu na pociąg do Wrocławia ostatnie spojrzenie na Góry Wałbrzyskie :


Dziękuję za uwagę.

Komentarze

  1. Pozwolę sobie dorzucić do tematu swoje 2 grosze, mianowicie: nieumieszczenie foty placka po węgiersku serwowanego w lokalu Harcówka jest zwykłym - nie nie, nie bójmy się tego powiedzieć - lekceważeniem Czytelników ;-/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurteczka, lapetti.. nie zrobiłem foty placka rzeczonego i źle mnie z tym. Ale obiecuję błąd naprawić a winnych ukarać.. ;-)) Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Fajna trasa, a i spocić się można. Klimat zasadniczo w pyteczkę. Bardzo lubię tę porę roku w górach, jaskrawa zieleń wygląda przepięknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tia, maj to dla mnie najpiękniejszy miesiąc w roku, świeżutka zieleń, żółte rzepaki do tego mlecze, po prostu bajka. Chwilo trwaj!

      Usuń
  3. I nocleg na Przełęczy Marcowej zaliczony. Nie wiało za bardzo? Harcówki nie kojarzę, będę musiał zajść w ten rejon i odwiedzić. Posiłek w wiacie oczywiście najwyższej jakości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do noclegu na Przeł. Marcowej to tak, w końcu. ;-) W wiacie słaby przeciąg na moje szczęście. Do Harcówki gdybyś szedł, to sobota-niedziela serwują pierogi, w dni powszednie nie. Od zimy jest szansa na noclegi!

      Usuń
  4. No proszę co czytam: "Po drodze mijam już niestety poobijaną historię w kamieniu wykutą". Jak mnie cieszy, że kolega patrzy pod nogi i nie ignoruje powszechnie obojętnie mijanych tego typu śladów historii.
    Takich zachowanych starych słupków granicznych miasta Wałbrzycha na pokonanej prze Ciebie trasie powinno być kilka. Muszę sięgnąć do swoich notatek sprzed lat i ... chyba przy jakiejś okazji przejść się starymi granicami Wałbrzycha. Dawno tam nie byłem. Namówiłeś mnie :)

    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Patryk,
      fajnie, że zajrzałeś. Tak, starych słupków było więcej na szlaku. Pytanko, byłeś na Borowej - ale czarny szlak z Przełęczy Koziej? Nie dość, że podejście bogate, to jeszcze znajdziesz coś dla siebie. Jeżeli nie byłeś,w co wątpię , to polecam. Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Uspokoiłeś mnie pisząc, że słupków jest więcej :)
      A na Borowej ostatnio byłem w czasach, kiedy przechodził przez szczyt tylko czerwony szlak i wchodzili tam tylko koneserzy, bo na wierzchołku był tylko reper i brak widoków: https://sciezkawbok.wordpress.com/2013/09/26/borowa/
      Obecny czarny szlak na Borową prowadzi wzdłuż granicy Wałbrzycha, więc domyślam się co znajdę dla siebie ;) Dzięki za info.

      Usuń

Prześlij komentarz